To czwarta generacja azjatyckiego przedstawiciela segmentu B. Nowa Honda Jazz od teraz ma tylko napęd hybrydowy, dodatkową crossoverową odmianę i… niestety swoje kosztuje. Na szczęście sporo też oferuje, bo zmian pojawiło się wiele.
Hondą Jazz miałem przyjemność pojeździć po drogach stolicy w dość burzliwej pogodzie, co może pokrzyżowało plany zdjęciowe, ale pozwoliło sprawdzić samochód w typowo polskiej aurze. Trzeba przyznać, że deszcz temu przednionapędowemu autu niestraszny!
Użyteczne piękno
Filozofia Yoo No Bi (użyteczne piękno) przyświecała japońskim designerom przy projektowaniu tego nadwozia. Trzeba przyznać, że ponad 4-metrowa karoseria nadal nawiązuje do poprzednika, ale wnosi też sporo świeżości. Duża w tym zasługa przednich reflektorów w technologii LED, nowemu grillowi oraz dużej powierzchni szyb, ponieważ słupek A jest naprawdę niewielki (aż 90 stopni widoczności).
Ciekawy jest też wzór felg, który zdecydowanie zwraca na siebie uwagę!
Jazz Crosstar
Producent przyznał się, że dotychczasowymi klientami tego modelu były osoby starsze. By walczyć z tym stereotypem w ofercie pojawiła się świeża i bardziej modniejsza podwyższona wersja Jazza. Z unikalnymi lakierami, plastikowymi nakładkami ten miejski crossover zwraca na siebie uwagę. Dodając do tego relingi oraz wyższy prześwit (16 mm) auto wygląda bojowo.
Oczywiście wnętrze oraz opcje napędu są identyczne jak w standardowej odmianie Jazza. Zapomnijcie więc o możliwościach terenowych itp.
Nowoczesność i minimalizm w środku
Trzeba przyznać, że nowe wnętrze Jazza jest kolorowe, multimedialne i przyjemniejsze w dotyku niż u poprzednika. Wsiadając na wygodne i przyjemne fotele (trochę za miękkie jak dla mnie) naprawdę ciężko odnaleźć ten znany z innych aut (niezbyt piękny nawiasem mówiąc) azjatycki styl.
Mamy tu nowy system infomedialny, który jest bardziej responsywny i intuicyjny zarazem. Na szczęście Honda pozostawiła też tradycyjne pokrętła do klimatyzacji (automatycznej w standardzie) lub do audio. Co ciekawe, z nowym Jazzem można pogadać wypowiadając słowa OK HONDA. Na razie tylko po angielsku, ale to już niedługo.
Wyświetlaczem są też zegary za dwuramienną kierownicą. Nie do końca jestem ich fanem, ponieważ ekran jest zbyt mocno pochylony i zdecydowanie wizualnie odstaje od samego wnętrza. To jednak tylko takie pierwsze wrażenie, może z czasem będzie łatwiej go zaakceptować.
Na szczęście w Jazzie zostało rozwiązanie Magic Seats, a bagażnik zmieści solidne 304 litry. Co ważne, w aucie nie widać obecności akumulatorów pod kabiną pasażerską, więc miejsca tu pod dostatkiem.
Napęd e-HEV
W cenniku znajdziemy tylko jedną pozycję dotyczącą silnika. Tak naprawdę jest to zestaw motoru benzynowego pracującego w cyklu Atkinsona o pojemności 1,5 litra oraz dwóch silników elektrycznych. Łączna moc tego trio to 109 KM oraz 253 NM. Bez dwóch zdań taka liczba zdecydowanie wystarcza, a auto jest naprawdę dynamiczne. Mówią o tym już same osiągi – jak na hybrydę całkiem niezłe – do setki samochód rozpędza się w 9,4 sekundy, a v-max to 175 km/h.
Do obsługi tej mocy służy zmodernizowana skrzynia E-CVT, która faktycznie miło mnie zaskoczyła. Wirtualne biegi są zauważalne (nie mamy łopatek etc.), ale nawet przy dynamiczniejszym wciśnięciu gazu nic nie buczy. Dodam tylko, że w Jazzie działaniem silników steruje komputer i nie możemy samodzielnie wymusić trybu elektrycznego. W sumie nie miałoby to sensu, ponieważ zasięg auta na prądzie to tylko 2 km.
Porównując spalanie nowego Jazza hybrydowego ze starą tradycyjną wersją można odczuć sporą poprawę. Widać to zarówno w zasięgu na pełnym baku, jak i samym spalaniu. Różnica to około 1,5 litra PB95. Średnie spalanie Jazza to 5-6 litrów.
Zaskakująca cena
Niestety popularność leasingów i wynajmów sprawia, że coraz częściej w prospektach reklamowych bardziej liczy się miesięczna rata niż kwota całościowa za auto. Ja wolę jednak posługiwać się tradycyjnymi cenami, a ta w przypadku nowego Jazza jest zabójcza. Owszem auto w standardzie posiada naprawdę sporo (np. adaptacyjny tempomat lub 10 poduszek powietrznych), ale minimalnie na zakup tego modelu trzeba przeznaczyć aż 93 900 złotych. Przypominam, że to segment B i hybryda, a nie auto tylko elektryczne. Odmiana Crosstar jest bazowo droższa o 8000 złotych. Opinię na ten temat pozostawiam wam.
Muszę przyznać, że Honda Jazz zaskoczyła mnie dwojako. Najpierw wizualnie, ponieważ auto jest naprawdę ładne, a potem po zajęciu miejsca w środku. W końcu Honda nie jest aż tak „klasyczna” jak kiedyś, a to co oferuje w aucie z segmentu B jest zachwycające. Myślę jednak, że z taką ceną polscy klienci nie wezmą szturmem salonów. Z drugiej strony wariant Crosstar jak najbardziej na plus, więc może akurat potencjalny wiek klient faktycznie się poszerzy.
Konrad Stopa
PS. A to czeka nas jesienią tego roku. Honda E – niesamowita wizja przyszłości, która jest już gotowa. Elektryczny komputer na kołach z tylnym napędem i kosmicznym środkiem. Sprawdźcie kilka zdjęć!