Renault Captur przeszło lifting. Bardzo duży lifting. Model ten gościł już w naszej redakcji, dlatego też postanowiłem po raz kolejny rzucić okiem na niego by wyłuskać wszystkie jego wady i zalety.
Captur ma wiele mocnych stron
Zacznę od tego, że styliści Renault stanęli na wysokości zadania i zaserwowali nam świetny projekt. To nie jest delikatny lifting. To zmiany, które dla wielu innych producentów mogłyby być okrzyknięte zupełnie nową generacją. Pomimo pozostawienia linii bocznej oraz tyłu praktycznie bez zmian, całość wygląda spójnie i trochę zadziornie co dodatkowo podkreśla topowa odmiana Esprit Alpine pojawiająca się w miejsce RS Line.
Plusem kompaktowego suv-a Renault jest także wnętrze. Tutaj Francuzi pozostawili ogólny projekt deski bez większych zmian, jednak obrano kierunek w stronę nowoczesności. Przynosi nam to zatem system multimedialny oparty na Android Automotive oraz pozbycie się fizycznych pokręteł od klimatyzacji. Na całe szczęście pozostawiono trochę fizycznych przycisków do obsługi nawiewów, a na ekran przeniesiono tylko kilka dodatkowych funkcji jak ogrzewanie foteli czy kierownicy. Całość obsługuje się intuicyjnie, a same multimedia nie przysparzają większych problemów.
Captur jak na swoje wymiary zewnętrzne oferuje zaskakująco dużo miejsca wewnątrz. Pasażerowie z przodu dostają wygodne fotele z nieco mocniej zaznaczonymi boczkami, jednak nie oczekujcie od nich przesadnie mocnego trzymania bocznego. Z tyłu pasażerowie dostaną przesuwaną kanapę oraz osobne nawiewy. Bagażnik oferuje od 422 litrów do 536 litrów w zależności od tego jak ustawiona jest kanapa.
Poza sporą ilością miejsca wnętrze Renault przekonuje do siebie praktycznością oraz mnogością detali. Schowków jest tutaj cała masa, od praktycznej półki na telefon pod ekranem po pojemne schowki w drzwiach czy w podłokietniku. Wersja Esprit Alpine nie pozwala zapomnieć nam z jakiego kraju pochodzi Captur. Motyw francuskiej flagi pojawia się chociażby przed pasażerem, na fotelach czy na kierownicy w postaci trójkolorowej nitki.
Mocną stroną Captura jest na pewno układ napędowy bazujący na czterocylindrowym silniku 1.33 TCe o mocy 158 KM i momencie obrotowym 270 Nm. Wsparciem jest tutaj układ miękkiej hybrydy wraz z 12-woltowym akumulatorem o pojemności 0.13 kWh. Ma on za zadanie wspomagać samochód przy niskich prędkościach miejskich oraz podczas ruszania. Moc przenoszona jest tutaj wyłącznie na przednią oś za pośrednictwem 7–biegowej, automatycznej przekładni EDC o dwóch sprzęgłach. Cały ten zestaw przekonał mnie do siebie swoją płynnością oraz miękkością i kulturą pracy. Moc rozwijana jest bardzo liniowo, bez wyraźnego strzału ze strony turbosprężarki. Skrzynia sprawnie przechodzi pomiędzy poszczególnymi przełożeniami i zawahania zdarzają się jej niezwykle sporadycznie. Captur jest samochodem nastawionym zdecydowanie na komfortowe pokonywanie kilometrów, zawieszenie dobrze radzi sobie z nierównościami, a manewrowanie samochodem w mieście jest łatwe.
Captur ma jednak parę rzeczy, które można by było poprawić
W mojej ocenie największą wadą Captura jest totalnie martwy układ kierowniczy. Jest on mocno wspomagany i nie daje praktycznie żadnego czucia i informacji ze strony przednich kół. O ile w mieście jeszcze da się z tym żyć, tak na trasie wymaga on od nas chwili przyzwyczajenia. Dla wielu osób nie będzie to ogromnym problemem, jednak na tle całego układu jezdnego ten element wypada najsłabiej i wyraźnie odstaje. Oczekiwałbym większej precyzji, którą da się osiągnąć niekoniecznie zmniejszając siłę wspomagania.
Przeszkadza mi także dosyć średnie wyciszenie kabiny. O ile silnika prawie w ogóle nie słychać tak zawieszenie potrafi mocniej zahałasować wewnątrz, a szum opływającego powietrza jest słyszalny w kabinie już od około 110 km/h.
Minusem jest niestety trochę loteryjne spalanie. Największe wahania są oczywiście w mieście, gdzie Captur potrafi zużyć od 6.5 litra aż do prawie 9 litrów. Na trasie jest już lepiej, przy prędkościach autostradowych małe Renault potrzebuje niecałych 8 litrów, a przy 120 km/h lekko poniżej 7 litrów.
Szkoda też, że Francuzi przy okazji liftingu nie pokusili się o dołożenie nieco lepszego wyposażenia. Patrząc na klasową konkurencję brakuje tu chociażby matrycowych świateł z przodu, elektrycznej klapy bagażnika czy też lepszej jakości kamer. To drobiazgi, jednak dla kogoś mogą być one czynnikiem decydującym o zakupie konkretnego samochodu.
Podczas testu napotkałem kilkukrotnie na problemy ze stabilnością połączenia telefonu z samochodem oraz działaniem Apple CarPlay. Zdarzało się, że nie mogłem połączyć w ogóle telefonu z systemem albo CarPlay działał, ale dźwięk był puszczany z głośnika w telefonie, a nie z głośników samochodu.
Zastrzeżenia można mieć też do cennika. Bazowo za Captura trzeba zapłacić 88 900 zł. Testowana przez nas topowa odmiana Esprit Alpine zaczyna swój cennik od kwoty 127 000 zł. Oczywiście w naszym egzemplarzu znalazło się kilka opcji, które wywindowały końcową cenę do poziomu 134 700 zł. Jeśli będziecie klikać w cenniku opcje to polecam zaznaczyć tą z audio Harman Kardon. Bazowy system gra bardzo przeciętnie.
W ogólnym rozrachunku uważam, że Captur to solidna i rozsądna propozycja dla osób szukających komfortowego środka transportu, który raz na jakiś czas da sobie radę w trasie. Wady, które udało mi się w nim znaleźć w mojej ocenie nie skreślają tego samochodu. Są to drobnostki, które nie powinny w znaczący sposób przeszkadzać podczas codziennej eksploatacji, a zalety w postaci przestronnego i praktycznego wnętrza skutecznie rekompensują pewne niedociągnięcia.
Jakub Głąb
Zdjęcia Renault Captur Esprit Alpine mild hybrid 160 EDC:
Dane techniczne Renault Captur Esprit Alpine mild hybrid 160 EDC:
Silnik: R4, turbo
Pojemność: 1330 cm3
Moc: 158 KM
Maksymalny moment obrotowy: 270 Nm
0 – 100 km/h: 8.5 s
Prędkość maksymalna: 180 km/h
Skrzynia biegów: 7–biegowa, automatyczna
Cena: 88 900 zł (podstawa), 134 700 zł (testowany)