W dniach 20-22 września 2024 roku na Międzynarodowych Targach w Poznaniu odbyło się wydarzenie Retro Motor Show. O ile poprzednie jeszcze pocovidowe edycje wywoływały mieszane uczucia, tak tegoroczna pozostawiła smutek. Smutek, że to co dobre szybko się kończy.
Pięć hal i niespełna ma niemal 35 000 m2 na których znalazło się 948 pojazdów do tego 26 742 zwiedzających to liczy tegorocznego Retro Motor Show, które odbyło się w Poznaniu. Tegoroczne wydarzenie to coś więcej niż tylko wystawa. Oprócz samochodów, motocykli, traktorów, wozów specjalnych i innych pojazdów z różnych epok, od przedwojennych, aż po youngtimery uwagę zwracały liczne świetnie przygotowane stoiska.
Stoiska przygotowane przez wystawców to w moim odczuciu największa wygrana targów. W końcu bez cofnięcia się w czasie trudno jest zrozumieć fenomen motoryzacji dawnych czasów. Jest to tym bardziej trudne dla osób, które słyszą zachwyty na świetnie zachowanym Fiatem 126p czy Warszawą. Trudno jest zrozumieć fenomen klasyków bez poznania historii. Bo dzisiaj podziw tłumu skupia się na świetnie wyglądających, bogato wyposażonych i luksusowych samochodach. Dlatego tym bardziej ucieszyło mnie staranne przygotowanie wielu stoisk wystawowych. Pozwoliło to poczuć klimat dawnych czasów a naszym dzieciom, wnukom i prawnukom pomóc zrozumieć fenomen dawnej motoryzacji. Tym bardziej cieszy fakt, że jury które przyznawało nagrody Retro Motor Show 2024 Awards doceniło wystawę przygotowaną przez Klub Syren i Warszaw, który przygotował bar mleczny z epoki PRL. Osobiście mi również to właśnie stoisko najbardziej przypadło do gustu.
Wśród perełek z dawnych lat znalazły się także Velorex 16/350 z 1968 roku, wyrzutnia rakiet BM-13 „Katjusza”, ciężarówka Kenworth, a także klasyczne Polonezy czy Maluchy. Jednak nie wszystkie te pojazdy zostały wyróżnione przez jury. Tytułem Najlepszego Polskiego Pojazdu został wyróżniony Mikrus MR 300 Kabriolet zaś najlepszym jednośladem był Sokół 1000. Na tym nie koniec wyróżnień. Podium w konkursie na najlepszy pojazd Retro Motor Show zajęły kolejno Lamborghini Diablo, Iso Rivolta (która pierwszy raz miałem okazję zobaczyć podczas wydarzenia organizowanego przez Forzaitalia w Rozalinie) oraz Audi Quattro Sport. Tytuł najlepszego youngtimera trafił do Ferrari 348 TS. Nie ma w tym nic dziwnego. Samochód zachowano w nienagannym stanie. Auto nigdy nie było zarejestrowane a jego przebieg wynosi mniej niż 1000 km. Ostatnią wartą odnotowania nagrodą była przyznana dla auta w oryginalnym stanie zachowania. Tutaj z kolei nagroda trafiła w ręce Giełdy Klasów za ich pojazd – Salmson S4C Faux-Cabriolet.
Na ogromne słowa uznania zasługuje także skromne ale jakże ważne stoisko zorganizowane przez Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie. Pomimo drastycznej sytuacji jaką jest powódź przedstawiciele muzeum postanowili wziąć udział w wydarzeniu. Na stoisku zamiast kilku czy nawet kilkunastu pięknych pojazdów i motocykli mogli zobaczyć worki z piaskiem i jedno, własnoręcznie wyprodukowane auto. Był także baner z napisem: „W tym miejscu powinny znajdować się eksponaty Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie, jednak sytuacja powodziowa zmusiła nas do ewakuacji i zabezpieczenia kolekcji w bezpiecznym miejscu”. To pokazuje siłę, pasję ale także ogrom ludzkiej tragedii. Zmusza do zatrzymania, przemyśleń a także zachęca do pomocy ludziom w obliczu tej trudnej sytuacji.
To jednak tylko część tego co czekało odwiedzających podczas targów w Poznaniu. Nie sposób jest wymienić wszystkich modeli samochodów, jednośladów, wybitnie przygotowanych stoisk czy ludzi i klubów, które przyczyniły się do sukcesu tego wydarzenia. To ogrom pracy za którą jedyną nagrodą są czasem uśmiechy zwykłych ludzi często nie związanych z motoryzacją. I to w tym wydarzeniu jest piękne. Nie ma lepszych i gorszych. Nie ma niezdrowej rywalizacji. Jest chęć pokazania historii a w tym przypadku chęć pokazania historii przez motoryzację.
Tekst i zdjęcia: Paweł Oblizajek