Auto bezwypadkowe z klepaną blachą, niepotwierdzone serwisy ASO, braki
w wyposażeniu i stan nie do końca idealny – to polski rynek samochodów używanych. Jak sprzedawcy oszukują kierowców? Postanowiliśmy to sprawdzić.
To, że ogłoszenia sprzedaży aut z drugiej ręki są podkoloryzowane wie prawie każdy. Pytanie – jak bardzo mijają się z prawdą? By się o tym przekonać, skontaktowaliśmy się z Grzegorzem Łobodą, współwłaścicielem firmy Autotesto, której eksperci w całej Polsce testują i opiniują samochody używane. Wspólnie sprawdziliśmy, jak ogłoszenia mają się do rzeczywistości.
Zaczęliśmy od poszukiwań. Naszą uwagę skupiła Toyota Land Cruiser w skróconej wersji 3d. Pierwsze wrażenie? Doskonałe. -Sprzedawca rozpisywał się nad perłowym lakierem, bezwypadkowością, regularnym serwisowaniem w ASO oraz ogólnym stanem pojazdu
– mówi Grzegorz Łoboda, współwłaściciel firmy Autotesto. – Z ogłoszenia wynikało, że był on garażowany, z idealnie zadbanym wnętrzem i bogatym wyposażeniem. Wisienką na torcie okazała się opcja wykupienia 12-miesięcznej gwarancji! Trafiliśmy na wymarzone ogłoszenie?
Ruszyliśmy w drogę. Na miejscu już pierwszy rzut oka mówił co innego, niż sprzedawca pisał w ogłoszeniu. Perłowy lakier okazał się zwykłą białą, pastelową barwą, za którą
w salonie nie trzeba nawet dopłacać. To nas nie zniechęciło. Postanowiliśmy sprawdzać dalej. – Ciężko stwierdzić, czy auto było garażowane, ale z regularnym serwisem w ASO nie miało nic wspólnego – mówi Grzegorz Łoboda. –W książce serwisowej znajdowały się zaledwie dwa wpisy, więc nie można było nawet potwierdzić przebiegu. Ekspert Autotesto próbował sprawdzić dokumenty auta, ale komisant nie chciał ich wydać.
Co z bezwypadkowością? Test grubości lakieru pokazał, że Land Cruiser miał uszkodzony prawy bok. Ponadto wymieniono w nim szybę. – Wnioski nasuwają się same. Ten samochód z pewnością zaliczył stłuczkę – dodaje Grzegorz Łoboda.
Dalsze oględziny pokazały, że zdemontowano koło pasowe napędu silnika oraz wymieniono błotnik i maskę. O idealnym aucie z ogłoszenia zdążyliśmy już dawno zapomnieć.
Sprzedawca zapewniał, że wnętrze Land Cruiser’a jest w idealnym stanie. Niestety, deska rozdzielcza była pełna otarć i drobnych rys. To samo na tapicerce. – Właściciel musiał przewozić jakieś ładunki, stąd zużycie wnętrza pojazdu – tłumaczy współwłaściciel firmy Autotesto.
Pożegnaliśmy marzenia o bogatym wyposażeniu. W samochodzie brakowało wspomnianego w ofercie komputera pokładowego oraz podgrzewanej przedniej szyby
i wielofunkcyjnej kierownicy. Moglibyśmy opuścić już naszego sprzedawcę i udać się do domów. Ekspercka ciekawość kazała nam jednak wykonać jazdę próbną.
Przekręcamy kluczyk, odpalamy silnik i… Land Cruiser prowadzi się całkiem przyjemnie.
– Silnik pracował cicho i równo, bez większych zastrzeżeń – mówi Grzegorz Łoboda.
–Płynnie wchodził na obroty, podobnie jak automatyczna skrzynia biegów, która delikatnie zmieniała przełożenie. Przez to nie było po niej widać większego zużycia. Zaskoczenie przyszło wraz z hamowaniem. Wymagało ono małej walki z kierownicą, ponieważ za każdym razem, gdy dociskany był pedał hamulca, auto ściągało w lewo.
Wniosek? Land Cruiser, którego wybraliśmy istniał tylko w Internecie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że ikona nieśmiertelnych samochodów terenowych też może kwalifikować się do serwisu.
Choć oglądana Toyota nie była w ogólnie złym stanie i wymagała lekkiej kosmetyki, to zasmucił fakt, że sprzedawca zataił wiele istotnych faktów i podał nieprawdziwe dane w ogłoszeniu. To pokazało, jak dużą czujność należy zachować kupując auto z drugiej ręki. Okazuje się, że zabierając na oględziny profesjonalnego eksperta samochodowego można uniknąć bardzo nietrafionego zakupu.
źródło: autotesto.pl
Nie zamawiajcie raportów na Auto testo! Ściema totalna! Raporty trwają po 5 dni. I oddają połowę kasy!