W pięknych okolicznościach Karkonoszy sprawdzaliśmy nowość z gamy Nissana. Był to Qashqai w odmianie e-power, który skrywał w swojej karoserii dość niecodzienne rozwiązanie hybrydowe. Czy zawojuje nim polski rynek?
I od razu dopowiem, że to tylko nowość względem napędu, ponieważ w karoserii Qashqai’a przy świeżej technologii oprócz kilku logotypów nie zastosowano wielu zmian. Opcja e-power nie jest też hybrydą plug-in więc nawet nie ma dodatkowej klapki.
Silnik generatorem prądu
Innowacyjność systemu e-power ukryta jest w fakcie, że silnik spalinowy, który ma pojemność 1,5 litra i 3 cylindry posiada zmienny stopień sprężania ze swoją mocą 158 KM jest jedynie generatorem prądu. W żadnym przypadku nie ma bezpośredniego przełożenia na pracę kół, a jedynie doładowuje 2,1 kWh baterię. Oprócz akumulatora w całym systemie pojawił się silnik elektryczny o mocy 190 KM i maksymalnym momencie obrotowym na poziomie 330 Nm i to on odpowiada za napędzanie samochodu. Warto dopowiedzieć, że Qashqai E-power może być tylko 2WD.
Patrząc na osiągi auta, to ten cięższy o około 200 kg samochód względem spalinowych odmian jest od nich szybszy i oszczędniejszy. Do pierwszej setki ta wersja rozpędza się w 7,9 s, a prędkość maksymalna ograniczona jest do 170 km/h. W porównaniu, spalinowa wersja 158-konna z automatem do 100 km/h jest o prawie 1,5 s wolniejsza.
Czas na jazdę
Co ciekawe, nie zastosowano tu żadnej skrzyni biegów przez co wspomniane wartości można wykorzystywać od postoju, a opcja noice cancelling w systemie audio sprawia, że podczas jazdy w aucie jest bardzo cicho. Dzięki temu jadąc nie mamy wrażenia jazdy hybrydą, a bardziej samochodem elektrycznym. Nie ma więc irytujących dźwięków, a reakcja na gaz jest natychmiastowa bez zbędnych opóźnień.
To oznacza, że auto jest dynamiczne, potrafi przyspieszać, a przy tym nie traci niż względem zwykłych odmian. Nowością jest tutaj tryb EV (na kilka km można wymusić jazdę na prądzie) oraz system E-pedal znany choćby z Leaf’a, który może zastąpić hamulec, bo spowalnia samochód bardzo skutecznie. Robi jednak to tak mocno, że ja nie odczułem z tego żadnej przyjemności, więc go nie używałem.
W aucie pojawił się też tryb B do większej rekuperacji i szybszego ładowania baterii.
Spore oszczędności
To co jednak najmocniej mnie zaskoczyło to fakt, jak ten samochód może być oszczędny. Miękkie hybrydy w Nissanie nigdy nie były bardzo paliwożerne, ale niezbyt też ograniczały to spalanie. Wersja e-power zmienia to diametralnie. Po naszej około 150-kilometrowej trasie w okolicach Szklarskiej Poręby uzyskałem wynik około 4,5 litra benzyny na 100 km. A wcale nie bawiłem się eco-driving. Inżynierowie japońskiej marki zakładali, że te wyniki na autostradzie i w mieście za wiele nie wzrosną – max 5-6 litrów. Przy 55-litrowym baku mamy więc nawet 1000 km zasięgu.
A to oznacza, że Nissan nie tracąc na osiągach stworzył bardzo fajną wersję kompaktowego SUVa. Co więcej, podobne rozwiązanie chce zastosować w większym X-trailu.
Nowości na rok modelowy 2023
Zmiany pojawiły się jednak w środku auta i w wyposażeniu. Dotyczą jednak one całej gamy Nissan Qashqai, a nie tylko wersji e-power. Jest to na przykład centralna poduszka powietrzna, która chroni pasażerów z przodu o ewentualne zderzenie między sobą.
Drugim nowym elementem jest świeży ekran dotykowy systemu infotainment – ma teraz 12,3 cala i wygląda bardzo ładnie. Ukryto w nim też system komend głosowych Alexa, ale działa tylko w języku angielskim, więc w Polsce na razie nie będzie mocno wspierany.
Co ważne, auto jest nieźle wyciszone. Mimo, że na kołach już opony zimowe, to za wiele hałasu nie wpadało do środka.
Hybryda nie wymusiła wielkich zmian
Kolejną zaletą wersji e-power jest fakt, że baterie i silnik elektryczny upchano dość sprytnie. Tak dobrze, że bagażnik nadal ma te same wymiary i pojemność – 479 litrów.
Niestety technologia musiała podnieść trochę koszty. Najtańszą wersję Qashqai’a e-power zakupić za około 172 tysiące złotych. Model w tej wersji nie startuje jednak od najniższej opcji wyposażenia, więc w porównaniu do odpowiednika spalinowego mamy około 14 tysięcy złotych dopłaty (158 KM i 2WD). Dodam tylko, że samochody można już zamawiać i powiem szczerze, że to spalanie mnie przekonuje.
Biorąc pod uwagę, że od 2007 roku Nissan sprzedał na 40 rynkach ponad 5,5 mln egzemplarzy tego modelu, to zapewne i nowy Qashqai zyska wielkie zaufanie klientów. W końcu to protoplasta tego popularnego segmentu, a wariant e-power ma sporo sensu i może być rozsądnym i sporym kąskiem z tortu sprzedaży.
I tego Nissanowi życzę, bo tym autem przyjemnie mnie zaskoczył.
Konrad Stopa