Site icon Moto Pod Prąd

Rolls-Royce Cullinan rewolucją?

Rolls Royce testuje swojego nowego SUVa. To koniec świata, czy naturalna kolej rzeczy?

Pogłoski o tym, że najbardziej szacowna z brytyjskich marek pracuje nad wyżej zawieszonym samochodem, pojawiały się od lat. Zrobiło się poważnie, gdy w marcu tego roku przyłapano „muła testowego” z karoserią Phantoma, ale o wiele wyższym zawieszeniem.

Teraz na jednej z niemieckich autostrad sfotografowano zamaskowany prototyp już z docelowym lub bardzo zbliżonym do docelowego nadwoziem. Wygląda więc na to, że debiut pierwszego w 110 letniej historii marki auta z napędem na cztery koła jest bliżej, niż nam się wydaje.

Projekt otrzymał nazwę Cullinan, ale to nie jest jeszcze oficjalne „imię” tego modelu. Rolls Royce prosi również, by nie nazywać tego modelu SUVem, a jedynie „wyżej zawieszonym pojazdem na każdą drogę” („all-terrain, high-sided vehicle”). Prawdopodobnie nowy Rolls nie będzie miał specjalnych ambicji terenowych i poza asfaltem nie zagrozi Range Roverowi.

Pod maską możemy spodziewać się rozwinięcia jednostki 6.8 V12 znanej z Phantoma. Mówiło się także o wersji hybrydowej plug-in czy nawet o… dieslu, ale żadne decyzje w tej kwestii jeszcze nie zapadły. Rolls stawia na odchudzanie swoich modeli, dlatego też konstrukcja Cullinana będzie w dużej mierze oparta na aluminium. We wnętrzu na pewno pojawi się bardziej rozwinięty i nowocześniejszy system multimedialny, niż w obecnych produktach firmy.

Gdy tylko prototypowe egzemplarze zakończą testy przy wysokich prędkościach na niemieckich autostradach, zostaną zabrane na daleką Północ, a następnie na upalny Bliski Wschód. Model musi radzić sobie w każdych warunkach i zostać dopracowany w najmniejszych szczegółach.

Debiut modelu spodziewany jest na 2018 rok.

Komentarz autora:

„Koniec świata!” – wykrzykną oburzeni. Czy Rolls Royce’owi przystoi produkować auta tego typu?

Na to pytanie najlepiej odpowiedzą klienci – zaś zdecydowana większość osób krytykujących takie posunięcie prawdopodobnie nigdy nimi nie była i nie będzie. Skoro włodarze marki – mając na uwadzę powagę i historię marki – zdecydowali się iść w tę stronę, muszą wierzyć, że się uda.

I prawie na pewno się uda. Tak jak udaje się Bentleyowi z coraz lepiej sprzedającą się Bentaygą. Wbrew komentarzom malkontentów.

Świat idzie do przodu i coraz poważniejszą grupą klientów na tego typu auta stają się klienci z krajów, w których tylnonapędowe limuzyny niekoniecznie się sprawdzają. Rosja, Bliski Wschód, coraz bardziej także Afryka czy Azja Południowo-Wschodnia – oto nowe kierunki ekspansji marek premium i luksusowych. Tam teraz mieszkają pieniądze i wygląda na to, że chyba przyszedł czas na zmianę naszego postrzegania tego, czym jest „samochód z najwyższej półki”.

Czy sam kupiłbym taki samochód, gdyby było mnie na niego stać? No cóż, bardzo możliwe.

Diesel to dla mnie chyba zbyt wiele, ale już hybryda plug-in jest rozwiązaniem jak najbardziej przystającym do tej klasy auta. I to wcale nie ze względu na ekologię, a… po prostu ciszę w aucie, do której producenci samochodów tego typu dążą.

Mikołaj Adamczuk

fot. Autocar

Exit mobile version