Site icon Moto Pod Prąd

Plany na przyszłość Lamborghini

2012 310480 lamborghini urus concept1 e1485510767465

2012 310480 lamborghini urus concept1 e1485510767465

Kolejne lata mogą być ekscytujące dla fanów Lamborghini. Wiele wskazuje na to, że w ofercie będą nie dwa, a cztery byki.

Lubimy Lamborghini. Są jak sprośny i celny żart w świecie politycznej poprawności. Wprowadzają dozę szaleństwa i jaskrawości do coraz bardziej szarego świata motoryzacji. Włoska firma nie zamierza jednak spoczywać na laurach, tylko się rozwijać. Już w przyszłym roku do sprzedaży wejdzie długo oczekiwany Urus – duży i bardzo szybki SUV. Właściwie ma to być najszybszy SUV świata, napędzany 4-litrowym V8 – pocisk z adrenaliną. W dzisiejszym świecie należy spytać nie o to, czy Urus odniesie sukces, tylko jak duży on będzie. Wszak duże, luksusowe SUV-y sprzedają się świetnie, co dobitnie pokazał ostatnio Bentley Bentayga.

Od tego jak dużo zależy od rynkowego debiutu Urusa wyjaśniał ostatnio w wywiadzie dla Motoring CEO Lamborghini, Stefano Domenicali. Ewentualne zyski odniesione na Urusie pozwolą rozszerzyć gamę modelową. Oczywiście wciąż miejsce w niej będą miały modele flagowe: Huracan i Aventador oraz wspomniany Urus. Domenicali nie wyklucza dołączenia do oferty modelu niższego niż Huracan; odpowiednika 570S w portfolio McLarena. Jego pojawienie się uzależnione jest od stworzenia zupełnie nowej, modularnej platformy, na której w przyszłości miałyby się opierać wszystkie konstrukcje Lamborghini. Z tego względu najwcześniejsza możliwa data debiutu małego Lambo to 2022 r. Domenicali nie wyklucza także stworzenia sedana, którego projekt odłożono do szuflady po prezentacji konceptu Estoque w 2008 r.

To nie koniec wieści na temat Lamborghini, bo w wywiadzie został poruszony też temat Formuły 1. Firma była w przeszłości mocno powiązana z zespołem Modena, który wystartował w jednym, jedynym sezonie 1991, bez sukcesów. Domenicali przyznał, że sport samochodowy należy do DNA Lamborghini i jeśli zmiany w F1 potoczą się korzystnie, a firma będzie miała stabilność, to scenariusz powrotu do F1 jest możliwy. Smaku dodaje fakt, że sam Domenicali przyszedł pracować do Lamborghini wprost z zespołu wyścigowego Scuderia Ferrari, z którym zdobył m.in. drużynowe mistrzostwo w sezonie 2008. Teraz jednak powrót do F1 nie jest priorytetem.

Wygląda więc na to, że wszystko zależy od rynkowego sukcesu Urusa. Jeśli spełni on oczekiwania przyniesie zastrzyk gotówki niezbędnej, by pojawiło się więcej ekscytujących Lambo. Trzymamy kciuki.

Bartłomiej Puchała

Fot. Lamborghini

Exit mobile version