Myślę, że śmiało mogę powiedzieć o sobie, że interesuje się motoryzacją. Mimo to nie wiedziałem do tej pory, że zaledwie kilka kilometrów od mojego mieszkania znajduje się firma, która odpowiada za systemy bezpieczeństwa w autach, które testuję.
Kilka dni temu wziąłem udział w konferencji, którą zorganizował krakowski oddział firmy Aptiv. Dowiedziałem się nie tylko, że tworzy ona systemy bezpieczeństwa np. dla BMW, ale też zobaczyłem, jak są testowane, a nawet jak działają w praktyce. Zapraszam na wycieczkę po siedzibie firmy.
Przyszłość motoryzacji
Te dwa słowa to chyba najkrótsze podsumowanie tego, czym zajmuje się Aptiv. Celem firmy na najbliższe lata jest opracowywanie systemów autonomicznej jazdy oraz inteligentnych i współpracujących ze sobą pojazdów. Firma podchodzi do tego kompleksowo – jej przedstawiciele wielokrotnie podkreślali, że zajmują się oni zarówno tworzeniem oprogramowania i komponentów do samochodów. To podobno rzadkie w tej branży.
Poza planami na przyszłość Aptiv ma też interesującą przeszłość. Pierwszy samochód wyposażony w radar tej firmy wyjechał na drogi już w 1999 roku! Obecnie współpracuje ona z 20 markami, a liczba samochodów wyposażonych w rozwiązania Aptiv zbliża się do 10 milionów.
Imponuje też ilość pracowników – w Polsce jest to łącznie 5500 osób, w tym 2500 inżynierów. Łącznie dla Aptiv pracuje 180 tysięcy pracowników w 44 krajach.
Poziom autonomii – dwójka z plusem
Autonomiczne auta to przyszłość, czy tego chcemy czy nie. Zanim jednak samochody osiągną piąty poziom samodzielności i rola kierowcy zniknie, minie jeszcze sporo czasu. Obecnie większość firm chwali się drugim albo trzecim poziomem. Aptiv pracuje obecnie nad nieoficjalnym poziomem 2+. Ich systemy mają pozwolić na samodzielną jazdę po autostradzie i w korkach, zmianę pasa ruchu, autonomiczne parkowanie i unikanie kolizji.
Kluczem do osiągnięcia takiego poziomu samodzielności jest seria kamer i czujników umieszczonych na samochodzie. Aptiv stosuje jedną kamerę z przodu i dwie kamery 360° po bokach. Do tego 12 ultradźwiękowych czujników, kilka modułów i kontroler. Samochody wyposażone w te wszystkie gadżety mogliście zresztą widzieć na drogach. Po Krakowie jeździ trochę samochodów z logotypami Aptiv i widocznymi, plastikowymi modułami.
Jeżeli mieliście szczęście, to mogliście nawet zobaczyć samochód wyposażony w lidar. Lidar to laserowy radar, który pozwala uzyskać bardzo dużo danych dotyczących otoczenia pojazdu. Prawdopodobnie w lidary będą wyposażone całkowicie autonomiczne auto (chociaż Elon Musk twierdzi, że Tesle obędą się bez niego). Mam tylko nadzieję, że do czasu komercyjnego wprowadzenia lidarów, uda je się trochę zmniejszyć i ukryć.
Testy, testy, testy
Większość czasu spędzonego w fabryce poświęciliśmy na odwiedzanie kolejnych laboratoriów, w których testuje się wytrzymałość części samochodowych. Nie są to tylko części dotyczące bezpieczeństwa. Na przykład na tym zdjęciu znajduje się komputer pokładowy jednego z samochodów grupy Stellantis. Jest on naprzemiennie podgrzewany do niemalże stu stopni, a następnie schładzany poniżej zera. Taki test ma za zadanie sprawdzić, czy dana część wytrzyma ciepło, które wytwarza silnik samochodu i mrozy, które czekają ją w zimie.
