Site icon Moto Pod Prąd

Skoda Kamiq – miejski SUV nie musi być biedny

Pierwsze jazdy nową Skodą Kamiq już za nami. Malownicza Alzacja okazała się idealnym poligonem doświadczalnym dla miejskiego SUV-a Skody.

Pierwsze wrażenia mają to do siebie, że trudno je zmienić. Trzeba przyznać, że Skoda zrobiła wszystko, by światowa premiera najnowszego dziecka – Kamiq – okazała się sukcesem. Zaproszono nas na pokład samolotu lecącego do Francji, by na drogach Alzacji wypróbować miejskiego SUV-a w zróżnicowanych warunkach.

Mogliście już wcześniej usłyszeć o Kamiq, bowiem model o tej nazwie jeździ już w Chinach od ponad roku. Tamten samochód nie ma jednak wiele wspólnego z tegorocznym debiutantem. Oba te auta są zbudowane na zupełnie innych platformach, a chińska wersja oferowana jest z silnikiem, jakiego w Europie nie uświadczymy. Wygląd też się nieco różni, dlatego traktujemy europejskiego Kamiq’a jako zupełnie nowe auto.

Kamiq, T-Cross, a może Arona?

Nie sposób ominąć tego tematu. Tak, nowy SUV Skody jest technicznie spokrewniony z Aroną i Volkswagenem T-Crossem. Wszystkie te auta są zbudowane na platformie MQB A0, ale w charakterystyczny dla siebie sposób Skoda wybrała własną ścieżkę. Kamiq jest od swoich braci wyraźnie większy z długością nadwozia 4,24 m. Skoda jest o 9 cm dłuższa od Seata i aż 14 cm od Volkswagena. W oczy rzuca się spory rozstaw osi auta wynoszący 2639 mm – to o 88 mm więcej niż w T-Crossie!

Już pal licho same wymiary. Na Skodę Kamiq po prostu przyjemnie się patrzy. Wykorzystano do stylizacji modny ostatnio motyw oddzielonych świateł LED w górnej części pasa przedniego. W osobnych kloszach schowano reflektory, także wykonane w technologii LED. To standardowy element wyposażenia każdej Skody Kamiq. Reszta auta z powodzeniem może udawać Scalę, bo od tyłu te dwa auta są prawie identyczne.

Kamiq celuje w młodych

Targetem tego modelu są nabywcy, którzy potrzebują jednego samochodu do wszystkiego. Producent zadał sobie wiele trudu, by trafić w gust młodszych klientów, innych niż Karoq i Kodiaq. Ciekawą opcją jest pakiet Sport zawierający efektownie wyglądające fotele ze zintegrowanymi zagłówkami. Całkiem zresztą wygodne. W ofercie będzie kilka rodzajów systemów infotainment z ekranami od 6,5 do 9,2 cala.

Nabywcy Kamiq’a nie będą się musieli czuć gorsi od nabywców większych SUV-ów Skody. Wyposażenie standardowe jest przyzwoite i zawiera Front Assist, Lane Assist, Bluetooth, elektrykę szyb i lusterek oraz oczywiście klimatyzację manualną. Ten zakres można bardzo łatwo rozszerzyć, bo na start do podstawowej wersji Ambition można dokupić pakiet Comfort za złotówkę. Wtedy za nieco ponad 67 tys. zł mamy auto z automatyczną klimą, czujnikami z przodu i z tyłu oraz SMARTLINK i systemem multimediów drugiego stopnia.

Dla droższej odmiany Style także przewidziano pakiet dodatków za 1 zł, ale zawiera już bardziej zaawansowane akcesoria jak adaptacyjny tempomat, automatyczne światła i wycieraczki czy adaptacyjne reflektory LED.

To oczywiście nie koniec, bo za dopłatą można mieć masę fajnych rzeczy, które w tym segmencie są rzadkością np. wirtualny kokpit, sportowe zawieszenie z trybami jazdy, Keyless-go czy elektryczną klapę bagażnika. Mógłbym jeszcze długo analizować cennik Skody, ale czas przejść do jazdy tym samochodem.

