Z zewnątrz kosmetyka, ale technicznie dokonano dużej zmiany w nowym Fordzie Ranger.
Ford dokonał małego faceliftingu swojego jedynego pikapa na europejskim rynku. Ranger z zewnątrz nie zmienił się praktycznie wcale. Bystre oczy dostrzegą nowe kształty lamp przeciwmgłowych w zderzaku i inne tego typu drobiazgi, szczególnie w wersji Wildtrak. Wewnątrz ograniczono się do kilku nowych materiałów ze skórą premium włącznie dla najdroższych wersji wyposażenia.
To, co istotne kryje się pod maską. Nie zobaczymy tam już znanych z dotychczasowych Rangerów jednostek 2.2 oraz 3.2 TDCi. Zastąpi je jeden silnik z rodziny EcoBlue o pojemności 2.0 w trzech wariantach mocy: 130, 170 i 210 KM. W pierwszych dwóch zastosowano po jednej turbinie, podczas gdy najmocniejszy silnik ma technologię twin-turbo. W Europie nie będzie Rangera z silnikiem benzynowym 2.3 Ecoboost, który oferowany jest na rynku USA.
Istotną nowością będzie też nowa skrzynia automatyczna o 10 przełożeniach, która ma poprawiać zużycie paliwa o około 10% w stosunku do manualnej 6-biegowej. Każdy Ranger w Europie będzie seryjnie wyposażony w napęd AWD.
Ford Ranger po raz pierwszy dostanie kilka przydatnych opcji. Zamek tylnej burty będzie wreszcie podłączony pod centralkę, a także będzie można zamówić bezkluczykowy dostęp i uruchamianie auta. Co ważne, będzie także system zapobiegający kolizjom przy małych prędkościach oraz inteligentny tempomat.
W salonach nowy Ranger pojawi się już wkrótce, a my czekamy na cenniki. W Polsce ceny nie powinny znacząco różnić się od schodzącej wersji, a może będą nawet niższe ze względu na niższą stawkę akcyzy, którą będą obłożone nowe silniki. Poprzednie jednostki miały bowiem ponad 2 litry pojemności.
Bartłomiej Puchała
fot. Ford