Chevrolet Camaro to bez wątpienia auto kultowe. Niemal każda generacja, to ciekawy klasyk. Moją uwagę przykuł egzemplarz z 1982 roku z niesamowitą tylną szybą.
Silnik V8, 5 litrów pojemności i napęd na tył. W skrócie typowy przykład amerykańskiej motoryzacji w sportowym dwudrzwiowym nadwoziu. Lata 80 to ciekawy styl projektowania pełen ostrych linii i niecodziennych kształtów. Zdecydowanie podobają mi się zarówno reflektory z przodu, jak i tylne światła. Wszystkie w formacie disco i aż szkoda, że ten egzemplarz jest w spokojnym szarym lakierze.
Oczywiście auto do Polski przyjechało z USA, ale jak pokazują zdjęcia nie jest uszkodzone. Według sprzedającego (firma importująca auta ze Stanów Zjednoczonych) samochód jest gotowy do rejestracji na zabytek i w sumie do jazdy, ponieważ stan techniczny pozwala na używanie. Oczywiście dla świętego spokoju lepiej przejrzeć stan auta, bo lata i czas postoju robi swoje.
Niecałe 50 tysięcy złotych za legendę
Oczywiście auto, o którym rozmawiamy wymaga pewnego przygotowania. Egzemplarz ma jedynie 70 tysięcy kilometrów przebiegu, więc zdecydowanie jest do ratowania i zrobienia pięknego samochodu. Mimo, że nie jest to najpopularniejsza odmiana Chevrolet Camaro, to samochód warty zainteresowania. Trzecia generacja tego modelu na żywo naprawdę wygląda nieźle.
Może 208 koni mechanicznych wykrzesanych z wolnossącego silnika z ośmioma cylindrami nie szokuje, ale na pewno przejażdżka daje sporo endorfin. Patrząc na dane techniczne mamy tu do czynienia z autem pędzącym niemal 200 km/h. Oczywiście w ogarnięciu 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego czuwa automatyczna skrzynia biegów.
W razie czego podrzucam nr VIN do samodzielnego sprawdzenia tego szarego egzemplarza – 1G1AS87H0CN105744. Jako, że to auto z USA, to wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę by zobaczyć zdjęcia zza wielkiej wody.
Auto, moim zdaniem, dużo lepiej wygląda na zewnątrz niż w środku, ale niewiele można z tym zrobić – taki urok aut z tamtych lat. A Wam jak się podoba?
Konrad Stopa
fot. Ogłoszenie