Site icon Motopodprad.pl

Pierwsza jazda: Opel Corsa-e bez zaskoczeń

Opel Corsa e glowne

Opel Corsa e glowne

Opel Corsa-e towarzyszył mi tylko godzin. Mogłoby się wydawać, że to za krótko, ale tak naprawdę nie narzekałem – nie musiałem martwić się o jego ładowanie.

Z Oplem Corsą obecnej generacji, czyli F, miałem już do czynienia. Pozwolę sobie więc omówić głownie cechy związane z napędem elektrycznym oraz zmianami, które wprowadzone zostały w aucie podczas dostosowania go do tego typu napędu.

Zacznijmy od wyglądu zewnętrznego

Ten tak naprawdę się nie zmienił. Corsa-e pozostała dokładnie tak samo ładnym samochodem jak jej spalinowy odpowiednik. Z zewnątrz elektryczną odmianę rozpoznamy jedynie dzięki zmienionemu emblematowi i… zaślepce w miejscu rury wydechowej. Tak. Opel zdecydował się na pozostawienie tylnego zderzaka w niezmienionej formie i jedynie zaślepienie otworu. Z jednej strony to dobrze. W przyszłości łatwiej będzie dopasować części zamienne, no i przy okazji wygeneruje się mniej zanieczyszczeń podczas produkcji kolejnych wzorów i części zapasowych, które mogą się nigdy nie sprzedać. Z drugiej strony ta zaślepka mimo wszystko delikatnie kłuje w oczy.

Wnętrze zmieniło się trochę bardziej

We wnętrzu główne zmiany to cyfrowe zegary, dodatkowe funkcje w panelu multimedialnym informujące nas np. o przepływie energii oraz dodanie trybu „B” w dźwigni automatycznej skrzyni biegów. Większych zmian nie doświadczymy, co jest w pewnym sensie nowością na rynku. Zazwyczaj auta elektryczne to masa przycisków i nowatorskich rozwiązań, które przez część użytkowników są oczekiwane, ale z drugiej strony na pewno znajdzie się rzesza fanów klasycznego designu wnętrza połączonego z prostotą użytkowania.

Dla takich osób właśnie jest Opel Corsa-e. Koncern PSA ma w swojej gamie modelowej brata bliźniaka – elektrycznego Peugeota 208. To właśnie w jego stronę fani gadżetów i nowatorskich rozwiązań powinni skierować swój wzrok. Miejsca dla pasażerów zostało tyle samo. Skurczył się za to trochę bagażnik – z 309 na 267 litrów. Po rozłożeniu siedzeń uzyskamy pojemność 1042 litrów.

Najważniejsze zmiany są oczywiście pod maską

Opel Corsa-e wyposażony został w silnik elektryczny o mocy 136 KM. Jego maksymalny moment obrotowy to 260 Nm. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to imponująco, ale jest w pełni wystarczające. Pierwszą setkę pozwala osiągnąć w 8,1 s, a do 50 km/h rozpędzimy się w niecałe 3 sekundy. Wszystko to przez w miarę niską masę auta. Całość waży 1455 kilogramów, co jak na elektryka jest całkiem rozsądną wartością. Same akumulatory ważą 345 kilogramów. Umieszczone zostały pod podłogą, co przekłada się na inny rozkład masy w porównaniu do wersji spalinowej, który wyszedł autu na dobre. Corsa elektryczna prowadzi się odczuwalnie lepiej od Corsy spalinowej. Lepiej trzyma się drogi, ale za to trochę gorzej radzi sobie z nierównościami.

Skoro już jesteśmy przy akumulatorach. Posiadają one pojemność 50 kWh, a średnie zużycie Corsy-e w zależności od tego ile waży nasza prawa noga waha się pomiędzy 15 a 23 kWh na 100 km. Oznacza to, że w zależności od tego jak jeździmy elektryczny Opel Corsa pozwoli nam na przejechanie od 200 do deklarowanych przez producenta 337 kilometrów na jednym ładowaniu. Muszę jednak zaznaczyć, że aby osiągnąć tą drugą wartość będziemy musieli sporo poćwiczyć i jeździć baaardzo ekonomicznie. Warto więc założyć, że po prostu zasięg Corsy to 200 kilometrów. Nie rozczarujemy się wtedy, a ładując auto „własnym” prądem różnice w cenie każdego kilometra nie będą aż tak bolały.

Cennik

Opel Corsa-e sprzedawany jest w 4 wersjach wyposażenia: Edition, Color Edition, Elegance i GS-Line. Ich ceny zaczynają się kolejno od 128 990 zł, 122 990 zł, 134 890 zł i 135 390 zł.

Podsumowując

Opel Corsa-e to ciekawa propozycja dla ludzi, którzy chcą proste, dobrze prowadzące się auto, które pomimo ciągle niecodziennego napędu, nie wygląda jak przybysz z innej planety.

Tekst i zdjęcia: Arek Jurczewski

Galeria zdjęć Opel Corsa-e:

Exit mobile version