Szybkich SUVów ciąg dalszy. Niemiecki koncern pokazał światu wersję M swoich większych aut. Mowa tu o BMW X5M i X6M. Co ciekawe od razu pokazano wszystkie wersje samochodów – te doprawione Competition też.
Auta poprawiono też stylistycznie. Jest agresywniej, ale nie rewolucyjnie. Dominują duże nerki, duże koła, widowiskowe lakiery nadwozia i trochę zmodyfikowanych elementów karoserii jak zderzaki czy dyfuzor.
We wnętrzu zmieniono kubełkowe fotele, a sportowa kierownica zyskała przyciski „M” do zapisania ulubionych ustawień auta (od działania automatu, zawieszenia, po układ kierowniczy). Jest ich dwa.
Pod maskę obu modeli trafił motor z nowej M5, czyli 600-konne V8 z maksymalnym momentem obrotowym równym aż 750 Nm. To owocuje sprintem do setki w 3,9 sekundy i prędkością maksymalną na granicy 290 km/h. Co ciekawe te osiągi dotyczą obu modeli.
Za mało? Wersje competition to dodatkowe 25 KM i poprawa przyspieszenia o 0,1 sekundy.
Niestety wspomnianymi modelami BMW X5M i X6M nie podriftujecie. Auta korzystają ze znanego napędu Xdrive, ale nie mają opcji jazdy tylko na tylnej osi jak pierwowzór w M5.
Konrad Stopa
fot. BMW