Czasami zastanawiam się nad zmianą swojego daily W124. Pytanie, co mogłoby zawitać w miejsce poczciwego Balerona?
Część z Was pewnie wie, część za chwilę się dowie, że na co dzień jeżdżę Mercedesem W124 w kolorze Blauschwarz Metallic. Już kiedyś stworzyłem o nim tekst po trochu opisujący mój egzemplarz, po trochu tłumaczący fenomen tego auta – link TUTAJ.
Niedługo miną nam z Baleronem trzy wspólne lata i mogę z dumą stwierdzić, że to mój najbardziej udany motoryzacyjny zakup w życiu. Tak jak wszystkie moje samochody kupiłem go spontanicznie, ale po raz pierwszy się nie rozczarowałem. Jasne, że auto ma już swój wiek i trochę wad, ale po trochu staram się polepszać jego stan techniczny i wizualny.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
W ramach zajęć dodatkowych, jakimi są m.in. testowanie nowych samochodów i tworzenie treści na Moto pod prąd jeżdżę najróżniejszymi samochodami, jakie obecnie są na rynku. Z niektórymi trudniej się rozstać, z innymi przychodzi to łatwiej, ale wiecie co? Przesiadam się potem do swojego Mercedesa i za każdym razem jest to miłe doznanie.
Podczas gdy tydzień za tygodniem zdradzam go z wypieszczonymi, salonowymi ‘lalkami’, on zawsze w pełnej gotowości czeka, aż znów przekręcę kluczyk w stacyjce. Tylko raz mnie zawiódł – padła wtedy taka drobnostka jak kostka stacyjki. Jak na razie jestem bardzo zadowolony ze swojego samochodu, ale czasem się tęsknię za odrobiną nowoczesności…
Zmieniać czy nie zmieniać? Za i przeciw
Podoba mi się w W124 komfort jazdy. Powiedzenie, że auto płynie ponad nierównościami jest trochę wyświechtane, ale idealnie tutaj pasuje. Dodając do tego pancerność zawieszenia i balonowe opony otrzymujemy auto, którym bezstresowo można jeździć po drogach, o których zarządca dawno zapomniał. Mercedes jest też bardzo zwrotny, ma przyzwoitą ilość miejsca w środku i automatyczną skrzynię biegów. Podoba mi się styl jaki prezentuje i to, że pochodzi ze złotej ery motoryzacji, czyli z przełomu lat 80. i 90. Jest jednak kilka zastrzeżeń.
Chodzi o to, że W124 z silnikiem 2.3 KE-Jet to trochę archaiczny typ. Pali po 11-12 litrów benzyny przy normalnej jeździe, a w zamian oferuje co najwyżej przeciętną dynamikę. Byle miejski crossover z 3-cylindrowym silnikiem będzie bardziej żwawy. Pod gaz się nie nadaje, nie ma też na pokładzie klimatyzacji. W 1988 roku w Mercedesie klima kosztowała kupę forsy i mało kto decydował się na ten dodatek kupując wersję sedan.
Czego oczekuję od ewentualnego następcy?
Chciałbym, żeby potencjalny następca W124 spełniał kilka warunków koniecznych:
- silnik benzynowy o pojemności 2.5+
- wersja nadwozia hatchback, sedan/liftback lub coupe (żadnych kombi!)
- napęd na tył lub 4×4
- skrzynia automat, bo lubię
- klimatyzacja
- budżet do 25k
Oprócz warunków koniecznych istnieją też warunki niekonieczne: jak najlepsze wyposażenie, kolor najlepiej czarny i jak najlepszy stan techniczny. Potencjał youngtimerski mile widziany, zatem propozycje nieoczywiste również rozważam. Im coś bardziej wychodzi poza schemat, tym ma więcej bonusowych punktów. Mam też osobiste preferencje co do marek – na przykład nigdy nie kupię żadnego Opla i Audi. Siłą rzeczy będą to auta z lat 90. lub wczesnych 2000. Dodatkowo jako kryterium dałem standardowe pozycje – bezwypadkowy i zarejestrowany w Polsce. No to zaczynamy moje kilka pomysłów.
Mercedes C124
Czym zastąpić W124 jak nie lepszym egzemplarzem? Zawsze jak widzę ładne C124 na drodze to na chwilę zawieszam się. Poprowadzona niżej linia dachu optycznie wydłuża sylwetkę. W czarnym kolorze i na większych felgach robi robotę. Coupe wyprodukowano tylko około 350 tys. sztuk przy 2 mln egzemplarzy sedanów, ale mimo to jest wciąż na rynku sporo fajnych egzemplarzy.
