Czy jest coś, co może łączyć rumaka i samochód osobowy? No na pewno nie kierownica, ale innych podobieństw szukałem ostatnio na terenie Słowacji w nowym Renault Koleosie. Ten francusko-japoński SUV już niedługo wbiegnie na polski rynek.
Najważniejszą cechą łączącą Renault Koleosa oraz te eleganckie zwierzęta okazało miejsce prezentacji. Ośrodek olimpijski pod Bratysławą przy granicy z Austrią może pomieścić aż 700 koni, a tego dnia upchnięto tam jeszcze 40 świeżych egzemplarzy francuskiej nowości. Dzięki temu mogłem sprawdzić szereg wersji i specyfikacji nowego Renault. Czy udało mi się go „osiodłać”?
Nie było to strasznie trudne. W końcu to duży rodzinny SUV (4673 mm długości), którego priorytetem jest zapewnienie odpowiedniego komfortu pięciorgu pasażerom. I w tym aspekcie do Renault Koleosa nie mam żadnych zastrzeżeń. W końcu krótkie zwisy i aż 2,7 metra rozstawu osi powoduje, że w samochodzie wygodnie będą też podróżować osoby z tyłu.
Nie muszą też narzekać na bagażnik, ponieważ elektrycznie otwierana i zamykana klapa (również ruchem nogi) pozwoli zapakować do środka 579 litrów, a w razie złożenia tylnej kanapy pojemność wzrośnie do 1690 litrów. To naprawdę sporo, więc nie powinniście mieć obaw przy upychaniu swoich bagaży. Jeśli to jednak za mało – Renault Koleos może ciągnąć 2-tonową przyczepę na elektrycznie wysuwanym haku holowniczym.
Wracając jednak do wnętrza, nie sposób nie zwrócić uwagi na nowe, lepsze materiały, których jakość naprawdę jest zadowalająca. Tak samo można powiedzieć o ergonomii oraz spasowaniu. Nie spotkałem się w żadnym egzemplarzu z trzeszczącymi plastikami lub niepokojącymi odgłosami. A zarzuty o źle spasowane wnętrza padały pod adresem nowych Espace i Kadjarów, jeśli pamiętacie.
Ważnym elementem jest również sama elektronika nowego Koleosa czyniąc go nowoczesnym autem. Miejscem szczególnym w środka auta jest oczywiście prawie 9-calowy dotykowy tablet sterujący całym samochodem. Od audio (może to być zestaw 13 głośników od BOSE), przez nawigację, ustawienia samochodu oraz personalizację. Duże, czytelne grafiki można zmieniać, również motywy zegarów za kierownicą oraz dopasowywać do swojego nastroju kolor oświetlenia ambientowego na wzór Mercedesa.
W swojej krótkiej przygodzie z Koleosem m.in. do dyspozycji miałem najbardziej ekskluzywną wersję Initiale Paris, która oprócz wszystkich dostępnych nowinek technicznych z zakresu bezpieczeństwa (tempomat, asystent pasa ruchu, awaryjne hamowanie itp.) oraz komfortu (podgrzewane i wentylowane fotele, podgrzewana kierownica, dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, łączność z telefonem i Internetem) miała na pokładzie również fotele pokryte specjalną skórą (Nappa) oraz wyróżniki wizualne. Od specjalnego wzoru 19-calowych felg i specjalnych emblematów po dedykowany i zarezerwowany dla tej wersji, fioletowy lakier nadwozia (na zdjęciach jednak samochody w innych kolorach).
I to właśnie karoseria Koleosa najbardziej się zmieniła. Samochód wpasowuje się teraz idealnie w gamę modeli Renault i przeniósł z nich najważniejsze cechy. Mowa o przednim pasie wraz ze światłami do jazdy dziennej w kształcie litery C oraz tylnych, diodowych reflektorach rozciągniętych na całą klapę bagażnika. Taka sytuacja jednak nie dziwi, bo za projekt wizualny nowych aut Renault odpowiada jeden człowiek. Co ciekawe koncept Renault Koleosa nie różni się zbytnio od rzeczywistego produktu końcowego.
