16 lat, 414 tysięcy kilometrów przebiegu i jedna bardzo poważna kraksa – to Lamborghini Murcielago nie miało łatwego życia.
Zazwyczaj ludzie kupujący samochody typu Lamborghini nie jeżdżą nimi na co dzień, bo mają do tego celu 12 lepszych pojazdów. Jeśli nawet nie jest tak, to koszty eksploatacji takiego auta są horrendalne. Tym większy podziw mam do pewnego Brytyjczyka, który jako zwykły człowiek kupił sobie Murcielago w 2004 r. Zarabiając na normalnej, uczciwej pracy inżyniera zgromadził 30 tysięcy funtów, które posłużyły mu do zapłacenia pierwszych 8 rat za Lambo. Z normalnej pensji nie był w stanie utrzymać auta, więc Murcielago musiało zacząć na siebie zarabiać.
Właściciel wykorzystał swoją licencję wyścigową, żeby zostać instruktorem w firmie organizującej przejażdżki supersamochodami. Dzień w dzień przez parę lat musiał z fotela pasażera patrzeć jak ktoś obcy ciśnie jego ukochane auto na torze. Potem założył własną firmę o podobnym profilu, w której Lambo służyło jako demo car. Samochód był obecny na kilkuset wydarzeniach w całej Wielkiej Brytanii i za każdym razem docierał tam na kołach. Był taki moment, że komplet opon był wymieniany co miesiąc.
Kosztowna odbudowa
Największy kryzys przyszedł w 2012, gdy jeden z klientów stracił kontrolę nad autem i rozbił je przy prędkości około 55 km/h. Nikt nie ucierpiał, ale przywracanie auta do ruchu trwało 4 lata i kosztowało 90,000 funtów. Na szczęście udało się m.in. dzięki dealerowi Lamborghini Manchester, który sprzedał auto jako nowe. Przy okazji zrobiono upgrade hamulców i kół na takie z nowszego LP640.
Dziś samochód ma ponad 258k mil przebiegu (414 tys. km) i służy właścicielowi już tylko do codziennej jazdy. Niestety nigdy nie został w pełni naprawiony, bo niektórych dekorów i detali brakuje w kabinie. Plastikowe boczki drzwi są wytarte od tysięcy uderzeń przy zamykaniu. Element świadczący o intensywnej eksploatacji to zdarty guzik otwierania wlewu paliwa. Murcielago przez te wszystkie lata nigdy nie zeszło poniżej 15 litrów na 100 km.
Ten samochód nie został stworzony do nabijania przebiegów, a mimo to trzyma się całkiem nieźle. Skóra foteli wygląda normalnie, tak samo jak kierownica i gałka ręcznej skrzyni biegów. Otwierając dowolny portal z ogłoszeniami znalazłbym dziesiątki aut z mniejszymi przebiegami wyglądające jak ruina. Tym bardziej chylę czoło przed Lamborghini, bo nie słyną oni z wielkiej jakości. A już na pewno nie w Murcielago pamiętającym czasy przed przejęciem marki przez Audi. Jestem też pełen uznania dla właściciela, że mając na auto 30 tysięcy funtów nie kupił Peugeota czy Kii, a właśnie Murcie. Brawo za odwagę!
Bartłomiej Puchała
źródło: Autocar