Futurystycznie wyglądający Nissan Z Nismo zawróci rynkiem na 100 procent. W końcu tylny napęd, silnik V6 oraz legenda marki, która pielęgnowana jest od lat.
Uzupełnieniem 3-litrowego V6 jest jednak automatyczna skrzynia biegów. Owszem ma 9 biegów i nieźle obsługuje całą technologię auta, ale dla prawdziwych fanów jest trochę policzkiem. Szkoda, bo azjatyckie auta zawsze dobrze z manualną skrzynią biegów korelowały.
Motor benzynowy został tutaj poprawiony pod względem chłodzenia, co zaowocowała lepszą mocą, która równa jest 420 KM. Maksymalny moment obrotowy to 520 NM, który dostępny jest już od 2000 obrotów.
Japończycy poprawili jeszcze zawieszenie i samo nadwozie. Z zewnątrz auto naprawdę mi się podoba, bo ma długą maskę i krótki tył. Najbardziej podobają mi się reflektory i cały look, który pasuje do gier komputerowych i nawet wyprzedza swoje czasy.
Mimo, że nie znamy osiągów, to auto ma niezłe hamulce (duże hamulce, 6-tłoczkowe z przodu i z tyłu 4-tłoczkowe), sztywniejsze stabilizatory i sprężyny oraz inaczej zestrojone amortyzatory. Wszystko po to, by auto prowadziło się jeszcze lepiej.
W środku natomiast mamy wnętrze, które różni się od europejskich Nissanów. Owszem są elementy wspólne, ale jednak czuć tu ducha sportu. Nie brakuje alcantary czy wskaźników znanych z minionych lat.
Ja bym pojeździł – może kiedyś się pojawi w Europie
Konrad Stopa
fot. Nissan