Takie odważne założenie ma Land Rover, który na całym świecie sprawdza jak wiele może wytrzymać nowy Defender.
Są takie miejsca na świecie, gdzie ludzie nie wyobrażają sobie kolejnego dnia bez swojego Land Rovera Defendera. Ten kultowy już pojazd doczekał się niezliczonej ilości wersji i modernizacji zanim przeszedł na zasłużoną emeryturę. Wkrótce do produkcji trafi jego następca, a producent chce mieć całkowitą pewność, że będzie pod każdym względem lepszy niż stary model.
Krótko mówiąc Land Rover przeprowadza teraz serię karkołomnych testów terenowych i szosowych. Samochód sprawdzany jest w 50-stopniowym upale Arabii Saudyjskiej oraz 40-stopniowym mrozie za kołem podbiegunowym. Na rozkładzie są też testy w błotach Wielkiej Brytanii, na skałach Jordanii, pustynia w Utah i… asfalt północnej nitki Nurburgringu. Flota Defenderów już w tej chwili pokonała sumarycznie ponad 1,2 mln kilometrów, a to jeszcze nie koniec.
Land Rover nawiązał współpracę z organizacją Tusk Trust, która zajmuje się ochroną naturalnej flory i fauny Afryki. Nowy Defender w specjalnym kamuflażu służy jako auto techniczne w Rezerwacie Borana w Kenii. Służba zweryfikuje jego przydatność w najbardziej dzikich zakątkach tego kraju.
Nowego Defendera poznamy jeszcze w tym roku. Po wielu latach auto ma też trafić do USA, ale żadne szczegóły i orientacyjne ceny nie są znane.
Bartłomiej Puchała
fot. Land Rover