Suzuki Swift Sport to swego czasu był bardzo ciekawy wóz z serii „mały, a wariat”. Aktualnie z miękką hybrydą na pokładzie trochę stracił, ale ma parę wad i zalet. Czas je przedstawić.
Zanim jednak moje krótkie podsumowanie, może ktoś będzie chciał przeczytać zwykły test tego samochodu, więc służę pomocą – wystarczy klik tutaj. A my przejdźmy do plusów i minusów tego warmhatcha.
Zalety Suzuki Swift Sport:
1. Podwójny wydech
Suzuki Swift Sport wygląda ciut ciekawiej niż standardowa odmiana. Głównie dzieje się to za pomocą dokładek imitujących karbon i pomarańczowej barwie lakieru. W sumie przy tylnej szybie pojawiła się też mała lotka, ale z daleka ciężko stwierdzić, że to sportowa odmiana jakiegoś modelu.
No chyba, że spojrzymy na auto z tyłu. Tam w zderzaku pojawiły się dwie końcówki rur wydechowych. Co ciekawe, brzmią one też dość ciekawie, ale nie aż tak agresywnie jak w innych autach tego typu. Mimo wszystko fajnie wygląda i spełnia swoją funkcję.

2. Atrakcyjne spalanie
Czy chcielibyście sportowe auto, które w trasie jest w stanie spalić około 6 litrów? Myślę, że na pewno, a ten Swift to potrafi. Średnio bez problemu utrzymamy też wyniki poziom 7 litrów i to bez względu na otoczenie.
Samochód dzielnie zniesie też zabawy kierowcy i nie spali przy tym ogromnych ilości paliwa rujnując tym samym budżet właściciela.

3. Twardszy manual
Jazda tym Suzuki daję trochę przyjemności. Samochód działa po prostu tak jak powinien i może trochę mu brakuje mocy, to prowadzi się pewnie i trochę oldschoolowo. Przynajmniej czuć te cztery kółka na swojej skórze.
Na pewno pomaga w tym manualna skrzynia biegów. Drążek 6-biegowej przekładni działa bardzo skokowo i z wyraźnym oporem. Dzięki temu operuje się nim bardzo pewnie, a biorąc pod uwagę, że to Suzuki można śmiało przeciągać zmianę przełożenia na wyższe.

Wady Suzuki Swift Sport:
1. Tylko 129 KM
Nie wiem czy powinno się nazywać sportowym auto w 2022 roku, które ma ledwie 130 KM. Jest to za mała liczba, żeby się nią chwalić. Zwłaszcza, że Suzuki Swift Sport aktualnie zostało trochę przymulone. Normy CO2 i miękka hybryda pomagają środowisku i spalaniu, ale odebrały sporą przyjemność z jazdy.
Najdobitniej pokazują to osiągi – ponad 9 sekund do setki i 210 km/h prędkości maksymalnej. A szkoda, bo pamiętam starsze generacje, które przodowały (mimo niedużo większych parametrów) w aspekcie radości z prowadzenia.

2. Azjatyckie detale
Nie wiem dlaczego, ale nie jestem fanem azjatyckich wnętrz ich samochodów. Bardzo się starają i na pierwszy rzut oka wszystko wygląda ok, ale jak się człowiek lepiej przyjrzy to znajdzie małe mankamenty. Głównie chodzi mi o antyczne rozwiązania, jak pałąk przy zegarach czy klawisze, które pamiętają jeszcze czasy transformacji w Polsce.
Wiem, że to tylko szczegóły, ale ich większa liczba stanowi przecież całość.

3. Mało miejsca z tyłu
Suzuki Swift nie jest największym przedstawicielem segmentu B i widać to zdecydowanie na tylnej kanapie. Masywniejsze siedzenia wersji sport (z lepszym trzymaniem) zajmują ciut więcej miejsca i dobra pozycja za kierownicą odbija się na pasażerach z tyłu. Po prostu zostaje tam niewiele przestrzeni na nogi. Oczywiście na krótszych dystansach da się wytrzymać, ale w dłuższej trasie może to być już problem.
Jeśli chodzi o bagażnik, to producent przewidział tam miejsce na 265 litrów, więc nie szalejcie z walizkami.

Podsumowując tę wyliczankę jestem jednak za Swiftem Sport, ponieważ to małe Suzuki ma coś w sobie. Fakt, że zostało mi trochę sentymentu z wcześniejszych lat, ale jednak nie ma tu tyle elektroniki i uniwersalnych rozwiązań, które zabijają piękno prostej motoryzacji. Dlatego też wolę takiego Swifta niż Polo GTI, które nie ma już w ogóle tego polotu.
Niestety dla Japończyków są jednak takie auta jak Fiesta ST, do którego inni powinni dążyć.
Konrad Stopa
Zdjęcia Suzuki Swift Sport:



































Komentarze 1