Citroen C3 w nowej odsłonie wchodzi na polski rynek zarówno w wersji spalinowej, jak i elektrycznej. Jedna z nich będzie kosztować już od 68 550 złotych, a ja miałem szansę się nimi przejechać!
To już czwarta generacja Citroena C3, która nawiedzi motoryzacyjny światek. Ponad 3,5 miliona sprzedanych sztuk na całym świecie potwierdza, że nie mamy tu do czynienia z nieznanym produktem. Bez wątpienia model ten swoją popularność zyskał już dawno, a teraz chce nadal być w świadomości potencjalnych klientów. Sądzę, że z tym nadwoziem i ceną uda się to bez problemu, ale po kolei…
Nowe C3 na zewnątrz
Mimo, że Citroen C3 to nadal miejskie auto o 4-metrowym nadwoziu, to jego design od razu przywodzi na myśl projekt crossovera lub SUV-a. Wysokie nadwozie (niemal 1,6 m), krótkie zwisy i spory prześwit (prawie 20 cm) oraz względy wizualne (choćby relingi) sprawiają, że auto wygląda na małego przedstawiciela tego popularnego segmentu. Ja wolę jednak określić C3 jako mieszczucha z segmentu B, bo przecież na horyzoncie pojawi się już niedługo Citroen C3 Aircross.
Oglądając karoserię C3 zwróciłem uwagę na nowe reflektory i ich sygnaturę świetlną. Ta jest skromna i futurystyczna zarazem, więc idealnie wpisuje się w najnowsze trendy. Sprawne oko dostrzeże też na pewno nowy logotyp francuskiej marki, który nawiązuje do tego z lat 20. ubiegłego wieku. Nadwozie posiada też dużo załamań, a czarne blendy pomiędzy światłami zarówno z przodu, jak i z tyłu nadają autu trochę uroku.
W skrócie nowe C3 jest wizualnie ciekawe. Nie ma tu żadnej kontrowersji, a rolę indywidualizacji może przejąć jeden z 6 dostępnych kolorów lub wymienne panele na przednim zderzaku oraz słupkach C.
Nowe C3 w środku
Więcej francuskiego stylu znalazłem po otwarciu drzwi i siadając za owalną kierownicą, która wzorem Peugeota usadowiona była dość nisko. Jej kształt trochę dziwił, ale podczas jazdy w ogóle nie przeszkadzał. Zegary w formie w skromnego wyświetlacza powędrowały na podszybie i przekazują naprawdę niewiele informacji, ponieważ nie ma nich nawet obrotomierza.
W odpowiednio wyposażonym egzemplarzu może pojawić się też drugi ekran. Tym razem będzie dotykowy o przekątnej ponad 10 cali, gdzie skrywa całą obsługę samochodu. W tym przypadku skorzystano ze sprawdzonych rozwiązań, więc użytkownicy aut z grupy Stellantis nie będą zdziwieni. Znalazło się tam wszystko co potrzebne, od sterowania audio, po ustawienia auta i łączność z telefonami (również bezprzewodowo). Działa on zgrabnie, intuicyjnie i w miarę szybko. Podstawowa wersja ma w tym miejscu jedynie stację dokującą na smartfona.
Co ważne, w nowym C3 pojawił się osobny kokpit do obsługi klimatyzacji i to w formie klasycznych przycisków. W aucie nie zabrakło twardych ciemnych plastików, ale gdzieniegdzie wnętrze obite zostało przyjemnym materiałem (nawet na desce rozdzielczej), co ma jednocześnie również walor estetyczny.
Pojemnościowo auto przygotowane jest na podróż 4 pasażerów. Miejsca na pewno nie zabraknie nad głową, a i dorośli do wzrostu 185 cm nie powinni narzekać na ciasnotę w okolicach nóg. Bagażnik w nowym C3 ma pojemność 310 litrów.
Nowe C3 pod maską
Aktualnie klienci chętni na świeżą C3 będą mogli skorzystać z tylko jednej wersji spalinowej. Pod maską takiego auta znajdzie się trzycylindrowy silnik o pojemności 1,2 litra i mocy 100 KM. Oczywiście jednostka jest uturbiona, więc samochód żwawo odpycha się do przodu dzięki napędowi na przednią oś. Maksymalny moment obrotowy w tym przypadku wynosi 205 Nm, a motor współpracuje z sześciobiegową skrzynią manualną.