Osobiście uważam, że nadwozie Koleosa jak na tak spory samochód wygląda dosyć ciekawie. Samochód dobrze komponuje się z mniejszymi modelami Renault tworząc z nimi harmonię. W porównaniu do poprzedniej generacji projekt wizualny znacznie się poprawił i samochód może mieć spore upodobanie w gustach Europejczyków. Bądźmy szczerzy – ostatni Koleos nie przyjął się za dobrze!
A nie jest to takie oczywiste, ponieważ przez alias Nissana z Renault, Koleos sporo dzieli z aktualnym X-trailem. Większość rzeczy jest jednak niewidoczna. Jest to na przykład napęd na 4 koła, który w Koleosie dostępny jest z mocniejszym silnikiem diesla. Ma on trzy tryby: od 2WD przez automatyczne AWD do całkowitego zblokowania 4×4. Niestety ostatnia opcja dzieląca osie w proporcji 50:50 działa jedynie do 40 km/h.
Takie zastosowanie jednakże nie dziwi w tego typu samochodach. Dzięki uprzejmości organizatorów mogliśmy dosadnie sprawdzić działanie tego napędu i powiem szczerze, że jestem pozytywnie zaskoczony, że tak rodzinny samochód daje radę w trudnym terenie. Wątpię, że ktokolwiek z przyszłych klientów zapuści się Koleosem w podobne leśne dukty, ale świadomość, że auto nie zawiedzie na pewno krzepi i pozostawia pozytywne wrażenie.
To jednak nie pomoże gdy nie jesteście fanami wysokoprężnych silników. Renault Koleos w Polsce będzie oferowany jedynie z dieslem pod maską o dwóch pojemnościach (1.6 dci 130 KM oraz 2.0 dci 175 KM). Pierwszy z nich jedynie z FWD, a drugi z opcją 4×4. Renault tłumaczy, że badania klientów spowodowały, że silnik benzynowy w tego typu autach nie jest potrzebny, więc na razie benzyniaka w Koleosie nie kupicie.
Innowacją w Koleosie jest natomiast automatyczna przekładnia bezstopniowa. CVT działa zaskakująco dobrze jak na tego rodzaju mechanizmy. Nie oznacza to jednak, że jest idealnie. Jest po prostu dużo lepiej niż w azjatyckich CVT sprzed kilku lat. Nie słychać po prostu irytującego wycia, a przy dynamicznej jeździe można odczuć szarpnięcia znane z tradycyjnych automatów.
Należy jednak pamiętać, że Koleos zdecydowanie nastawiony jest na spokojniejszą jazdę. Prowadzi się pewnie i bez zbędnych przechyłów, aczkolwiek jego dynamika jest mocno ograniczona. Zwłaszcza, że najcięższa wersja może ważyć aż 1750 kg. Taka waga powoduje, że wspomniany automat trochę muli samochód. Patrząc na osiągi (202 km/h i 10,7 s do setki) wcale to nie dziwi. Oczywiście w opcji jest również w wersja z manualną 6-biegową skrzynią.
Co ważne, porównując wersje silnikowe, podobne odczucia z jazdy i osiągów dają mocniejsze wersje z automatem oraz słabsze z manualną skrzynią biegów. Różnice widać jednak w cenniku samochodu. Najtaniej Renault Koleosa można mieć już 110 tysięcy złotych. Wersja 4×4 to wydatek około 143 tysięcy złotych, a cennik zamyka ekskluzywna wersja Initiale Paris z kwotą 160 tysięcy złotych. Oczywiście to jedynie bazowe kwoty, które z pewnymi dodatkami mogą wzrosnąć.
Wiem, że porównywanie zwierzęcia i samochodu jest niezbyt racjonalne, ale Koleos tak samo jak wierzchowiec nie będzie miał problemu z podłożem, po którym się porusza i dojedzie tam gdzie będzie potrzebować jego pan. Dodając do tego szczyptę nowoczesności i świeżego designu, Renault ma powody do dumy.
Konrad Stopa