Wielu producentów niepotrzebnie udziwnia swoje elektryki, aby nadać im bardziej futurystyczny wygląd. Po drugiej stronie tego bieguna stoi Skoda, która pokazała, że elektryk może być prosty i estetyczny. A do tego cholernie praktyczny w mieście. Jednak niestety tylko tam.
Moją relację z Elroqiem zacząłem od jego najgorszej strony. Jako, że jest to wariant podstawowy i posiada baterię o pojemności 55 kWh z pewnością nie jest długodystansowcem. Nie jest też samochodem, którym będziemy chętnie pędzili ile tylko fabryka dała. Niestety to właśnie w tych warunkach zacząłem swoją znajomość ze Skodą Elroq, a mianowicie od przejazdu z Warszawy do Łodzi. Cóż, już wtedy mogłem rozwlekać się nad jej designem, jednak byłem skupiony na czymś zupełnie innym. Na zasięgu, który drastycznie podpowiedział mi, że na jednym ładowaniu nie wróciłbym już do Warszawy. Wyrok? Po dojechaniu do Łodzi zostało mi zaledwie 46 procent akumulatora, co było wynikiem naprawdę kiepskim. Jednak każdy kolejny kilometr przejechany tym samochodem rehabilitował go w moich oczach.
Zacznijmy jednak od designu, za który trzeba Czechów pochwalić. Skoda nie potrzebowała udziwnić swojego projektu, albo sprawić, aby za wszelką cenę prezentował się futurystycznie. Nie, zamiast tego postawiła na praktyczność, wygodę i estetyczny wygląd. Dostaliśmy w nim design modern solid z charakterystycznym przodem. Wąskie światła do jazdy dziennej połączone czarną wstawką i dopełnione głównymi reflektorami. Do tego kilka mocniejszych przetłoczeń i dostajemy zgrabny samochód. Z boku natomiast znajdziemy 19-calowe felgi czy też sztuczny przelot powietrza. Zapewne nie przypadnie on do gustu niektórym klientom, jednak w ciekawy sposób dopełnia nadwozie Skody. Z kolei na tyle znajdziemy ładnie prezentujące się światła w stylu większego Eniaqa. Całościowo design Elroqa oceniam bardzo pozytywnie.

Wygoda to podstawa
Podobnie jak wnętrze. Nie dość, że zasiadamy w naprawdę wygodnych fotelach, to do tego dostajemy znajomy i intuicyjny układ kokpitu. Jedyny zgrzyt miałem z centralnym wyświetlaczem. Nie jestem zwolennikiem ogromnych tabletów górujących nad deską rozdzielczą, zamiast tego wolę, gdy wyświetlacz jest ładnie wpisany i wkomponowany w projekt. Tutaj tego mi zabrakło. Podobnie jak fizycznego pokrętła od obsługi klimatyzacji. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Niemniej jednak sam system inforozrywki oceniam pozytywnie. Daje spore możliwości personalizacji, a do tego jest przejrzysty, intuicyjny i się nie zacinał. W samochodzie znajdziemy też minimalistyczne cyfrowe zegary. Nie dostarczają one nam zbyt wielu informacji i możemy zapomnieć o sensowych możliwościach ich personalizacji.
Rozmawiając o Skodzie nie sposób nie wspomnieć o wszystkich dodatkach, które ułatwiają nam życie. Na pokładzie Elroqa znajdziemy cupholdery, które możemy modyfikować w zależności od wielkości naszego napoju, dedykowane miejsce na bilet parkingowy czy schowek na parasolkę. Rzecz jasna ta również była w samochodzie. Do tego ogrom schowków czy dobrze wyprofilowane podłokietniki na panelach drzwi. W tym samochodzie po prostu cholernie wygodnie się siedzi. A dodatkowe schowki i praktyczne rozwiązania pokroju mobilnej kuwetki dla trzeciego rzędu siedzeń pomagają nam zorganizować przestrzeń w samochodzie.
Do tego dostajemy ogrom miejsca. Nie tylko pasażerowie nie powinni narzekać na brak przestrzeni, nasze bagaże również mają gdzie się wylegiwać. Skoda Elroq mierzy 4488 mm długości, 1884 mm szerokości oraz 1625 mm wysokości. Do tego może pochwalić się rozstawem osi mierzącym 2765 mm. Przy tych wymiarach dostaliśmy bagażnik, który zdoła pomieścić 470 litrów bagażu. Z kolei po złożeniu tylnych siedzeń wynik ten wzrasta do 1580 litrów. Jest nieźle. Poza tym dostajemy dodatkowe schowki po bokach, gniazdko 12V oraz dodatkową przestrzeń na kable pod podłogą. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to brak płaskiej podłogi po złożeniu tylnego rzędu siedzeń. Dostajemy widoczny uskok, który utrudni nam załadunek dłuższych przedmiotów.

