Po modernizacji nowy Rolls-Royce Ghost zyskał na każdym polu. Jeśli nie masz manii wielkości to nie ma po co dopłacać do Phantoma.
Tak, Ghost to jest mini-Phantom, choć mierzy ponad 5,5 m długości. Mimo podobieństwa do poprzednika dzieli z nim bardzo niewiele części – z zewnątrz jest to tylko figurka na grillu. Sam grill może być w nocy podświetlany jak miniatura jakiejś katedry. Coraz mniej jest w tym modelu części z BMW 7, bo zmieniła się płyta podłogowa na aluminiową, z której korzysta już Cullinan i Phantom. Linie nadwozia są jakby wygładzone i miejscami zaokrąglone, ale to ten sam ponadczasowy, elegancki styl.
We wnętrzu Ghost nadal jest oazą luksusu, a w porównaniu z większymi braćmi ma nieco mniejszą konsolę centralną. Jest bardziej nowoczesny w stylizacji i mediach od poprzednika, choć nadal pośrodku znajduje się iDrive BMW z grafikami Rolls-Royce. Nadal można zamówić do auta niebiańską podsufitkę z dowolnym układem świateł, ale jest też nowość – galeria przed pasażerem. To coś w rodzaju wzoru z diod LED ukrytego za półprzezroczystą powierzchnią pokrytą błyszczącym lakierem. Przy działającym oświetleniu wewnętrznym podświetla się i błyszczy imię modelu na tle konstelacji. Na temat tego jednego elementu Rolls-Royce napisał cały wielki akapit w komunikacie prasowym. Tylko jednego jestem pewien – to całkiem spory kawałek technologii, żeby uzyskać efekt napisu podświetlanego 'znikąd’.
Pod maską Ghost ma większe V12 i napęd 4×4
Pojemność silnika wzrosła do 6,75 l – taką V12 właśnie powinien mieć Rolls. Moc jednostki to 570 KM i 850 Nm momentu obrotowego dostępnego od 1600 obrotów. Klienci narzekali na brak napędu na 4 koła, więc go dostali. Powinno być także łatwiej szoferowi manewrować za sprawą systemu wszystkich kół skrętnych. Dawniej nikt nie używał w kontekście tej marki słów takich jak 'cornering dynamics’, ale to się staje faktem. Inżynierowie zadbali, by silnik znajdował się w większości za przednią osią dla lepszego rozkładu masy. W efekcie auto lepiej się prowadzi w zakrętach.
10 lat zajęło firmie dopracowanie nowego zawieszenia nazwanego Planar Suspension System. Samochód potrafi skanować drogę przed sobą i dostosowywać na bieżąco wszystkie amortyzatory powietrzne do oczekiwanych nierówności. Oprócz potężnego software’u, który musi przetwarzać te informacje system składa się także z niebywale skomplikowanego zespołu wahaczy, drążków i dodatkowego amortyzatora górnego wahacza. Opracowanie tylko tego ostatniego zajęło 5 lat. Cały ten wysiłek sprawia, że auto daje efekt unoszenia się nad powierzchnią drogi i działa tak samo nawet na najbardziej wymagających nawierzchniach.
Cały ten luksus musi kosztować. To bazowy Rolls-Royce, a i tak kosztuje od $332 500. To znaczy, że ceny Ghosta i Cullinana są niemal równe. Auta te mają ten sam napęd, płytę podłogową i podobny standard, tyle że SUV ma więcej miejsca w środku i wyższe zawieszenie. Tu można się wahać, ale moim zdaniem przy nowym Ghoście nie ma już sensu dopłacać jeszcze 50% ceny do większego Phantoma. Cytując klasyka: A na co to? Komu to potrzebne?
Bartłomiej Puchała
fot. Rolls-Royce