W kolejnym laboratorium sprawdza się wpływ starzenia na wytrzymałość danego komponentu. Części samochodowe są umieszczane w komorze, w której są one poddawane różnicom temperatur oraz bardzo szybkim drganiom. Według przedstawicieli firmy, takie warunki pozwalają w ciągu tygodnia zasymulować przejechanie miliona kilometrów.
Laboratoriów było więcej, ale nie do wszystkich mieliśmy dostęp. Widzieliśmy jednak jeszcze m.in. takie, w których testuje się wpływ promieniowania na elementy elektryczne. Najbardziej spodobała mi się jednak komora, która służy do sprawdzania dźwięku.
Nie tylko bezpieczeństwo
W ogromnym budynku firmy Aptiv znajduje się pomieszczenie, w którym panuje absolutna cisza. Wygłuszenia na ścianach, podłodze i suficie sprawiają, że hałas w środku wynosi poniżej zera decybeli. W tym miejscu nie testuje się ani wytrzymałości samochodowych części, ani nic związanego z bezpieczeństwem.
Wygłuszony pokój ma za zadanie ujawnić wszystkie niepożądane hałasy, które mogłyby wydobywać się z jakiejś części samochodu. Nie mam tu na myśli jednak takich banałów, jak skrzypiąca deska rozdzielcza. W tym pokoju sprawdza się na przykład, czy ekran centralny poddany wibracjom nie wyda z siebie żadnego irytującego odgłosu.
Co jednak ciekawsze, pokój służy nie tylko do eliminowania dźwięków, ale też do ich… ulepszania! Zobaczcie pokrętła na poniższym zdjęciu. W Aptiv zajmują się dopracowywaniem takich pokręteł, aby brzmiały w jak najlepszy, najbardziej satysfakcjonujący sposób podczas ich używania. Nigdy wcześniej o tym nie myślałem, ale okazuje się, że to czy pokrętło w naszym aucie klika w przyjemny sposób, jest zasługą grupy inżynierów.
Podobnie jest na przykład z łopatkami za kierownicą. Organizatorzy konferencji kilkukrotnie podkreślali, że takie kwestie zyskują na znaczeniu w samochodach elektrycznych, w których przez brak hałasu silnika, klienci zwracają jeszcze większą uwagę na wszystkie dźwięki w kabinie.
Po zwiedzaniu pojechaliśmy na tor
I to nie byle czym, bo BMW serii 7, które należą do floty samochodów testowych Aptiv. Nowy tor testowy podkrakowskiego oddziału to zresztą powód, dla którego zostaliśmy zaproszeni na konferencje. Własne miejsce do testów systemów bezpieczeństwa, to najnowszy nabytek firmy. Tor pozwala na sprawdzanie zachowania samojeżdżących samochodów w sytuacjach zbliżonych do tych, które spotykamy na drogach. Punktem kulminacyjnym konferencji był właśnie pokaz na torze testowym. Początkowo obawiałem się, że będzie wyglądał tak:
Jednak wszystko poszło zgodnie z planem, a auta w każdej sytuacji zahamowały przed przeszkodą:
Co ciekawe, przedstawiciele Aptiv zdradzili, że różni producenci wymagają od nich systemów działających w inny sposób. Na przykład Volvo, które stawia na bezpieczeństwo, chce, aby auta hamowały jak najszybciej i jak najłagodniej. Tymczasem BMW wymaga, aby systemy uruchamiały się w ostatniej chwili i hamowały gwałtownie. Wszystko po to, aby nawet działanie systemów bezpieczeństwa było w zgodzie z DNA danej marki.
Podsumowując – nie zdziwcie się, jeśli pierwsze całkowicie autonomiczne pojazdy, swoją samodzielność będą zawdzięczały inżynierom z Krakowa. Może i Polska jest kiepska, jeżeli chodzi o produkcje własnych samochodów, ale powstają u nas rozwiązania, z których korzystają giganci motoryzacyjnej branży.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Kaleta