Site icon Motopodprad.pl

Test: Nissan Ariya 87 kWh – elektryk z klasą

Nissan Ariya

Nissan Ariya

Nissan Ariya jest jednym z najmłodszych modeli oferowanych przez japońską markę. Trafił do sprzedaży pod koniec zeszłego roku i z pewnością należy do grona wartych uwagi elektryków. Czy jest on jednak idealny?

Na wstępnie muszę wyznać, że Nissan był pierwszym elektrykiem, który miałem okazję przetestować przez dłuższy czas. Stąd też w niektórych momentach ciężko mi było odnieść się do konkurencji, z którą nie miałem bezpośredniej styczności. Nissan Ariya bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, jednak ten samochód ma jedną bardzo dużą wadę, ale o tym potem.

Nissan Ariya

Oryginalny wygląd

Nissan Ariya z pewnością wyróżnia się na drodze i przyciąga wzrok przechodniów. Samochód wygląda bardzo elegancko i został pozbawiony zbędnych przetłoczeń, czy udziwnień. Uważam, że jego przód wygląda nieco masywnie, jednak nie można potraktować tego jako wadę. Poza tym bardzo ciężko jest przyczepić się do jakiegokolwiek aspektu nadwozia. Nie jestem wielkim fanem designu elektryków, jednak w przypadku Nissana trudno jest znaleźć większe wady. Ten samochód po prostu wygląda dobrze.

Nissan Ariya

Kosmiczne wnętrze

Przez pierwszą godzinę ciężko mi było przyzwyczaić się do pustej przestrzeni zamiast typowej zabudowy tunelu środkowego. Ariya już od samego początku robi wrażenie przestrzennego wnętrza, które bardzo sobie cenie w samochodach. Dodatkowo został on zaprojektowany w bardzo przemyślany sposób, stąd też nie miałem problemu w „odnalezieniu się” w nim. Wbudowanie w deskę rozdzielczą dotykowego panelu służącego do obsługi klimatyzacji jest bardzo udanym zabiegiem. Nie trzeba przeszukiwać systemu inforozrywki, aby sterować klimatyzacją. Według mnie jest to idealne rozwiązanie łączące w sobie nowoczesność, jak i użyteczność.

Japończycy dołożyli wszelkich starań, aby wnętrze było zarówno eleganckie, jak i bardzo estetyczne. Nie znajdziemy tu żadnych przekombinowanych elementów. Wszystko ma swoje przemyślane miejsce. Łącznie z wysuwanym schowkiem w miejscu tunelu środkowego. Nie zabrakło jednak kilku ciekawych bajerów pokroju oświetlenia ambientowego, czy cyfrowego lusterka wstecznego, które zapewnia bardzo dobry obraz i wygodnie się z niego korzysta. Jedynym problemem był materiał, z którego zostały wykonane fotele. Jest on strasznie podatny na zabrudzenia.

Jedną z większych wad modelu jest jego niewielki bagażnik. Jak na pojazd mierzący 4660 mm długości, 1850 mm szerokości oraz 1660 mm wysokości, to otrzymujemy jedynie 468 litrów przestrzeni załadunkowej. Co więcej, w przypadku wersji z napędem na wszystkie koła wartość ta spada do zaledwie 415 litrów. Drobną rekompensatą są schowki na kable, które zostały umieszczone pod podłogą bagażnika. Nie zwiększają one znacząco pojemności, jednak ułatwiają organizacje miejsca wewnątrz.

Nissan Ariya

Intuicyjne multimedia

We wnętrzu znalazł się również zestaw cyfrowych zegarów, który płynnie łączy się z wyświetlaczem systemu inforozrywki. Sam system jest po prostu poprawny. Nie znajdziemy w nim nic, co nas zaskoczy bądź powali, ani też czegoś, co będzie nas drażniło. Nie mogę o nim powiedzieć nic złego. Bez problemu odnalazłem się w nim, a każda funkcja jest bardzo intuicyjna. Zabrakło mi w nim nieco charakteru. Jest po prostu nudny i do bólu poprawny. Dużym zarzutem do Nissana jest brak bezprzewodowego Android Auto w samochodzie tej klasy. Za takie pieniądze mogliby dorzucić tę funkcję.

Nissan Ariya

Dobre prowadzenie i miejska oszczędność

Testowany przeze mnie egzemplarz został wyposażony w silnik elektryczny dostarczający 242 KM mocy oraz 300 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Cóż… w mieście w zupełności to wystarczało. Samochód zrywał się w miarę dynamicznie i nie mogłem narzekać na brak mocy. W niektórych momentach brakowało mi jednak napędu na wszystkie koła, który przełożyłby się na zdecydowanie lepsze właściwości jezdne. Nie mogę jednak powiedzieć, że jazda z przednim napędem była tragedią. Czasem Nissan miał tendencje do podsterowności, jednak nie stanowiło to dla mnie większego problemu.

