Tym razem trafił nam się kontrolowany przeciek prosto od czeskiej marki. Skoda pokazała Kodiaqa nowej generacji w oficjalnym kształcie, ale i kamuflażu. Dodała do tego trochę istotnych detali.
Pierwszy Kodiaq na rynku pojawił się w 2016 i zyskał rzeszę klientów. Spore nadwozie i niezłe silniki, a także wycena zadowoliła wiele rodzin. Druga generacja ma kontynuować ten pozytywny trend. Wszystko dzięki zwiększonemu nadwoziu o 6 cm. To zaowocowało większą kabiną pasażerską oraz sporym bagażnikiem (od 345 l w wersji 7-osobowej do nawet 845 litrów lub 910 litrów w wersji 5-osobowej). Rozstaw osi w tym aucie wynosić będzie 2,79 m.
Zmieni się też design auta w środku, w którym pojawi się więcej elektroniki. Jednym z tym elementów będzie wirtualny kokpit (10 cali) oraz prawie 13-calowy ekran multimediów. W Kodiaqu z Enyaqa pojawi się też wyświetlacz HUD z rozszerzoną rzeczywistością.
Co ciekawe, z wnętrza zniknie dźwignia automatu, która wzorem Mercedesa pojaw się przy kierownicy
Auto zadebiutuje dopiero w listopadzie
Na szczęście zostanie w nim dużo znanych jednostek. Od najsłabszego benzyniaka 1,5 TSI z mocą 150 KM po wariant 4×4 z 2.0 TSI i mocą 204 KM. Najmocniejsza odmiana to hybryda plug-in z baterią 25,7 kWh, która będzie mogła mieć nawet 275 KM (RS) lub 204 KM. Co ciekawe, na prądzie ta wersja ma przejechać nawet 100 km.
Nie zabraknie też diesla o pojemności 2 litrów i mocy 150 KM lub 193 KM. W tym przypadku też będzie możliwy wybór napędu FWD lub AWD.
Cen nie podano!
Konrad Stopa
fot. Skoda