Po liftingu Porsche Panamera jest odrobinę lepsza w każdej kategorii. Największa różnica to litera 'S’ dodana obok Turbo.
Panamera Turbo została wycięta z oferty, ale nie chodzi o jakieś bzdurne normy spalin. Po prostu w jej miejsce Porsche wprowadza mocniejszą wersję Turbo S. 4-litrowe V8 ma aż 620 koni, co oznacza aż o 70 koni więcej niż w Turbo. 100 km/h pojawia się na wyświetlaczu po 2,9 s, a przestaje przyspieszać na 315 km/h. Wariant z dłuższym rozstawem osi lub Sport Turismo są ciut wolniejsze do 'setki’, ale mają identyczną prędkość maksymalną. Poprawiono dźwięk wydechu i ustawienia adaptacyjnych amortyzatorów, czyli coś dla ucha i coś dla kręgosłupa.
Z wyglądu tylko kosmetyczne zmiany. Od tego momentu standardem wszystkich modeli Panamera staje się pakiet zewnętrzny SportDesign, który do tej pory był za dopłatą. W Turbo S dobiera się czarne lub żółte zaciski hamulcowe do standardowych ceramicznych tarcz. Kto chce koniecznie coś dokupić może pokusić się o elementy karbonowe. W środku za to można dorzucić konkretną sumkę na 21-głośnikowy system audio B&O w miejsce 14-głośnikowego Bose dla biedaków. Nowa jest kierownica oraz manetki zmiany biegów pokryte skórą.
Panamera to nie tylko Turbo S. Jest też odświeżona hybryda
Panamera 4S E-Hybrid zyskała trochę większą baterię dzięki której na prądzie przejedzie do 54 km. To najmniej ważna cecha, bo bardziej istotna jest sama moc układu. 560 KM to aż 120 więcej niż w poprzedniku! Zresztą podwyżka mocy dotyczy też najbardziej sportowej Panamery GTS, której przybyło 20 KM (4.0 V8 480 KM). Bez zmian u dołu stawki – ofertę otwierają modele z silnikiem o mocy 330 KM z napędem na tył lub obie osie. Zmienił się sam silnik – to już nie 3.0 V6 z pojedynczą turbiną, a podwójnie doładowany 2,9 V6.
Wspomniane GTS poznacie łatwo po dymionych lampach, które z tyłu ciągną się przez całą szerokość auta. Ten świetlny pas tylny to zresztą cecha charakterystyczna wszystkich przed- i poliftowych odmian Panamery. Odświeżone modele będzie można już niedługo zamawiać, ale na odbiór trzeba będzie prawdopodobnie poczekać do przyszłego roku.
Bartłomiej Puchała
fot. Porsche