Tak, nie przesłyszeliście się. W ramach testów specjalnie przygotowane Porsche 911 wjechało o własnych siłach na wulkan o wysokości 6007 m n.p.m. Pytanie tylko po co?
Raczej nikt o zdrowych zmysłach na taką wyprawę samochodem się nie wybierze. A już na pewno nie Porsche i to 911. Plotki jednak głoszą, że wszystko po to by w przyszłości klientom zaprezentować uterenowione Porsche 911. Segmencie SUVów rośnij, bo pewnie ta idea przyświeca całemu temu pomysłowi. Druga opcja to po prostu starty Porsche w rajdach terenowych – może spróbowanie się w Dakarze?
Za pośrednictwem firmy Dumas Motorsport przygotowano wyprawowe Porsche 911 dokładnie pod zdobycie wulkanu Ojos del Salado.
Silnik, nadwozie i część podwozia pochodzi z 911 Carrera 4s. Reszta została odpowiednio zmodyfikowana i przygotowana na poradzenie sobie na wysokościach, bo rozrzedzone powietrze to coś niespotykanego dla zwykłych samochodów. Dlatego też popracowano nad układem chłodzenia, ale też kierowniczym (sterowanie bez drążka).
Auto stoi na ogromnych terenowych kołach, a sam prześwit ma 35 cm, więc zawieszenie i rodzaj napędu też został dopasowany pod trudne warunki.
W środku – spartańsko!
Powstało dwie sztuki
Wyzwanie oczywiście zakończyło się sukcesem i wysłana ekspedycja wjechała na szczyt wymienionego wulkanu. Porsche w takiej scenerii na pewno może dziwić.
Konrad Stopa
fot. Porsche