Zazwyczaj są lepiej wyposażone i mają znacznie niższe przebiegi niż inne warianty 124. Ten egzemplarz wygląda zachęcająco, ma klimę i jasną tapicerkę. Silnik już nieco mocniejszy niż mój – 180 KM powinno dać frajdę z jazdy. Szkoda tylko, że to dalej motor 3.0 na KE-Jetronicu. Lepszy byłby nowszy 3.2 na elektronicznym wtrysku, ale i takie da się znaleźć w przedliftowej budzie.
Lexus GS300
Ten Japończyk także byłby wysoko na liście życzeń. Zdecydowanie bardziej nowoczesny niż Mercedes, wygodny i z solidną mechaniką. 3-litrowy motor Toyoty nie powinien sprawiać problemów pod warunkiem regularnego doglądania. Jego zaletą jest też to, że ładne sztuki chodzą zdecydowanie taniej i można pokusić się nawet o szukanie następnej generacji. Mi się jednak podoba tylko ta pierwsza buda z małymi reflektorami z przodu i blendą przez całą szerokość tyłu. Ten egzemplarz zwrócił moją uwagę ze względu na jasny środek, ale martwi mnie ostatnie zdanie opisu – ‘nie odpisuję na maile i smsy’. Wiadomix.
Jaguar X300/X308
Sam nie wiem czy bardziej podoba mi się starszy X300 czy nowszy X308. Pewnie postawiłbym na starszego Jaga z 4-litrowym silnikiem. Powód jest prosty – da się go kupić nieco taniej i więcej budżetu przeznaczyć na serwis pozakupowy. W przypadku Jaguara najbardziej bałbym się kosztów utrzymania, ale kurczę… To auto ma przepiękną linię. Cena 25 tys. pozwala na przebieranie w ofertach. Mi wpadł w oko bogato wyposażony Kocur z Japonii. Jasna skóra, drewno i pełen highlife.
Lincoln Mark VIII
Sercem jestem bardziej za Cadillakiem, ale Lincoln też robi odpowiednie wrażenie i ma jedną przewagę – napęd na tył w przeciwieństwie do Eldorado z tych lat. Jest to coupe luksusowej marki Forda, a zbudowany z lekkich stopów silnik 4,6 V8 trafiał także do Mustanga. Życie z Lincolnem w Polsce pewnie byłoby ciężkie, ale nawet z najdziwniejszymi amcarami ludzie sobie radzą.
Trzeba odpowiednio dużo płacić za części i to w dolarach, a potem czekać na statek ze Stanów. Tutaj pewnie od razu zainwestowałbym w instalację gazową, bo spalanie rzędu 25 l/100 km nie jest wcale trudno osiągnąć. Z ciekawostek Lincoln Mark VIII miał m.in. klamki odblokowywane za pomocą kodu. Nie wiadomo jednak czy ten gadżet trafił do prezentowanego egzemplarza, bo opis jest dość lakoniczny.
Seat Leon Cupra Mk1
Kompletnie zmieniamy front. Ze świata kanapowego luksusu przenosimy się do twardych zawieszeń i sportowych akcentów spod znaku Seata. Z tą Cuprą jest dziwna sytuacja. Wersja bez R miała pod maską 6-cylindrowy silnik 2.8, podczas gdy mocniejsza Cupra R dostała 1.8T. Różnica jest też w napędzie, bo 204-konny 2.8 przenosi moc na wszystkie koła, a R tylko na przód. W takim wypadku celowo szukałbym cięższego i słabszego wariantu, który na dodatek pięknie brzmi jak większość VR-ek. Ten egzemplarz Leon przyciągnął moją uwagę brakiem jakichkolwiek wsiowych przeróbek. Kolejną dużą zaletą jest LPG, co czyni go chyba najrozsądniejszym autem w tym gronie. Oczywiście nie ma tutaj skrzyni automatycznej, ale powiedzmy, że zrobiłbym wyjątek ze względu na sportowy charakter auta. Nie jestem tylko pewien czy jest wart 19 tysięcy, a właściciel chyba nie jest skory do negocjacji.
Wiem co myślicie – aż się prosiło o jakieś BMW. Nie ma go tu jednak, bo bardzo mało jest modeli BMW, które mi się podobają. Zdecydowanie bliżej jest mi do aut wygodnych i leniwych, czego o bawarskich maszynach nie da się za bardzo powiedzieć. Gdyby do zestawienia dopuścić auta FWD, to lista byłaby pewnie dwa razy dłuższa. Mógłbym wtedy szukać fajnej Lancii Kappy Coupe, by móc z buta wjeżdżać na zlot Forza Italia każdego roku. Niegłupie byłoby też jakieś starsze Volvo lub Saab.
Pozostaje mi tylko zadać jedno bardzo ważne pytanie: co Ty kupiłbyś na moim miejscu i dlaczego?
Bartłomiej Puchała