Osiągi takiego zestawu, to 10,6 sekundy do setki i prędkość maksymalna ograniczona do 160 km/h. W przyszłym roku na drogi wyjedzie jeszcze hybrydowa konstrukcja oparta o ten sam silnik lecz z automatyczną dwusprzęgłową skrzynią biegów. Zapewne będzie droższa, lecz bardziej ekonomiczna.
Elektryczna odmiana – Citroen e-C3:
Jednocześnie z wersją spalinową na rynek wchodzi elektryk w takim samym opakowaniu. Citroen e-C3 może pochwalić się mocą 113 KM (120 Nm). Bateria o pojemności 44,2 kWh ma zapewnić zasięg 326 km, ale w rzeczywistości jest to raczej bliżej 250 km. Do setki wersja ta przyspiesza w 10,4 sekundy, a v-max elektryka to jedynie 134 km/h.
Maksymalne ładowanie tej wersji dostępne jest z mocą do 100 kW. Producent zapewnia, że od 20 do 80 procent auto ma uzupełnić energię tylko w 26 minut.
W przyszłym roku na rynku pojawi się jeszcze drugi wariant elektryczny z mniejszą baterią (pojemność ok. 30 kWh), który ma zaskoczyć wszystkich ceną i powalczyć choćby z Dacią Spring.
Nowe C3 za kierownicą
O tym jak jeździ nowa cytryna mogłem przekonać się pod Warszawą pokonując kilkadziesiąt kilometrów drogami różnego rodzaju. Na każdej z nich Citroen C3 radził sobie bardzo dobrze. Samochód dynamicznie przyspiesza i żwawo pnie do przodu. Nawet na drodze szybkiego ruchu nie odstaje i do prędkości 120 jedzie dość pewnie. Jest też nieźle wyciszony zważając na kształt nadwozia i rodzaj samego auta.
Jak na auto francuskie przystało, zawieszenie jest miękkie i nastawione na komfort. Podobnie jak układ kierowniczy, który jest bardzo mocno wspomagany, a kierownica działa zaskakująco lekko. Wszystko po to, by samochodem podróżowało się prosto i wygodnie. Nie brakuje asystentów jazdy (pojawiły się proste klawisze do wyłączenia ISA lub kontroli pasa ruchu), kamery cofania czy czujników parkowania. Niestety szybki skręt kierownicą potrafi niebezpiecznie bujnąć nadwoziem, ale w mieście raczej taka przypadłość was nie spotka.
Jeśli chodzi o ekonomię jazdy, to pełny bak wystarczy na 400-500 km, a średnie spalanie to 6-6,5 litra na 100 km.
Ile kosztuje nowy Citroen C3?
W sumie patrząc na ceny nowych aut w Polsce, to ten akapit powinien pojawić się już na samym początku, ponieważ mało aut startuje od poziomu niższego niż 70 tysięcy złotych. W przypadku C3 taka sztuka się udała i bazowa wersja faktycznie kosztuje od 68 550 złotych. Wówczas na pokładzie pojawią się m.in.: stalowe obręcze z kołpakami imitującymi felgi aluminiowe, pakiet systemów bezpieczeństwa, centralny zamek, tylne czujniki parkowania, port USB-C, cyfrowe wskaźniki, uchwyt na smartfona, łączność Bluetooth, klimatyzacja manualna, składana kanapa (60:40) i kilka wizualnych smaczków. Podobnie wyposażona wersja elektryczna to wydatek minimum 107 950 złotych.
Droższy wariant wyposażenia z większymi stalówkami, ekranem dotykowym, czujnikiem deszczu, relingami i innym lakierem na dachu to już wydatek 76 200 złotych. A najbardziej doposażona opcja MAX kosztuje od 84 300 złotych. Tutaj na pokładzie znalazły się już m.in. felgi aluminiowe, kamera cofania, CarPlay/Androiauto czy automatyczna klimatyzacja i elektryczne lusterka.
Podsumowując, nowy Citroen C3 przyjemnie mnie zaskoczył. Z tego co zaobserwowałem na twarzach innych recenzentów obecnych na evencie nie byłem z taką opinią odosobniony. Niezmiernie cieszę się, że w 2024 roku można zrobić jeszcze tanie auto, które oferuje tak wiele. Myślę, że Francuzi postawili mocnego konkurenta dla Dacii lub chińskich producentów. I to od razu za jednym zamachem w sekcji aut spalinowych, jak i elektrycznych.
Konrad Stopa
Komentarze 1