Segment miejskich crossoverów zapoczątkował w 2007 roku Nissan Qashqai. Nie chce mi się wierzyć, że to już tyle lat, ale 5 milionów sprzedanych egzemplarzy mówi samo za siebie. Przyszedł więc czas na kolejną generację, którą miałem okazję sprawdzić!
Do dyspozycji podczas pewnego piątku miałem 3 wersje Nissana Qashqai’a, które będą aktualnie w sprzedaży w Polsce jeszcze w tym roku. Poniżej przedstawię wam wersje oraz ceny, a później postaram się opisać całe auto. Przeglądając konfigurator można aktualnie wybrać:
- -1.3 DIG-T 140 KM 2WD od 98 800 zł
- -1.3 DIG-T 158 KM 2WD od 121 200 zł
- -1.3 DIG-T 158 KM 4WD od 146 900 zl
Klienci mogą oczywiście wybrać skrzynię automatyczną (Xtronic 7 biegów) lub manualną (6 biegów). Pamiętajcie, że samochód w każdej wersji jest miękką hybrydą, która może odzyskiwać energię z hamowania i wykorzystywać je zarówno do lepszego działania systemu Start&Stop, jak i dawać mały boost – 6 NM przez 20 sekund. Ogólnie maksymalny moment obrotowy tego auta to okolice 270 NM.
Nowy Nissan Qashqai z zewnątrz
Auto urosło na długość o 3,5 centymetra, a na szerokość aż 3 cm. Powiększył się też rozstaw osi o 2 cm, a samochód ma prześwit około 19 centymetrów. Dzięki temu zachowało kompaktowe wymiary, ale w środku czuć więcej miejsca zwłaszcza na szerokość i na tylnej kanapie w okolicach nóg.
Wróćmy jednak do tego jak ten samochód wygląda, bo zmieniło się sporo. Qashqai zyskał całkiem nowe reflektory, które są bardzo nowoczesne i kontrowersyjne zarazem. Górna część to LEDy do jazdy dziennej, a niżej zwykłe światła. Do tego ogromny grill oraz spore koła – w testowanych wersjach 19- i 20-calowe.
Tył zyskał spory napis Qashqai, które znajdziemy również przy przednich reflektorach. Co ważne, auto zyskało spore i ostre przetłoczenia przy tylnych błotnikach oraz pojawił się element dekoracyjny w w innej kolorystyce. Co ważne, Nissana możecie kupić w jednokolorowym nadwoziu lub z innym dachem. Ja jeździłem szarym egzemplarzem, który podobał mi się chyba najbardziej – lepiej niż ten niebieski ze zdjęć.
Qashqai – wnętrze J-DNA
Azjaci często swoje wizje designerskie tłumaczą pewnymi szkołami i innymi inspiracjami. Podobnych rzeczy można szukać we wnętrzu nowego Qashqai’a. A w nim też jest trochę niespodzianek. Największe zmiany to prawie 13-calowy ekran TFT zamiast zegarów za dużą i dosyć płaską kierownicą. Druga nowość to prawie 12-calowy Head-up Display. Od razu powiem, że nie zasłaniał wcale drogi, a tylko pomagał przekazywać najważniejsze informacje.
Co ważne, inforozrywka została w dotykowym wyświetlaczu, który znamy z Nissana, ale na szczęście sterowanie klimatyzacji jest klasycznymi przyciskami. Pojawiła się oczywiście indukcyjna ładowarka w aucie, a poprawiono też materiały. Dekoracyjna listwa imitująca drewno ma odpowiadać za designerskie smaczki. Co ciekawe, w środku pojawiła się atrakcyjna tapicerka, która wpadała w niebieski kolor – dość odważny pomysł.
Względy praktyczne
O większej ilości miejsca w środku już wspominałem. Naprawdę Nissan Qashqai nadal mimo kompaktowych rozmiarów może śmiało służyć jako auto rodzinne. Najlepiej o tym świadczy bagażnik, który ma około 480 litrów.
Ciekawostką jest fakt, że w każdej wersji znajdziecie tam koło zapasowe. Bez niego pojemność, to ponad 500 litrów.
Czas na jazdę
Przez cały dzień mogłem jeździć 3 wersjami tego auta, więc zacznę po kolei. Od razu mówię, że wszystkie były z napędem na przednią oś.
- Szare 1.3 DIG-T 140 KM MT
- Białe 1.3 DIG-T 158 KM MT
- Niebieskie 1.3 DIG-T 158 KM Xtronic
Zacznę od tego, że Nissan prowadzi się bardzo dobrze, a jego zawieszenie jest w miarę kompromisowo ustawione. Mniejszy silnik zdecydowanie wystarcza by napędzić ten 1,4-tonowy samochód. Co więcej, w moim odczuciu różnica prawie 18 KM niewiele wnosi, bo jej zbytnio nie czuć.
Warto jednak zastanowić się nad wyborem skrzyni biegów. Nissan mocno popracował nad swoim bezstopniowym automatem. Przekładnia Xtronic oczywiście symuluje biegi i co ważne nie wyje, więc jeździ nim się bardzo przyjemnie i nie czuć tej nieprzyjemnej przypadłości ze skrzyń CVT.
Co dalej?
To nie koniec planów Nissana. Oczywiście już niedługo wersje z napędem na wszystkie koła. Oferowany Qashqai teraz jest miękką hybrydą, ale w przyszłym roku pojawi się samochód z napędem E-Power. Będzie to normalna hybryda, ale dziwnej konstrukcji. Otóż przednią oś będzie napędzać silnik elektryczny, którego generatorem będzie silnik spalinowy. Ot ciekawe rozwiązanie, które jest bardzo rzadko stosowane.
Wracając jednak do omawianego samochodu Qashqai zrobił na mnie dobre wrażenie. Czuć, że auto pochodzi z Azji, ale jest projektowane dla Europejczyków. Nie ma się co dziwić, bo w końcu większość sprzedaży to Stary Kontynent. I myślę, że trzecia generacja może kontynuować ten sukces. Ja życzę mu jak najlepiej, chociaż cena zaczynająca się od 100 tysięcy złotych może go trochę ostudzić.
Konrad Stopa