Druga generacja Levorga niesie za sobą wiele niespodzianek. Na Tokyo Motor Show Subaru pokazało wersje STi i ma być to zwieńczenie technologii japońskiego producenta.
Debiutując na targach w wersji prototypowej, a jeszcze w tym roku wchodząc na rynek japoński, jest to moim zdaniem następca Forestera STi drugiej generacji. Swoją stylistyką nawiązując do historii rajdowej tej marki.
Od standardowej wersji wyróżniać się będzie zdecydowanie bardziej agresywnym wyglądem. Przeprojektowany przedni splitter, większy dyfuzor, wszechobecne oznaczenia STi oraz nowe felgi nie sprawiają, że auto szczególnie będzie się wyróżniało. Ale z pewnością wprawione oko zauważy te różnice.
Wszystko poza tym przypomina standardową wersję Levorga. Wlot powietrza na masce, lotka z tyłu czy lekko opadająca linia bagażnika w zasadzie świadczą tylko o jego sportowym potencjale.
Niestety nie ma żadnych informacji na temat zmian w silniku. Aktualnie w Levorgu ma być oferowany silnik 1.8 boxer z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Subaru twierdzi, że nie zawiedzie nas pod względem doznań jezdnych. Ciekawostką będzie zastosowanie technologii lean-burn, która ma zapewnić napędowi równowagę między osiągami, a emisją spalin. Jednocześnie będzie uzyskiwać wysoki moment obrotowy.
Dodatkowo, zawieszenie pierwszy raz w historii ma być sterowane elektronicznie, co według producenta ma sprawiać wrażenie bardziej „sportowego”. Do tego pojawi się nowy system wyboru trybów jazdy. Widocznie nowy Levorg STi ma być nie tylko zwieńczeniem inżynierów STi, ale również ma być komfortowy i oszczędny jak to przypadło na „rodzinne kombi”.
Prototyp, który został pokazany miał przyciemnione szyby na tyle, że nie byliśmy w stanie zobaczyć żadnych zmian w środku. Ale czego tu się spodziewać, skoro ma oferować ten sam komfort oraz przestronność środka co standardowa wersja.
Oficjalnie nie ma żadnych przesłanek, aby ten model miał pojawić się w Europie, ale standardowa wersja weszła na nasz rynek już po roku od premiery w Japonii. Czy spodziewać się zatem Levorga STi w Europie? Jeszcze nie wiadomo, ale trzymam kciuki, że w 2021 zobaczymy go w naszych salonach, a później na drogach.
Paweł Zaorski
fot. Autocar