Największy Seat z rodziny SUV idealnie wypełnia gamę hiszpańskiego producenta. Mimo mocnego powiązania ze swoimi braćmi z grupy VAG posiada swoją osobowość. Próbuje ustalić czy wersja Tarraco e-hybrid ma więcej wad czy zalet.
Dokładnie rzecz ujmując to Seat Tarraco w odmianie PHEV, który kiedyś opisywałem już na naszym blogu, więc normalny test możecie przeczytać tutaj – KLIK.
Teraz więc skupię się na prostym porównaniu wad i zalet, które pomogą wam w jednoznacznej ocenie, czy taki SUV może być dla was idealny.
Zalety Seata Tarraco
1. S-boost
W hybrydach zmagazynowana energia zazwyczaj służy do powolnego poruszania się po parkingach lub korkach, aby oszczędzić jak najwięcej konwencjonalnego paliwa. W Tarraco E-hybrid pojawił się jednak tajemniczy przycisk s-boost, który wspomnianą elektryczność wykorzystuje inaczej. Robi to w formie tzw. dopalacza. W tym trybie samochód reaguje szybciej na gaz, inaczej działa automatyczna skrzynia biegów i ogólnie samochód jest bardziej żwawy.
Oczywiście odbija się to na spalaniu, ale trzeba przyznać, że dosyć fajny bajer, którego nie mogłem pominąć.
2. Karoseria z pakietem FR
Główne cechy tego pakietu to lekko zmodernizowane zderzaki, czerwony lakier, spore felgi oraz czarna atrapa osłony chłodnicy. Do tego parę emblematów, skórzana kierownica i kubełkowe fotele, które wcale nie odbierały komfortu podróżowania.
Może nie jest to jeszcze agresywność designu znana ze sportowej Cupry, ale Seat Tarraco FR w takiej szacie może się spodobać niejednej osobie.
3. Rzadkość
Jeżdżąc co chwilę innym samochodem dostrzegam, że wiele modeli jest naprawdę z sobą tożsamych i w nowoczesnej motoryzacji tych różnić naprawdę trzeba się doszukać. I dotyczy to nie tylko tych samych marek lub grup. W związku z tym doceniam samochody, które są rzadsze i nie spotyka się ich tak często na ulicy.
Seat Tarraco z grupy Volkswagena na pewno jest takim rodzynkiem, bo Skoda Kodiaq lub Volkswagen Tiguan jest dużo częstszym wyborem. Ciężko określić, który z nich jest najlepszy, ale naprawdę można je bardzo podobnie skonfigurować i różnice będą niewielkie. W takim wypadku zawsze biorę pod uwagę fakt popularności, która niestety jest miarą sukcesu producenta, ale mnie czasem odrzuca od danego modelu.
To oczywiście moje subiektywne zalety, które ukazały się podczas ostatnich jazd. Seat Tarraco towarzyszył mi podczas świąt Bożego Narodzenia, więc narobił trochę kilometrów i spełnił wszystkie pokładane w nim wymagania.
Wady Seata Tarraco
1. Mniej miejsca w wersji hybrydowej
Tak naprawdę zauważą to tylko osoby szukające wersji 7-osobowej, bo wymiary Tarraco e-hybrid zostały takie same, jak egzemplarze bez inżynierii hybrydowej. Różnicę widać więc w braku trzeciego rzędu siedzeń oraz w samym bagażniku, który nie ma drugiego dna.
Nie znajdziecie w nim również koła zapasowego lub zestawu naprawczego, bo gdzieś akumulatory trzeba było upchać. Na szczęście 610 litrów pojemności bagażnika, to też wystarczająca przestrzeń.
2. Plug-in nie dla każdego
Z hybrydami z wtyczką mam cały czas problem, bo takie auto wymaga odpowiedniego typu właściciela. Ja, mieszkając w bloku z miejscem w garażu podziemnym do tej grupy nie należę, bo w domowym zaciszu hybrydy bym nie naładował. Fakt, że ten zabieg z gniazdka trwa i tak długie godziny, ale przynajmniej jest taka alternatywa.
Biorąc pod uwagę publiczne ładowarki, które wymagają wkładu finansowego wcale nie dziwię się, że tyle hybryd plug-in nie jest użytkowana w prawidłowy sposób i jeździ z rozładowanymi bateriami. Dlatego też za takim zakupem musi stać rozsądek i odpowiednie zaplecze.
3. Cena e-hybrid
Nowoczesna technologia swoje kosztuje. Patrząc w cennik Tarraco połączenie silnika benzynowego z elektrycznymi wymaga sporej dopłaty, chociaż 245 KM może kusić. Najtańsze Tarraco to wydatek 131 tysięcy złotych. Hybryda to 60 tysięcy złotych więcej, ale oprócz nowoczesnego napędu otrzymamy też wyższe wyposażenie.
Mimo wszystko różnica jest zauważalna, więc warto nad trendem ekologii mocno się zastanowić.
Podsumowując moje dywagacje Seat Tarraco to mniej popularna propozycja na rodzinne auto w modnym segmencie SUVów. Za autem stoi niemiecka technologia i precyzja, która będzie służyła na lata, a w razie problemów powtarzalne rozwiązania znane są mechanikom lub odbijają się w cenach napraw i części zamiennych. Stąd też nie Seata nie bałbym się nawet na dłużej.
Nawet w dużym mieście nie przeraża swoimi gabarytami, a na pokład potrafi wziąć naprawdę sporo!
Konrad Stopa
Fot. Karol Tynka Pictures