Sytuacja na świecie zmusiła mnie do zastanowienia – jakie jest najlepsze auto na czas pandemii koronawirusa? Oto moje 4 propozycje.
Pandemia paraliżuje świat. Zaczęło się od Chin i odwołanych w ostatniej chwili targów GIMS w Szwajcarii, a teraz trudno już znaleźć wydarzenie, które nie zostało odwołane czy przełożone. No, oprócz wyborów prezydenckich w Polsce. Kto może przenosi biuro do domu, a reszta zabezpiecza się na wszelkie sposoby, aby nie eskalować zagrożenia. Ogólnie jest słabo, żeby nie powiedzieć beznadziejnie, bo szczyt zachorowań jeszcze mamy przed sobą. Już w tej chwili jest pewne, że gospodarka klęknie na dłuższą chwilę i nikt nie potrafi przewidzieć konsekwencji. Niestety dotyczy to także branży motoryzacyjnej, która już przedtem była przyparta do muru wszelkimi regulacjami, normami i aferami związanymi z emisją spalin. Teraz dochodzi do tego jeszcze znaczne osłabienie koniunktury i sprzedaży.
Jest źle, ale dostrzegam pewne plusy dla nas, samochodziarzy. Przenikają jak promyki słońca przez burzowe chmury, ale na razie tyle nam musi wystarczyć. Mam na myśli to, że samochody stały się teraz jedynym sensownym środkiem transportu. Nawet aktywiści miejscy muszą w tym momencie przyznać, że podróżowanie komunikacją zbiorową jest skrajnie nierozsądne. W tej sytuacji na drogach pojawiły się nawet te samochody, które zwykle stoją skrzętnie poukrywane w garażach, a czasem są to niezłe perełki. Ruch na drogach także jest o wiele mniejszy niż zwykle. Jak już trzeba gdzieś podjechać można to zrobić o wiele szybciej i płynniej niż zazwyczaj. Zyskaliśmy też argument w sprawie smogu – ruch jest mniejszy o połowę, a smog w miastach nie zniknął, a nawet momentami się nasilił. Co na to ruchy antysamochodowe?
Samochody na czas pandemii
Przejdźmy do meritum. Wolałbym się nigdy nad tym nie zastanawiać, ale zastój w branży moto pozbawił mnie tematów na artykuły, a coś trzeba robić. Pomyślałem więc jakie auta są najlepsze na specyficzne warunki pandemii? Spróbuję ten temat ugryźć z kilku stron.
Samochód ucieczkowy – Range Rover Supercharged
Myślę, że większość z nas już ma dość tego wszystkiego. Pandemia koronawirusa zmusiła nas do zmiany zwyczajów związanych z pracą, zakupami, życiem towarzyskim i codziennymi obowiązkami. Na dodatek ze wszystkich stron atakuje nas szum medialny, kolejne zarażenia, zgony, przerażające liczby. Ja czasem mam ochotę po prostu wsiąść do auta, uciec gdzieś na odludzie, zaszyć się w lesie i przeczekać ten czas. To niemożliwe, ale gdybym musiał, jakim samochodem chciałbym uciekać? Szybkim! I najlepiej takim, które potrafi coś w terenie. W tym momencie na myśl przychodzą mi super-SUVy w stylu Lamborghini Urus. OK, jest szybki, ale w terenie to raczej miękka faja. Podobnie inne bulwarówki jak Porsche Cayenne, BMW X5M, Rolls Cullinan. Wziąłbym Range Rovera Supercharged. Nawet byłoby mi wszystko jedno która generacja. Ich silniki V8 o mocy ponad 500 KM pozwalają szybko oddalić się z miejsca zagrożenia. Na dodatek w terenie nie klęka jak wymienione wcześniej auta.
Samochód na gigantyczne zakupy – Volkswagen T6.1
Sam byłem w lekkim szoku, gdy zobaczyłem jaki efekt wywołała bliska perspektywa kwarantanny i epidemii koronawirusa. Ludzie rzucili się do sklepów, a ja w strachu przed brakiem jedzenia, razem z nimi. Nie bałem się wirusa czy izolacji. Bałem się, że jak potem pójdę do sklepu to nie będzie nic normalnego do kupienia. Nie chcąc zostać na lodzie pozostało mi także ustawić się grzecznie w kolejce z pełnym wózkiem tych rzeczy, które jeszcze zostały na półkach. To było 12 marca, a teraz już jesteśmy mądrzejsi. Sklepów nie pozamykano, ale osławiony papier toaletowy o wartości złota stał się już memem. Jakie auto będzie idealne do wożenia dużych ilości papieru toaletowego? Myślę, że duże szanse ma Volkswagen Transporter. Nie na tyle duży, by mieć problem z zaparkowaniem pod supermarketem, ale też mieszczący mnóstwo zakupów. Myślę, że nie tylko papier, ale także ryż, kaszę i mąkę, a także keczup i mój produkt pierwszej potrzeby – kilka paczek czipsów.
Samochód odporny na koronawirusa – Cadillac 'Bestia’
Najlepiej teraz zostać w domu, ale jak już trzeba wyjść to należy izolować się od otoczenia. Jak myślę o idealnej izolacji to mam w głowie jakieś luksusowe limuzyny, których pasażerowie zwykle izolują swoje drogie garnitury od plebsu na zewnątrz. Na koronawirusa to jednak nie pomoże. Mimo filtrów kabinowych, jonizatorów powietrza i innych wynalazków obecnych w drogich furach – wirus i tak może przez nie przeniknąć. Znam tylko jedno auto odporne na broń biologiczną i jest nim Cadillac prezydenta Donalda Trumpa. Boris Johnson i książę Karol takiego nie mają i proszę – już są zarażeni.
Samochód, w którym spędzisz kwarantannę – Mercedes klasy V Marco Polo
Do odbycia kwarantanny można wykorzystać własny dom czy mieszkanie lub inne miejsce wskazane przez władze. Ja bym jednak chciał spędzić te 14 dni w samochodzie. To nie byle jakie auto – Mercedes kamper oparty na klasie V. Myślę, że po 14 dniach wysiadłbym z niego zrelaksowany, zwarty i gotowy do normalnego życia. No i mógłbym podczas izolacji nadal podróżować, choć tylko do czasu wyczerpania paliwa z baku. Samochód ma na pokładzie łóżka, kuchnię, zlew oraz prysznic. Problematyczne byłoby jedynie załatwianie się, ale jeszcze to przemyślę. Pełny test tego samochodu napisał kiedyś Arek – link w nagłówku.
A teraz na poważnie…
Nie jest kolorowo i wszyscy na tym stracimy. Proszę potraktujcie ten wpis jako felieton z silnym akcentem humorystycznym. Naprawdę chciałbym, żeby wszystko było już normalnie. Tymczasem #zostanwdomu, bo to kwestia naszej odpowiedzialności społecznej jak szybko wyjdziemy z tego bagna. Zdrowia życzę.
Bartłomiej Puchała