To samochód, który prawie każdy zna, lecz nie wszyscy kochają. Skoda Fabia w Polsce jest bardzo popularnym modelem niezależnie od wieku, zainteresowań, budżetu swoich klientów. Czy taki rynkowy hit może czymś jeszcze zaciekawić?
W teście miałem do dyspozycji wariant kombi w „uterenowionej” wersji Scout. Chciałoby się powiedzieć czeski, nudny film, ale… Skoda w takiej konfiguracji wygląda zaskakująco dobrze. Pomyślicie, jak to?! Auto dla handlowców ładne? A jednak, błękitny lakier wraz z chromowanymi relingami oraz dużymi błotnikami z czarnego plastiku wygląda bojowo i agresywnie. Takie zestawienie to jedynie pozory, ponieważ Fabia Scout nie wybiera się dużo dalej poza asfalt, a szkoda.
Wygląd z zewnątrz można również oceniać za pomocą detali, a te również pomagają popularnemu nadwoziu. Aluminiowe felgi (opcja) oraz dolny grill z plastrem miodu podnoszą walory estetyczne samochodu. Jedynie co może przeszkadzać to, tak modne teraz LEDy, który w okrągłych kloszach niczym światła przeciwmgielne są po prostu brzydkie. Aczkolwiek poprawiają widoczność – coś za coś. W skrócie mówiąc auto wyróżnia się na parkingu i mi osobiście się podoba, ale bez znacznego podniecenia.
Otwierając drzwi czar pryska. Wnętrze rozczarowuje. Ciemno, prosto, twardo chociaż nic nie trzeszczy i nie odstaje. Do braci od VW sporo brakuje, ale takie też było założenie producenta. Na pierwszy rzut oka wygląda to wszystko nieciekawie. Na szczęście Skoda Fabia Scout może zaoferować wiele udogodnień. M. in. są to: manualna klimatyzacja, tempomat, czujniki parkowania z wyświetlaczem lub ukłon w stronę XXI wieku – Bluetooth wraz ze streamingiem audio. Razi jedynie podłokietnik, który przez to, że jest za wysoko przeszkadza w obsłudze drążka zmiany. To mega niewygodne.
Z drugiej jednak strony Fabia Scout oferuje mnóstwo miejsca zarówno z przodu, jak i z tyłu. W cztery osoby podróżuje się bardzo komfortowo, nawet z dużym bagażem. Piąta osoba również by się zmieściła, ale z dużo mniejszym luksusem transportu. Na pochwałę zasługuje bagażnik (505 l – 1485 l), który posiada haczyki, podwójną podłogę oraz wieszaki. Szkoda tylko, że zamyka się go ciągnąc za wiszące, gumowe coś… Producent oferuje oczywiście możliwość zamontowania kratki.
Ważniejszy jednak od tych wszystkich wymienionych cech jest przecież silnik. Tutaj Fabia zaskoczyła po raz kolejny. Gdy usłyszałem, że przyjdzie mi się zmierzyć z małym silnikiem 1,2 a tak dużym nadwoziem trochę posmutniałem. Przecież to nie ruszy z miejsca – pomyślałem. Jednakże silnik TSI – przez efekt downsizingu – daje radę i bardzo dobrze zastępuje większe silniki bez turbodoładowania. Dzięki 105 KM auto jest żwawe i w mieście ma kopa. Na asfalcie radzi sobie idealnie, a nawet na autostradzie również nie będziecie zmuszeni poruszać się jedynie prawym pasem. Gorzej, że towarzyszy temu spory hałas silnika i powietrza. Fabia Kombi Scout jest mało aerodynamiczna, a dodatkowo skłonna do przyjmowania bocznych podmuchów, które mocno oddziaływają na tor jazdy. Nie pomaga również układ kierownicze, którego tak mocne wspomaganie przynosi mi na myśl tylko dziecięcy rowerek. Warto jednak wspomnieć, że Fabia jest bardzo zwrotna.
A jak to wszystko wygląda pod kątem ekonomicznym? Bazowa wersja Fabii Scout kosztuje ponad 60 tysięcy złotych. To określenie jest trochę niepoprawne, bo wspomniana „baza” jest lepiej wyposażona niż standardowa Fabia. Testowana wersja wraz z kilkoma dodatkami podniosła cenę do 70 000. Niby cena do przyjęcia, ale niestety Fabia Kombi Scout z tym silnikiem to straszny „alkoholik”. W mieście piję 9-11 litrów benzyny na 100 km, a w trasie 7-8 l. Dodatkowym kłopotem jest 45-litrowy bak, który starcza jedynie na okolice 500 kilometrów.
Jak widać Skoda Fabia Kombi Scout może zadziwić i to niejednokrotnie. Niestety nie są to jedynie pozytywne niespodzianki, aczkolwiek Skoda stanęła na wysokości zadania by wyróżnić swój flagowy model i zaproponować swoim klientom coś innego i unikatowego.
Tekst: Konrad Stopa
Foto: Jacek Krawczyk