Inżynierowie z Woking przechodzą sami siebie. Następca 650S ma sporo do zaoferowania.
720S jak sama nazwa wskazuje ma aż 720 KM, o 70 więcej niż odchodzący model. To zasługa przede wszystkim rozwiniętego silnika, który ma teraz 4 litry ze względu na wydłużony skok tłoka i wiele innych modyfikacji, włączając ulepszone turbiny. Jednostka ta kręci się aż do 8200 obrotów uwalniając swoją moc dopiero przy 7500 niczym rasowy silnik wolnossący. Przepuszcza ona swoją moc przez 7-biegową skrzynię obsługiwaną łopatkami. Jednak silnik to nie wszystko, jest także zdumiewająca liczba technologicznych nowości w zawieszeniu, hamulcach i elektronice. W ich wyniku samochód ma być nieprawdopodobnie elastyczny w swym charakterze. Grzeczny i ułożony w trybie Comfort i coraz bardziej dziki w trybach Sport i Track. McLaren dodał nawet system Variable Drift Control, w którym elektronika będzie nieco popuszczać lejce, aby postawić auto bokiem z określonym kątem.
Nawet patrząc z zewnątrz na 720S widać, że składa się on z bardzo dużej liczby aerodynamicznych detali. Zauważalny jest brak dużych wlotów przed tylną osią, ale inżynierowie inaczej pokierowali powietrze do chłodzenia silnika. Zyskali 15% lepsze chłodzenie i dodatkowo lepszy docisk aerodynamiczny. Całą szerokość tyłu zajmuje skrzydło, które działa adaptacyjnie zależnie od zachowania samochodu w danej chwili. Całość jest osadzona na monokoku z włókna węglowego, przyozdobiona otwieranymi w charakterystyczny sposób drzwiami.
Cały 720S waży poniżej 1300 kg, zatem stosunek mocy do masy przekracza 500 KM na tonę. Tak przygotowane auto oddając moc tylko na tył potrafi przyspieszyć do 100 km/h w 2,8 s. Przyspieszanie kończy się dopiero w okolicach 340 km/h. McLaren zapowiada, że ceny 720S będą średnio o 5% wyższe niż ceny odchodzącego 650S.
Bartłomiej Puchała
fot. McLaren