W trasie niezbyt nim zaszalejemy, gdyż każdy kolejny kilometr na liczniku ponad 120 wiążę się z jeszcze większym zużyciem energii, której tak łatwo nie uzupełnimy. Dodatkowo możemy nim maksymalnie wyciągnąć 160 km/h, jednak wątpię, aby ktokolwiek potrzebował jechać tym samochodem szybciej. Byłoby to po prostu nieopłacalne.

Dodatkowo Nissan wyposażył swojego elektryka w system e-pedal. W założeniach marki pozwala on nam na używanie wyłącznie jednego pedału, gdyż gaz służy również jako hamulec. Wystarczy lekko podnieść nogę z gazu, a samochód zaczyna hamować. Plan był dobry, jednak wyszło jak wyszło. Taki dodatek świetnie prezentuje się na papierze, jednak w praktyce dosyć kiepsko. Na autostradzie, czy też wśród zatłoczonych uliczek jest on całkowicie zbędny. System najlepiej sprawdza się w wieczornych porach, kiedy ulice miast nie są zasypane dziesiątkami samochodów. Jednak czy jest on potrzebny? Raczej nie.

Nissan Ariya

Wybierasz się w dłuższą trasę – weź powerbanka

Testowany przeze mnie egzemplarz korzystał z akumulatora o pojemności 87 kWh, który teoretycznie pozwala przejechać do 533 km na jednym ładowaniu. Oczywiście podczas mojego zimowego testu osiągnięcie takiego wyniku było niemożliwe. Zwłaszcza, że po odpaleniu samochodu moim oczom ukazał się zasięg na poziomie 320 km. No cóż… 200 km to jednak spora różnica. Jeżdżąc po mieście możemy liczyć na dobry system rekuperacji, więc możemy odzyskiwać trochę energii podczas jazdy.

Zdecydowanie gorzej Nissan Ariya wypada w dłuższej trasie. Wybrałem się nim na dłuższą przejażdżkę z Łodzi do Wrocławia. Teoretycznie powinno wystarczyć mi energii, jednak samochód był innego zdania i proponował doładowanie akumulatorów na trasie. Wyznaczając każdą trasę system wskazywał niższy poziom energii przy dojechaniu do celu niż wychodziło to finalnie. Nic w tym dziwnego. Taka rola tego systemu, aby kierowca nie skończył na środku pola z rozładowanym akumulatorem.

Postanowiłem zaryzykować i wybrałem trasę bez przystanków na ładowanie. Efekt był taki, że po przejechaniu większości trasy zacząłem zastanawiać się, czy rzeczywiście wystarczy mi prądu. Moje obawy były finalnie bezpodstawne. Zapewne gdyby Nissan oferował nieco większy zasięg lub rzeczywiście mógłbym przejechać te 530 km, to czułbym się spokojniejszy.

Jeżeli ktoś chce jeździć tym w nieco dłuższe trasy niż z domu do pracy, to powinien zakupić wersję oferującą funkcję szybkiego ładowania. Korzystając z mocniejszej wtyczki możemy w pełni naładować akumulator w niespełna godzinę. W moim przypadku wystarczyła krótka wizyta w centrum handlowym, aby wrócić to w pełni naładowanego i gotowego do dalszej podróży Nissana. Jeżeli jednak musimy skorzystać ze słabszej wtyczki to musimy uzbroić się w cierpliwość. Ładując akumulator przy mocy 7 Kw uzyskałem 75 procent zasięgu po „zaledwie” 7 godzinach.

Nissan Ariya

Nissan Ariya – jaki on jest?

Jako, że był to pierwszy elektryk, jaki miałem okazję testować przez dłuższy czas, to nie mogę odnieść się do konkurencji. Sam Nissan bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i szczerze mówiąc mógłbym nawet go sobie kupić. Wygląda elegancko i nowocześnie i oferuje bardzo przestronne wnętrze kosztem kompaktowego bagażnika. Jest dynamiczny i bardzo dobrze się go prowadzi, a do tego jest dosyć oszczędny w mieście.

Jego największym problemem jest niewielki zasięg, który był dla mnie szczególnie dotkliwy podczas zimowego testu. Jeżeli szukałbym samochodu elektrycznego do jazdy po mieście i w krótsze trasy to myślę, że jest to bardzo dobry wybór. Jednak szukając czegoś na dłuższe trasy, to zostałby on przeze mnie natychmiast skreślony z listy potencjalnych samochodów.

Damian Kaletka

Zdjęcia Nissan Ariya:

Dane techniczne Nissan Ariya 87 kWh:

Silnik: elektryczny

Moc maksymalna: 242 KM

Maksymalny moment obrotowy: 300 Nm

0 – 100 km/h: 7,6 s

Prędkość maksymalna: 160 km/h

Cena: 239 900 zł (podstawa), 310 000 zł (testowany)

Exit mobile version