Site icon Moto Pod Prąd

Samochód zagadka

DSC 14101

DSC 14101

Przyznam się bez bicia, że Volkswagen Cross Touran nie był jednym z tych samochodów, do testu którego odliczałem niecierpliwie dni. Nie będę udawał, pod względem emocji ten test stał bliżej Citroena C3 Picasso, niż zbliżającego się wielkimi krokami BMW M135. W końcu Cross Touran to minivan jak Picasso, a nie sportowa „beemka”. Do tego wersja niby uterenowiona nie zapowiadała niesamowitych emocji na drodze. Dlaczego niby? A no dlatego, że Cross Touran to auto przednionapędowe! Tak, tak, ja też jestem w szoku. Po co robić samochód, który ma w nazwie „Cross”, posiada nieco większy prześwit i plastikowe nakładki na obrysie karoserii? Tego nie dowiemy się pewnie nigdy. A szkoda, bo to dla mnie kompletnie niezrozumiałe. A samochody, które coś udają, zazwyczaj są nieudane (np. Hyundai Coupe). Przecież to jak chodzić w czapce „Bentley Owners Club”, a jeździć Fiatem Panda. Ale dajmy szansę temu minivanowi zza zachodniej granicy. Przetestujmy go.

Volkswagen Cross Touran jest zaskakująco skomponowany. Minivan z naprawdę mocnym dieslem i skrzynią DSG. Ciekawe i dobre połączenie. Cross Touran prowadzi się też lepiej niż myślałem, jak solidna osobówka. Do tego ma na prawdę niezłe osiągi jak na tego typu samochód. Dwulitrowy silnik TDI ma moc 170 KM. Moment obrotowy o wartości 350 Nm, pcha tę białą puszkę do 100 km/h w mniej niż 9 sekund. Prędkość maksymalna to sporo powyżej 200 km/h. Są to dane, których nie powstydziłaby się zwinna osobówka. Na światłach można zaskoczyć niejednego ulicznego rajdowca w starym Civicu.

W samochodzie nie czułem się jak kierowca autobusu. Karoseria nie „zanosi”, a samochód jest dużo bardziej zwinny niż można by sądzić po wyglądzie. Pewnie się prowadzi, a skrzynia DSG z możliwością zmiany biegów łopatkami przy kierownicy jeszcze bardziej zachęca do szybkiej jazdy. Moim zdaniem, skrzynia DSG ma to do siebie, że fajnie się nią jeździ w trybie sport, a w trybie normalnym niestety traci swój charakter, no i też swój sens. W końcu nie po to inżynierowie tworzyli ultra-szybką i precyzyjną skrzynię dwusprzęgłową, by jeździć z nią na taksówce. To ewidentne marnowanie potencjału. A tak właśnie jest, gdy jeździmy w trybie normalnym. Polecam więc sport.

Wnętrze typowo volkswagenowskie, czyli czarno, bez polotu, ale ergonomicznie i przejrzyście. Materiały użyte do wykończenia wnętrza stoją na dobrym poziomie, zarówno jeśli chodzi o odczucia dotykowe, jak i o solidność wykonania. Dobrym urozmaiceniem nudno wyglądającego wnętrza jest duży ekran dotykowy na konsoli środkowej, który służy do obsługi nawigacji, systemu grającego i wielu innych ustawień samochodu. Podczas cofania, ekran zmienia się w wyświetlacz kamery umieszczonej w tylnym zderzaku. Może i przydatna opcja, jednak denerwująca. Inżynierowie wymyślili, że jak się cofa, to muzyka, która leci, zostaje wyciszona. Po co? Czy z automatu założyli, że wszyscy kierowcy potrzebują maksymalnej koncentracji przy cofaniu? Niczym Cristiano Ronaldo przed rzutem wolnym? Bzdura. Jak ktoś ma takie problemy to sobie sam wyciszy.

Kolejnym wyróżniającym się akcentem jest ogromny szyberdach, który ciągnie się od przodu auta aż za linię tylnych siedzeń. Co ważne, nie jest to tylko szklany dach, przez który można sobie popatrzeć na słoneczko, ale również ma możliwość otwierania i odsuwania się. Gdy nie chcemy by słońce nas raziło, mamy możliwość elektrycznego zasłonięcia szklanego dachu gęstą siateczką, która wygląda ciekawie i estetycznie. Co ciekawe dla grupy docelowej, kupującej minivany istnieje możliwość dokupienia za ok. 3000 zł dodatkowych dwóch foteli. Oczywiście mieszczą się one w bagażniku i mają możliwość złożenia. Czy warto? Nie wiem. Ja nie potrzebuję, ale rodziny wielodzietne pewnie tak.

Cross Touran okazał się zaskakującym autem. Przynajmniej wersja testowa. Jednak wrażenie ogólne jest bardzo dobre. Jak napisałem na początku – byłem sceptycznie nastawiony do tego samochodu, dopóki nim nie pojeździłem. Okazało się, że to bardzo przyjemne auto, a tydzień z Cross Touranem bardzo szybko minął. Po prostu miło i szybko się nim jeździ, wszystko jest na swoim miejscu… Tylko napędu na 4 koła brak. Bardzo brak. Zwłaszcza, że na egzemplarz taki jak testowy, wydać trzeba ok. 130 tysięcy zł.

I tak sobie myślę, że uterenowiony to już znaczy pseudoterenowy. Tak mówimy na przykład o testowanym przeze mnie niedawno Mitsubishi Outlanderze czy Subaru Foresterze. Nie są to rasowe terenówki, ale samochody, które mają nieco większe umiejętności w terenie, niż przeciętna osobówka. Ot, właśnie samochód uterenowiony. Jednak w przypadku Volkswagena Cross Tourana mamy bardzo ciekawy przypadek. Samochód udaje uterenowiony, czyli jest pseudo-uterenowiony. A jak już wcześniej ustaliliśmy, samochód uterenowiony to samochód pseudoterenowy. Czyli Cross Touran to pseudo-pseudoterenówka. Czyżby nowa nisza na rynku? ;)

Artur Ostaszewski

[table id=20 /]

Exit mobile version