Lamborghini Aventador po kuracji sterydami wygląda jak samochodowy odpowiednik Hulka. Zwłaszcza w zieleni.
Niektórzy uważają, że produkowane obecnie Lamborghini są nazbyt grzeczne i nie kontynuują zwariowanych i nieco niebezpiecznych cech, z jakich Lambo było znane przed laty. Dzikie i surowe w obyciu modele Countach i Diablo zapadły milośnikom głęboko w pamięć.
Czy tak samo będzie z Aventadorem SVJ? To najmocniejsza i najszybsza w historii maszyna spod znaku Lamborghini produkowana seryjnie. Mało tego, to najszybsza maszyna posiadająca homologację drogową jaka kiedykolwiek pojawiła się w Zielonym Piekle. Wygląda groźnie jak potwór z bagien, który zabija i rozszarpuje zagubionych wędrowców, albo jak wariacja tuningowa rodem z Need for Speed.
Jego brutalna moc 760 KM pochodzi z wolnossącego silnika 6,5 V12. To niewielki przyrost wobec wersji SV, ale nie to jest najważniejsze. Inżynierowie odpowiedzialni za aerodynamikę mogli się tutaj wykazać, bowiem Aventador jest trochę takim projektem doświadczalnym na temat aktywnego wykorzystywania powietrza. Wcześniej część rozwiązań zastosowano w Huracanie Performante, ale nie w aż takim stopniu. Efekt jest taki, że Aventador SVJ generuje w sprzyjających warunkach aż 500 kg docisku!
Debiut w sieci oficjalnych danych to być może kwestia dni lub nawet godzin. Tymczasem warto wspomnieć, że prezentowany samochód potrzebował zaledwie 6 minut i 44,97 sekundy żeby okrążyć ponad 20-kilometrową pętlę Nurburgringu.
Bartłomiej Puchała
fot. Lamborghini