Czy diesle w nowych samochodach mają szanse wrócić do łask? Patrząc na liczbę problemów, to staje się coraz mniej realne.
Koncern Stellantis nie ma ostatnio dobrej passy. Problemy ze sprzedażą Lancii, słaba sprzedaż marki DS Automobiles czy błędy w zarządzaniu marką Fiat w Europie to tylko część z nich. Podczas gdy Alfa Romeo w końcu wychodzi na prostą, Fiat łapie wiatr w żagle po rozpoczęciu sprzedaży modelu Grande Panda w koncernie dzieją się kolejne złe rzeczy.
Tym razem problem jest znowu globalny. Dotyczy on samochodów z silnikiem diesla HDi. Koncern ogłosił właśnie akcje naprawczą dla 700 tysięcy pojazdów wyposażonych w jedne z silników 1.5 BlueHDi, 2.0 HDi i 2.2 HDi. Problem dotyczy samochodów marek Peugeot, Citroën, Opel i DS Automobiles na całym świecie.
Słynne problemy z silnikami PureTech niejako zmusił koncern na wydłużenie gwarancji dla pojazdów z silnikami 1.2 PureTech oraz 1.5 BlueHDi. Miało to ocieplić wizerunek i ponownie zachęcić klientów do zakupu samochodów firmy. Kolejny problem wydaje się o wiele większy. Stellantis poinformował, że w pojazdach objętych akcją, kontrolka ostrzegawcza nie zapali się w momencie awarii katalizatora (SCR) lub filtra cząstek stałych (DPF). O ile nie w przypadku tej awarii nie ma mowy o zagrożeniu bezpieczeństwo, to jest to kolejny sygnał ostrzegawczy.

Sama naprawa nie jest skomplikowana i zajmuje około 30 minut. Polega ona na zainstalowaniu aktualizacji oprogramowania silnika.
Patrząc na dane ze sprzedaży, to właściciele marki Peugeot mają największe szanse na wezwanie do serwisu. Peugeot sprzedał aż 341.749 pojazdów z jedną z wymienionych wyżej jednostek napędowych. Serwisy Citroena również będą miały pełne ręce roboty. Tutaj mówimy o ilości liczącej 250.497 samochodów. Z uwagi na małą sprzedaż, to DS Automobiles ma zaledwie 21.130 pojazdów zakwalifikowanych do akcji naprawczej.
Tekst: Paweł Oblizajek
Zdjęcia: Producenci
Zajrzyjcie również na nasz kanał na YouTube:







