Wiemy już, że przyszłość silników spalinowych jest już przesądzona. Jednak pojawia się pytanie, co z tymi wszystkimi stacjami benzynowymi? A także gdzie będziemy ładowali te wszystkie elektryki?
W 2035 roku wejdzie w życie zakaz sprzedaży nowych samochodów wyposażonych w silniki spalinowe. Warto jednak wspomnieć, że nowowprowadzony zakaz nie dotyczy użytkowania samochodów spalinowych. Jednak one również mogą pójść pod topór kata. Nie trudno wyobrazić sobie wprowadzenie wysokich opłat przez UE na zakup paliw przeznaczonych dla samochodów. W efekcie czego ceny paliw poszybowałyby w górę. Tak więc kiedy jazda spaliniakami stanie się nieopłacalna nie pozostanie nam nic innego jak przerzucić się na elektryki. Ale co wtedy z tymi wszystkimi stacjami benzynowymi?
Zarówno grupa badawcza Wood Mackenzie, jak i dane zgromadzone przez portal Inside Climate News sugerują, że liczba publicznych portów ładowania w Stanach Zjednoczonych uroście sześciokrotnie, w czym większość z nich będzie oferowała funkcję szybkiego ładowania. Zapewne podobny scenariusz czeka Polskę, która obecnie posiada kiepsko rozbudowaną infrastrukturę ładowarek elektrycznych.
Te same badania sugerują, że większość stacji benzynowych zostanie przekształcona w punkty oferujące ładowarki elektryczne. Cóż, nie jest to pozbawione sensu. Wiele stacji benzynowych znajduje się przy autostradach, czy też drogach szybkiego ruchu. Dodatkowo praktycznie na każdej stacji możemy dokonać zakupów, czy też po prostu coś zjeść. Jako, że ładowanie trwa zdecydowanie dłużej niż tankowanie samochodu paliwem, to możliwość zjedzenia posiłku na stacji będzie miało duże znaczenie. Dodatkowo przerobienie istniejących stacji będzie mniej kosztowne niż budowanie nowych miejsc wraz z dodatkową infrastrukturą pokroju sklepu czy małej restauracji. Być może stacje będą intensywniej się rozwijać i wprowadzać dodatkowe usługi do swojej oferty.

Czy to oznacza koniec tradycyjnych stacji benzynowych?
Z pewnością w przyszłości ciężej będzie zatankować samochód spalinowy niż naładować elektryka. Jednak wątpię, aby tradycyjne stacje zniknęły na dobre. Niezależnie od ceny paliwa zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie gotów za nie zapłacić. Właściciele supersamochodów, klasyków, czy miłośnicy spaliniaków zawsze znajdą fundusze na paliwo.
Jednak taka wizja przyszłości jest jeszcze bardzo odległa, a zwłaszcza w Polsce, gdzie nie każdy może sobie pozwolić na zakup nowego samochodu, a zwłaszcza sensownego elektryka. W najbliższym czasie powinniśmy spodziewać się rozbudowy infrastruktury ładowania. Ładowarki będą pojawiały się na kolejnych stacjach, sklepach spożywczych, czy centrach handlowych. Tak więc właściciele samochodów spalinowych mogą spać spokojnie. A przynajmniej jeszcze przez kilkanaście dobrych lat.
Damian Kaletka