Site icon Motopodprad.pl

Renault Clio IV – lepsze niż przypuszczałem

Lider – to słowo znakomicie oddaje rolę jaką pełni model Clio w gamie marki Renault. Pomimo tego, że do salonów sprzedaży trafiła właśnie kolejna generacja modelu, to już teraz warto przyjrzeć się poprzednikowi.

Czwarta generacja Renault Clio zadebiutowała już 8 lat temu. Premiera miała miejsce podczas targów motoryzacyjnych w Paryżu. Pomimo kilku lat na karku, samochód uważam za stosunkowo młody, szczególnie jak weźmiemy pod uwagę sytuację w naszym kraju. W Polsce średni wiek auta przekracza 10 lat. Przez cały okres produkcji czwarta generacja Clio przeszła tylko nieznaczne modyfikacje.

Wygląd zewnętrzny

Wygląd zewnętrzny samochodu zawsze pozostaje kwestią do długiej dyskusji. Stylistyka to nic innego jak próba gry na emocjach. Ostatecznie to i tak kwestia gustu. W przypadku Clio trzeba otwarcie przyznać, że przez te wszystkie lata samochód nieco się opatrzył.  Można powiedzieć nawet więcej. Na tle konkurencji z podobnych lat produkcji Clio nie wyróżnia się niczym szczególnym. Sylwetka w wersji hatchback ma sprawiać wrażenie sportowej. Stąd też pomysł na schowanie klamek tylnych drzwi wysoko w słupkach C. Co ciekawe, podobny patent zastosowano również w odmianie kombi. O sportowym pomyśle na auto świadczą też zmniejszające się ku tyłowi szyby boczne, czy małe tylne lampy. Ciekawym akcentem stylistycznym też są umieszczone u dołu drzwi listwy ochronne o nietypowym kształcie.

Autobaza.pl

Darmowe Sprawdzenie VIN

Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu

Wnętrze

Już pierwsze spotkanie przypomina nam, że mamy do czynienia z nieco starszym autem. I nie należy traktować tego jako wady, a wręcz przeciwnie. Dawne deski rozdzielcze miały swój unikalny styl. Oddawały wizję stylisty. W Clio nie znajdziemy ogromnego wyświetlacza przy pomocy którego sterujemy podstawowymi parametrami auta. Nawet zestaw zegarów niemal w całości jest analogowy. To czytelne rozwiązanie niestety odchodzi do lamusa. Sam projekt deski rozdzielczej pomimo kilku lat na karku wciąż może się podobać.

Jeżeli nie oczekujemy dużej ilości miękkiego plastiku i materiałów najwyższej jakości na pewno nie będziemy zawiedzeni. W Renault Clio kuleje kwestia ergonomii. Największym mankamentem, który skutecznie uprzykrza życie podczas dłuższych podróży jest przycisk od tempomatu i ogranicznika prędkości umieszczony na tunelu środkowym, tuż obok dźwigni hamulca ręcznego. Co ciekawe zadaną prędkość ustawiamy z kolei przyciskami na kierownicy. Nie wiem co przyświecało projektantowi podczas realizacji tej wizji, ale zdecydowanie nie znajduje ona uznania w moich oczach. Drugim nie do końca zrozumiałym pomysłem było umieszczenie slotu na kartę startową na samym dole deski rozdzielczej.  Miejsce to znajduje się pod panelem klimatyzacji, a tuż obok niego znajdziemy starter silnika – start/stop.

Przestronność wnętrza to z kolei mocny punkt Renault Clio IV. Zarówno z przodu, jak i z tyłu miejsca nie brakuje. Cztery dorosłe osoby bez trudu mogą się wybrać w dalszą podróż miejskim francuzem. Nie zabraknie miejsca zarówno nad głowami, jak i na wysokości kolan. Nie będziemy zawiedzeni też analizując kwestię pojemności bagażnika. Kufer Clio nie dość, że jest ustawny, to dysponuje aż 300 l pojemności. To stawia go w ścisłej czołówce aut klasy B. Czy to więc dobry samochód dla kobiety?

Silnik – nie tylko małe spalanie

Pod maską testowanego Renault Clio znajdował się silnik zasilany olejem napędowym. To dobrze znany motor z serii dCi o pojemności 1,5 l, który rozwija moc 110 KM. Silnik ten ma różne opinie wśród użytkowników. Jedni chwalą go za bezawaryjność, inni wprost przeciwnie. Największe pochwały zbiera za to za bardzo niskie spalanie i niezłą elastyczność. Mój kilkodniowy test nie wniósł w tym zakresie niczego nowego. Z pełną odpowiedzialnością mogę potwierdzić słowa o niskim spalaniu. Podczas jazdy w trasie zakładając przepisową jazdę bez nadmiernego korzystania z maksymalnego momentu obrotowego, bez trudu udaje się uzyskać wynik na poziomie 3,5 l na każde 100 km. Tryb mieszany z lekką przewagą jazdy w miejskich korkach nie wpływa znacząco na zapotrzebowanie na paliwo. Końcowy wynik jaki udało mi się osiągnąć to 4,1 l na 100 km. To wraz ze zbiornikiem o pojemności 40 litrów sprawia, że nie musimy zbyt często pojawiać się przy dystrybutorze paliwa.

