Wychodząc w piątek z pracy natknąłem się na seledynową Corsę po liftingu lub jak woli producent – najnowszą odsłonę już wcale nie takiego małego Opla. Pytanie po co samochód klasy B tak mocno aspiruje do klasy kompaktów? Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie…
Poprzedni Opel Corsa miał bardzo stonowane proporcje. Patrząc na niego czuć było wolność młodość i niezależność – jak na projekt dość nudnych stylistycznie Opli wyróżniał się na plus. To, co widzicie na zdjęciach jest moim zdaniem karykaturą auta miejskiego, które na siłę próbuje udowodnić, że można zabrać je w trasę, sprawdzi się jako samochód rodzinny, a także jako mini ciężarówka do przewiezienia klamotów podczas przeprowadzki. Pytanie po co? Przecież od tego jest większa Astra…
Nie podoba mi się przód Corsy, na siłę upodobniony do mniejszego Adama, nie podoba mi się linia boku przeszyta postarzającymi go przetłoczeniami, nie podoba mi się również jego tył, który wygląda jak przeszczepiony z zupełnie innego auta. Może przesadzam, może w tej wersji kolorystycznej Corsa wygląda wyjątkowo niekorzystanie, może się czepiam, ale poprzednik zaprezentowany 8 lat temu wygląda nadal o wiele bardziej świeżo, a Corsa E to auto w sam raz dla emeryta…
Adam Gieras
Przepraszam za jakość zdjęć – zrobiłem je pod wpływem emocji telefonem.