To nie jest pomyłka i to nie jest żart. W Polsce od dzisiaj możesz mieć nowe auto elektryczne za 99 złotych miesięcznie. Co to za auto i czy są jakieś haczyki? Elektryk za stówkę – jak to zrobić?
Jeszcze raz podkreślam, że nie ma tu żadnej literówki. Globalny koncern oferuje swój świeży samochód elektryczny w cenie porządnego obiadu dla pary. Co ciekawe, chodzi też o markę, która jest debiutantem na polskim rynku i ma z Polską wiele wspólnego.
Elektryczny Leapmotor T03 – elektryk za stówkę
Nie będę was trzymać w niepewności, bo chodzi o nową markę w grupie Stellantis. Leapmotor to ten producent, który miał mocno korzystać z tyskich fabryk. Na razie jednak zaczyna kusić klientów ceną. Z taką kwotą rywal Dacii Spring może w Polsce rozmnożyć się z dnia na dzień
Elektryk za stówkę – jak?
Tak się składa, że nowy Leapmotor T03, czyli najmniejszy elektryczny model tej marki w Polsce kosztuje 84 900 złotych. Pod karoserią skrywa 95 KM mocy i baterię o pojemności 37 kWh, co pozwoli przejechać około 200 km. Dzięki dopłatom można ceną obniżyć o 18 750 złotych (osoby prywatne) lub 30 000 złotych (JDG z kartą dużej rodziny) co obniży zakup do kwoty 54 900 złotych.
Stellantis oferuje jednak atrakcyjne finansowanie dla firm. Przy wkładzie własnym na poziomie 44% i przebiegiem rocznym do 10 000 km auto można dostać na 2 lata za 99 złotych netto miesięcznie.
Droższe auta za 890 złotych
Oczywiście Leapmotor oferuje też większe auta. Na przykład model C10 za około 163 tysiące złotych, które z wpłatą własną na poziomie 23 % można mieć już za 890 złotych netto.
Samochody można kupić w rozwijającej się sieci sprzedaży – na przykład w Warszawie, Poznaniu, Krakowie czy Szczecinie.
Konrad Stopa
fot. Leapmotor