Szczerze wątpię w sukces najnowszej odmiany najmniejszego Forda. Z generacji na generację samochód wygląda coraz bardziej zwyczajnie, a na dodatek z tyłu zaczyna przypominać Dacię Sandero.
Równie smutno zapowiada się to, co będzie napędzało tego malca. Jeśli łudziliście się, że pojawi się odmiana SportKa, to dajcie spokój. Producent nic o tym nie wspomina, a przy debiucie próżno czegoś takiego szukać.
Pod maską będzie 1 litrowy silniczek o mocy 80 KM, bądź też 105 konny „potwór” 1,5. Radziłbym ludziom z Forda zrobić coś z tym samochodem, zanim nie wyjdzie wersja produkcyjna, bo ta będzie sprzedawać się jeszcze gorzej od poprzednika.
Marcin Koński