To jak wygląda Elantra, to jest po prostu majstersztyk, a przecież to obecnie spokojny sedan Koreańczyków w bardzo rozsądnej cenie. Czuję, że zaprezentowana w USA nowa generacja tego modelu będzie znacznie droższa, ale czy trafi do Polski?
Ogromny grill i bardziej opływowe linie przypominają mi bardziej Audi niż spokojnego Hyundai’a, ale bardzo dobrze, że auto wygląda teraz tak agresywnie i przyjemnie. Ja bardzo lubię nadwozie sedan, które powoli wymiera i cieszę się, że azjatycki producent postanowił aż tak zaryzykować. Teraz Elantra wygląda jak sportowa limuzyna, a nie pojazd flotowy.
Szumnie nazwana idea „Sensuous Sportiness” moim zdaniem na pewno przypadnie klientom do gustu. Największe zmiany widać w tyle auta, gdzie wklęsły i ścięty kufer z paskiem świateł przez całą szerokość samochodu robią wrażenie. Reflektory tylne trochę przypominają mi Skodę, ale w czerwonym lakierze ze zdjęć jest sztos. Przyznajcie sami?
W środku natomiast widać trochę podobieństwa z niedawno zaprezentowanym Sorento. W końcu Kia i Hyundai to jedna grupa, więc nie ma się co dziwić, ale zastosowanie połączenie dwóch ekranów (zegary + infotainment) musi się opatrzeć. Wiem, że Mercedes robi to od jakiegoś czasu, ale nie wiem czy jest to takie piękne. Dla mnie zaburza proporcje deski rozdzielczej.
Dziwić może też sam kształt kierownicy z niecodziennie przyklejoną srebrną ramką u jej dołu. Trzeba przyznać, że w tym miejscu jeszcze rąk prowadząc nie trzymałem, a może to będzie wygodne. Nie wiem czy do końca bezpieczne…
Pod maskę trafi napęd hybrydowy, który stanowi połączenie silnika benzynowego 1,6 z 1,32 kWh baterią i silnikiem elektrycznym – łączna moc zestawu to 141 KM. Drugą opcją będzie standardowy motor o pojemności 2 litrów i mocy 150 KM. Hyundai oferuje do nowej Elantry swoje rozwiązanie wirtualnej skrzyni biegów, której chyba nie zazdroszczę. W Europie na pewno pojawi się manual, o ile samochód tu trafi.
Konrad Stopa
Hyundai