Skazani na TSI

Pewnie wielu osobom SUV, nawet taki miejski, kojarzy się z napędem dieslowskim. Skoda Kamiq co prawda występuje z TDI pod maską, ale do Polski nie trafi. Będziemy mieć nad Wisłą tylko egzemplarze wyposażone w jeden z dwóch wariantów 1.0 TSI (95 lub 115 KM) lub 1.5 TSI (150 KM). Na razie jednak tego ostatniego nie ma, bo nie przeszedł jeszcze homologacji. Najsłabsza odmiana 1.0 występuje z ręczną skrzynią 5b, a mocniejszą można mieć z manualem 6b lub 7-biegowym DSG.

Na pierwszą jazdę wybrałem egzemplarz z mocniejszym silnikiem 115 KM i właśnie DSG. Chciałem porównać sobie ten zestaw do Skody Rapid 1.0 TSI DSG, którą kiedyś miałem okazję jeździć. Wtedy silnik i skrzynia były zafiksowane na punkcie spalania – ekstremalnie krótkie biegi i trzymanie auta na niskich obrotach. W Kamiq’u poprawiono najwyraźniej oprogramowanie skrzyni, bo nie zauważyłem podobnego zjawiska.

Skromny 3-cylindrowiec nie jest mistrzem kultury pracy. Wibracje przy wkręcaniu na obroty były odczuwalne w kabinie, a trzeba było silnik solidnie kręcić na serpentynach pod górę. Akurat tam litrowy TSI nie błyszczał, ale do miasta jak najbardziej wystarczy i odwdzięczy się miłymi dla portfela wynikami spalania.

Walory praktyczne Skody Kamiq

Alzacja jest po prostu piękna. Trasa łączyła jazdę autostradą, jak i górskimi drogami przez las. W drugiej części mieliśmy okazję przejechać przez ogromne winnice i kilka miejscowości w dolinie Munster słynącej z serów.

Mimo krótkiego dystansu łatwo zaobserwować co jest siłą SUV-a Skody. Tym czymś jest wnętrze mieszczące bez trudu 4 dorosłe osoby. Przestrzeń z tyłu jest imponująca za sprawą dużego rozstawu osi, o którym pisałem wcześniej. Bagażnik mieści 400 l, ma podwójną podłogę i fajne rozwiązania z rodzaju Simply Clever, jak siatka i haczyki. Jeśli jest coś, do czego mogę się przyczepić, to tylko jakość materiałów we wnętrzu. Jeździliśmy egzemplarzami wyposażonymi po dach przy czym w kwestii jakości plastików Kamiq nie wnosi niczego nowego do swojego segmentu. Ot, solidna średnia. Na dodatek przy większych prędkościach hałasowały uszczelki.

Po pokonaniu Kamiq’iem tak zróżnicowanej trasy muszę przyznać, że zawieszenie to udany kompromis pomiędzy sztywnością, a komfortem. Po prostu w żadnym momencie nie czuć, że z autem coś nie tak, że się kładzie na boki lub nieprzyjemnie nurkuje. Na kamienistej drodze także daje radę, choć w większy teren nie polecam Skody. Mimo sporego jak na swój segment prześwitu auto ma tylko przedni napęd, więc nie warto ryzykować. Mam tylko jedno ‘ale’. Może to była cecha egzemplarzy przedprodukcyjnych, ale z zawieszenia dobiegały dziwne jęki i piski jakby coś było nie do końca nasmarowane.

A teraz wyciągam szklaną kulę…

Czuję w kościach, że Kamiq będzie hitem na polskim rynku. Mimo ograniczonej póki co oferty silnikowej miejski SUV Skody prezentuje wysoką dojrzałość na tle rynkowej stawki. Przede wszystkim mam na myśli wyposażenie, które w standardzie już jest dobre, a z opcjami przewyższa swój segment. Dla pierwszych nabywców do tego dochodzą jeszcze pakiety wyposażenia dodatkowego dostępne od 1 zł – oferta promocyjna nie będzie jednak trwała wiecznie.

Przy pierwszym spotkaniu Skoda pozytywnie zaskoczyła przestronnością wnętrza i uniwersalnością. Pod kątem technicznym nie jestem w stanie nic istotnego zarzucić, a największe bolączki Kamiq’a to najprawdopodobniej choroby wieku dziecięcego. Po przygodzie we Francji pozostał mi tylko jeden niedosyt – chciałbym spróbować tego auta z mocniejszym motorem, więc z niecierpliwością oczekuję kiedy pojawi się 4-cylindrowe TSI. Wtedy nie odmówię sobie przyjemności przetestowania miejskiej Skody już na polskiej ziemi.

Bartłomiej Puchała

Exit mobile version