Złe dobrego początki
Czas to najważniejszej kwestii, czyli samej jazdy Elroqiem. Niestety ja moją znajomość z tym elektrykiem zacząłem od jego najgorszej strony. Mianowicie od przejażdżki z Warszawy do Łodzi. W takich warunkach ciężko jest pokochać Elroqa. Zużycie energii na poziomie co najmniej 23 kWh sprawia, że każdą dłuższą podróż musimy dobrze zaplanować z przerwami na ładowanie. Sam przejazd do Łodzi kosztował mnie 54 procent akumulatora. Więc wyprawa do Wrocławia lub innego równie „odległego” miasta może nie być najlepszym pomysłem. Teoretycznie dojedziemy, aczkolwiek będziemy jechali z duszą na ramieniu, czy aby na pewno wystarczy nam zasięgu.
Prawdziwy pazur Skoda Elroq pokazuje dopiero w mieście. W tym wariancie dostajemy 170-konny silnik elektryczny, który dostarcza również 310 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Pierwsza setka wskoczy na licznik w 9 sekund i możemy rozpędzić się nią maksymalnie do 160 km/h. Takie zestawienie wraz z akumulatorem o pojemności brutto 55 kWh świetnie sprawdza się w miejskiej dżungli. Skoda jest elastyczna i w warunkach miejskich wręcz idealna. Ten samochód został stworzony z myślą o poruszaniu się przy prędkości 50-60 no max 70 km/h. I w tym zakresie robi to idealnie. W mieście nasze średnie zużycie wyniesie 14 kWh, jednak bez problemu zejdziemy poniżej 13 kWh. Z kolei jeżeli uznamy, że chcemy pojeździć ekonomicznie, to zejdziemy nawet do 11 kWh. Za takie wyniki należą się brawa dla Skody.
Warto również wspomnieć, że dostajemy napęd wyłącznie na tylną oś. Dzięki czemu przednie koła mogą skręcać pod zdecydowanie większym kątem. Efekt? Promień skrętu wynosi zaledwie 5,3 metra. Świetna sprawa do manewrowania w wąskich uliczkach lub na zatłoczonych parkingach. Całość dopełnia świetny układ kierowniczy i w miarę komfortowe zawieszenie. Nadmienię także, że przycisk start-stop jest w Elroqu całkowicie zbędny. Wystarczy wrzucić Drive i już możemy ruszać na przejażdżkę, lub analogicznie zaciągamy hamulec i możemy wysiadać. Samochód sam się wyłączy. Wygodnie rozwiązanie.

Świetne zużycie w mieście
Czas na cream de la cream, a mianowicie szybkość ładowania elektryka. Czesi bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli mocą ładowania. Według producenta możemy ładować Elroqa z mocą do 145 kW, mi osobiście takiego wyniku nie udało się uzyskać, jednak przy 8 procentach zobaczyłem moc 136 kW. Oczywiście przy 80 procent moc spadnie nam do 70-80 kW jest nadal jest to bardzo dobry wynik. Zwłaszcza, że przy odłączaniu samochodu przy akumulatorze naładowanym do 95 procent nadal ładował się z mocą 30 kW.
Cena również jest naprawdę przystępna. Bazowy wariant Elroq 50, czyli ten, który miałem okazję testować, kosztuje zaledwie 149 900 złotych. W tej cenie dostajemy już świetne wyposażenie z m.in. dwustrefową klimatyzacją. Na pokład testowanego przeze mnie egzemplarza trafiło kilka dodatków czy opcjonalna tapicerka, jednak nadal nie wywindowały one znacząco ceny Elroqa, która zamknęła się w 180 000 złotych. Co więcej, czeski elektryk łapie się na dopłaty, więc stricte bazowy wariant możemy wyłapać za 120 000 złotych. Cena jak najbardziej przystępna i adekwatna.
Całościowo Skodę Elroq oceniam bardzo pozytywnie. Oczywiście sporym problemem jest zasięg poza miastem. Nie lubię samochodów, które mnie ograniczają. Niestety w sytuacji gdyby Elroq był naszym jedynym samochodem, to wielokrotnie dawałby nam w kość podczas dłuższych przejażdżek czy wakacji. Jeżeli jednak rozpatrujemy go w perspektywie miejskiego elektryka, którym de facto jest, to jest to samochód kapitalny z wieloma praktycznymi rozwiązaniami. I do tego nie zrujnuje naszego portfela przy zakupie.
Damian Kaletka
Galeria Skoda Elroq 50:
























Dane techniczne Skoda Elroq 50:
Silnik: elektryczny
Moc: 170 KM
Moment obr.: 310 Nm
Prędkość maks.: 160 km/h
0-100 km/h: 9,0 s
Bateria: 55 kWh
Zasięg: 370 km
Cena testowanego egzemplarza: 180.000 złotych
Zajrzyjcie również na nasz kanał na YouTube:








Komentarze 1