Gdy dział SVO macza palce w jakimkolwiek modelu Jaguara wiadomo, że będzie gorąco. Niemiecka czołówka może się obawiać.
F-Pace ze swoim sportowym wyglądem od początku miał zadatki na wersję specjalną z mocnym silnikiem i wreszcie SVR stał się faktem. Ma nadwozie podyktowane wymogami aerodynamiki, ogromne hamulce i felgi w rozmiarze 21/22 cale. Zawieszenie jest sztywniejsze o 30% z przodu i o 10% z tyłu, a nad rozdziałem napędu czuwa elektroniczna szpera. Jest czym dzielić, bo 5-litrowe V8 z kompresorem produkuje 550 KM i 680 Nm. To pozwala na sprint do 100 km/h w 4,3 s oraz prędkość maksymalną 283 km/h.
Na pokładzie podrasowanego F-Pace standardem jest to, co w tańszych modelach mamy w opcji: łączność WiFi z możliwością podpięcia 8 urządzeń, system multimedialny Touch Pro i elektroniczne zegary z ekranem o przekątnej 12,3 cala. Dodatkowo dedykowane do SVR fotele sportowe w kilku dostępnych kolorach z kontrastowym przeszyciem.
Na wyspach Jaguar F-Pace SVR kosztuje od okolic 75 tys. funtów (360 tys. złotych). Na kontynencie powinien trzymać się w rejonach cenowych Alfy Romeo Stelvio Q, która kosztuje w Polsce od 402 tys. zł. Jaguar F-Pace SVR pojawi się w salonach za kilka miesięcy.
Bartłomiej Puchała
fot. Jaguar