Jeszcze niedawno elektryki pozwalały jedynie na kręcenie się po mieście, a każda dalsza trasa oznaczała strach przed rozładowaniem baterii na trasie. Teraz Lucid zaprezentował samochód, który zasięgiem może zawstydzić sporo spalinowych aut.
Do rzeczy. Zasięg Lucid Air Dream Edition wynosi 520 mil, czyli prawie 840 kilometrów. Firma ogłosiła to już kilka miesięcy temu, ale teraz ten wynik oficjalnie potwierdził test w procedurze EPA. Taki zasięg pozwoli nam pokonać na jednym ładowaniu trasę z Zakopanego do Gdańska albo z Warszawy do Berlina (ze sporym zapasem). A zasięg to nie wszystko, co do zaoferowanie ma ten amerykański samochód.
Osiągi też są przyzwoite
Lucid Air Dream Edition będzie dostępny w dwóch wersjach. Pierwsza z nich kładzie nacisk na zasięg, a druga na osiągi. Co to oznacza w praktyce? Słabszy samochód ma… 933 konie mechaniczne i to właśnie on może pochwalić się oficjalnym, najdłuższym zasięgiem wśród elektryków na świecie. Wersja mocniejsza przejedzie o 80 kilometrów mniej, ale za to jeszcze szybciej. Legitymuje się ona mocą 1111 koni mechanicznych, co pozwala na sprint do setki w zatrważające 2,5 sekundy.
Co ciekawe, producent podkreśla, że takie zasięgi można uzyskać tylko na 19-calowych felgach. Po zmianie kół na 21-calówki zasięg spada o około 40 mil.
Elektryki są lepsze
Samochody elektryczne już dawno pobiły spalinówki, jeżeli chodzi o moc czy przyspieszenie do setki. Lucid Air wchodzi jednak poziom wyżej i zaczyna wygrywać zasięgiem. Z czym? Mniej na jednym ładowaniu pokona między innymi: Volkswagen Arteon (2.0 TSI), Audi A6 (2.0 TFSI) i Volvo S90 (2.0 T5). A wszystkie te auta są oczywiście o wiele słabsze od słabej wersji Lucida.
Jak bardzo nie bylibyśmy fanami dźwięku silnika, zapachu benzyny i widlastych, ośmiocylindrowych silników, to musimy pogodzić się z tym, że elektryki bardzo szybko doganiają spalinówki pod każdym kątem. A niedługo zostawią je daleko w tyle.
Byłbym zapomniał – w USA Lucid Air będzie kosztował 169 tysięcy dolarów. Skusicie się?
Wojciech Kaleta
Zdjęcia: Lucid