Moim zdaniem Volkswagen zasłużył na pokojową nagrodę Nobla. Dlaczego? Bo jako pierwszy producent masówek postanowił zakpić sobie z dowsizingu i ogólnie pojętej ekologii (czym wywoła pewnie jakąś małą wojnę) na rzecz zdrowego rozsądku.
Otóż teraz pod maską zamiast podwójnie doładowanego 1.4 o mocy 180 KM zastaniecie 1.8 prężący muskuły w postaci 192 KM. To nie koniec dobrych wieści, bo jeśli chodzi o skrzynię biegów, to znowu do wyboru wraca manualna przekładnia!
Coś czuję, że dzięki temu Volkswagen może solidnie zagrozić pozycji mojego króla miejskich hot hatchy, jakim jest Ford Fiesta ST. Zwłaszcza, że do 100 km/h auto ma rozpędzać się w 6.7 sekundy, zaś prędkość maksymalna ma wynosić 236 km/h.
Marcin Koński
fot. producent