Mocy nigdy za wiele, ale Seat Leon Cupra akurat na jej brak nie cierpi nawet w najsłabszej odmianie. Jego piętą achillesową jest napęd jedynie na przednie koła. I wiecie co? Podobno może się to zmienić.
Niedawno do oferty Seata dołączyła Cupra 290, która wyparła 280-konną odmianę. Według wciąż niepotwierdzonych u źródła informacji ma ona też zastąpić wersję 265-konną. Te 10 KM więcej jednak niewiele zmieniło. Przyspieszenie – na suchej nawierzchni w piękny słoneczny dzień (sic!) – wynosi teraz 5,6 sekundy a nie 5,7 (w wersji z DSG). Interesujące jest to, że w przyszłości do gamy Cupry dołączyć może 300-konna wersja, która całą moc kierować ma, jak w VW Golfie R, na cztery koła!
Od dawna twierdzę, że Cuprze brakuje trakcji, szczególnie na mokrej nawierzchni, przez co „objeżdżają” ją o wiele wolniejsze auta. Są tacy, którym to nie przeszkadza, ale ja wychodzę z założenia, że jak mam pod nogą 265, 280 czy wreszcie 290 KM, to chciałbym, zamiast mielić bez sensu kołami, móc z tej mocy skorzystać. Tym bardziej, że nie jeździłem jeszcze egzemplarzem Cupry, który nie miałby już przy przebiegu kilku tysięcy kilometrów „uwalonych” półosi.
Rozwiązaniem na pewno byłby napęd na wszystkie koła. Do tej pory można było jedynie o tym marzyć, zakładając, że nie jest to w interesie koncernu VAG, który ma w posiadaniu Seata. O tym, że 4×4 w Cuprze jest jednak możliwe poinformowało kilka zagranicznych portali i gazet oraz polski Auto Świat. Ile w tych informacjach może być prawdy? Mam nadzieję, że sporo, choć realnie schłodziłbym trochę entuzjazm. Nie można zapomnieć o Volkswagenie Golfie R, który był – i wciąż oficjalnie jest – przeszkodą dla Cupry z napędem na obie osie (Golf R w standardzie posiada taki napęd).
Cupra 290 kosztuje bez promocji 131 tysięcy złotych. Golf R 4×4 151 tysięcy. O ile musiałaby być tańsza Cupra, żeby klienci nie woleli lepiej wykończonego Golfa? 10, 15 tysięcy? No chyba, że VAG zamierza zakończyć produkcję R-ki. W katalogu na stronie VW Polska brakuje bowiem cenników na rok 2016. Ciekawe…
agier