Przy okazji opisu silnika warto zwrócić uwagę na niezłą elastyczność. Dosyć wysoki moment obrotowy, który wynosi 260 Nm i jest dostępny przy 1750 obr/min daje wrażenie, że Clio całkiem nieźle przyspiesza. Być może to tylko mylne wrażenie, być może jakiś błąd podczas pomiarów, ale wprost nie mogłem uwierzyć, że sprint od 0 do 100 km/h zajmuje aż 12 s.

Trzeba przyznać, że do testowanej jednostki napędowej całkiem dobrze pasuje manualna skrzynia biegów. Pomimo kilku lat eksploatacji samochodu (głównie w warunkach miejskich) skrzynia biegów w dalszym ciągu pracuje precyzyjnie. Łyżeczką dziegciu przy punkcie o układzie napędowym niech będzie informacja, że Clio ze wspomnianą jednostką wychodziło wyłącznie z 6-biegową skrzynią manualną. Drugą stroną medalu jest fakt, że jazda z prędkością autostradową nie należy do przyjemności. Nie zmienia tego nawet dobre wyciszenie kabiny.

Prowadzenie – typowo po francusku

Znajdujący się pod maską silnik diesla już na wstępie zdradza nam informacje, że testowane Clio to nie auto, które ma służyć do sportowej jazdy. Zadanie stawiane przed tym miejskim samochodem jest zupełnie inne. Clio jest właśnie wybierane głównie jako auto miejskie. Pomimo tego, że zaawansowana technicznie jednostka diesla z wtryskiem typu Common Rail nie do końca pasuje do miejskiej dżungli, to właściwości jezdne małego Renault mówią już zupełnie co innego.

Typowo dla aut francuskich, również tutaj, zawieszenie pracuje miękko i świetnie wybiera wszelkie nierówności. Wydawać by się mogło, że Clio dobrze trzyma się drogi. Jednak próba dynamicznego pokonywania zakrętów daje pewna nutę niepewności. Mam wrażenie, że zawieszenie Clio stara się wręcz studzić sportowe zapędy kierowcy i nakłaniać go do spokojnego a wręcz pełnego gracji przejazdu. Dla osób bardziej wymagających przygotowana jest w końcu wersja RS. Całość uzupełnia wspomagany elektrycznie układ kierowniczy, który nie do końca daje znać co się dzieje z przednią osią, za to idealnie sprawdza się podczas manewrowania na ciasnym parkingu.

Wyposażenie i ceny

Szukając używanego Renault Clio czwartej generacji możemy dostać zawrotu głowy. Wybór wersji wyposażeniowych, jak i silnikowych jest ogromny. Tym, którzy poszukują samochodu typowo do miasta odradzam testowaną właśnie wersję z silnikiem wysokoprężnym. Pomimo tego, że koszty codziennej eksploatacji takiego pojazdu są bardzo niskie, to w przypadku awarii musimy liczyć się ze sporymi kosztami. Tutaj zdecydowanie lepiej sprawdzą się proste i trwałe silniki benzynowe.

Pod względem wyposażenia samochód ten dorównuje autom klasy kompakt. Bez trudu znajdziemy wersje z nawigacją, bezkluczykowym dostępem do samochodu czy tempomatem. Bogate wyposażenie to znak szczególny samochodów z importu. Jeżeli wyżej wymienione elementy wyposażenia nie znajdują się na naszej liście elementów gadżetów w poszukiwanym samochodzie, to zdecydowanie lepiej rozejrzeć się za autem krajowym z pewną historią.

Tych wbrew pozorom wcale nie brakuje. Sporą część stanowią samochody poleasingowe. Jeżeli nie przeszkadza nam dosyć duży przebieg, to warto się nimi zainteresować.

Ceny Renault Clio czwartej generacji zaczynają się od 12 tysięcy złotych za auta z początku produkcji. Za samochód z dieslem pod maską przyjdzie nam dopłacić średnio 5 tysięcy złotych. Za około 20 tysięcy złotych uda nam się kupić nawet 4-5 letnie Renault Clio.

Paweł Oblizajek

Exit mobile version