Site icon Motopodprad.pl

Test: Seat Mii by Mango

A091751

A091751

Pamiętacie Seata Mii w wersji A/T, który ze względu na opieszałą pracę zautomatyzowanej przekładni niezbyt mi się spodobał? Czas zetrzeć nie najlepsze wspomnienie. Mii w wersji limitowanej „by Mango” z klasycznym „manualem” to ciekawy pomysł na designerskiego pogromcę miejskiej dżungli!

Miejskie samochody klasy A jeszcze nie tak dawno nie grzeszyły urodą. Wyposażeniem i wykończeniem również nie zachwycały. Ich przeznaczeniem – oczywiście poza naszym rodzimym Fiatem 126p, który tak naprawdę pełnił rolę samochodu rodzinno-wielozadaniowego – było dowieźć właściciela do celu jak najtaniej. Czasy się na szczęście zmieniają, więc i atmosfera w klasie maluchów robi się z roku na rok coraz bardziej napięta. Producenci dwoją się i troją, żeby miejskie „wozidełka” rzadziej przypominały tylko koła, do których przyczepiono kierownicę, fotele i pedały. Wystarczy spojrzeć na nowe Renault Twingo, Citroena C1 czy lekko już opatrzonego, ale nadal pięknego Fiata 500, żeby zrozumieć jak ważne są dla motoryzacji samochody o wymiarach oscylujących wokół 3,5 metra długości. Tej mody nie mógł przespać koncern VAG, który wypuścił na rynek trzy bliźniacze produkcje – Volkswagena Up, Skodę Citigo i testowanego Seata Mii. Zajmijmy się wersją specjalną małego Hiszpana. Dozbrojenie go w pakiet sygnowany logiem marki ubrań dla kobiet przyniosło bowiem zaskakująco dobre efekty.

Już podstawowe Mii wygląda dość atrakcyjnie. Wystarczy jednak do cywilnej wersji dołożyć 4649 zł, żeby otrzymać go w kolorze Glam Beige lub Deep Black, obutego w 15-calowe felgi w kolorze Atom Grey, którym pomalowano również lusterka boczne. W pakiecie znajdują się także chromowane listwy ochronne na drzwiach, elegancka tapicerka na siedzeniach, którą wykonano z połączenia skóry ekologicznej i alcantary oraz loga „by Mango” – na słupku B, pokrywie bagażnika oraz na tapicerce foteli. Wszystko wygląda naprawdę stylowo i sądzę, że przypadnie do gustu kobietom, do których auto wyraźnie jest adresowane. Chociaż, pomalowane w piekielne barwy Deep Black Mii może spodobać się także prawdziwemu facetowi, który Leona Cuprę woli w tygodniu zostawiać w garażu.

Na co dzień szybko docenicie plusy tej konstrukcji. Hiszpański maluch zachwyca bowiem wygodą przednich, świetnie wyprofilowanych foteli i całkiem przyzwoitą wielkością kabiny. Kierowca i pasażer z przodu mogą poczuć się w nim jak w niewielkim vanie, a pasażerowie tylnej kanapy, o ile nie są słusznych rozmiarów, nie muszą traktować swoich miejsc, jakby były za karę (w odróżnieniu od wersji 3-drzwiowej). Mogliby mieć tylko trochę więcej miejsca na nogi.

Wygląd czytelnej deski rozdzielczej poprawiają kolorowy pas z błyszczącego plastiku oraz trójramienna, świetnie leżąca w dłoniach kierownica. To, co mi się średnio spodobało, to dokładana na siłę nawigacja, o której przez opuszczeniem auta trzeba pamiętać (skrytka w schowku na pewno dobrze znana jest złodziejom), a także brak tapicerki w bagażniku, w którym mimo limitowanej wersji nadal straszy niczym nieosłonięty lakier. Plastiki użyte do wykończenia całości również nie zachwycają, ale biorąc pod uwagę klasę auta, ich użycie jest całkowicie uzasadnione i przesadnie nie razi.

A jak jeździ 75-konne Mii z manualną skrzynią biegów? W porównaniu do bardzo powolnego automatu – wyśmienicie.  Biegi wchodzą bardzo precyzyjnie i z przyjemnym kliknięciem, autko szybko reaguje na gaz, dobrze brzmi, a katalogowe 13 sekund z hakiem do pierwszej setki odczuwalnie wydaje się o około 2 sekundy krótszym czasem. Samochód, jak na mieszczucha, całkiem pewnie też się prowadzi, i tylko krótki rozstaw osi podczas pokonywania poprzecznych wertepów przypomina z jakim autem mamy do czynienia. Ostre serpentyny i jazda na granicy przyczepności niekoniecznie są więc środowiskiem Mii, ale dynamiczne przemieszczanie się po zatłoczonym mieście, przeskakiwanie z pasa na pas czy szybka zmiana kierunku już tak. A o to przecież w takim aucie chodzi. Podczas dość dynamicznej jazdy w mieście Mii spaliło 6,4 litra benzyny, co być może nie powala, ale nie jest też powodem do wstydu. Ot klasowa średnia trzycylindrowych silników. Na trasie jednak bardzo łatwo ten wynik o co najmniej pół litra bezołowiowej obniżyć.

Mii by Mango? Jestem na tak!

Ciemne alufelgi, przyciemniane szyby, rozsuwany elektrycznie dach, w który dodatkowo wyposażony był testowany egzemplarz oraz kilka miłych dla zmysłów wzroku i dotyku dodatków sprawiło, że to zwinne, małe auto przestało być tylko powiększeniem damskiej torebki. Mii zyskało duszę nie tracąc przy tym ani trochę ze swej funkcjonalności. Dzięki tylnym drzwiom i sporej, jak na klasę, ilości miejsca w środku od biedy można wybrać się nim także za miasto. Elastyczny silniczek w zupełności wystarcza do sprawnej jazdy, a perfekcyjnie działająca skrzynia biegów wyznacza drogę, w jaką powinien jak najszybciej wybrać się znany z haczenia na każdym biegu Fiat 500. I nawet małe minusy, w postaci dużej ilości średnio miłego w dotyku plastiku i braku tapicerki w bagażniku, nie popsuły mi przyjemności. Mii naprawdę daje radę, tylko błagam – nie kupujcie go ze zautomatyzowaną skrzynią biegów!!!

Adam Gieras

Wygląd: [usr 7]
Wnętrze: [usr 7]
Silnik: [usr 7]
Skrzynia: [usr 8]
Przyspieszenie: [usr 8]
Jazda: [usr 7]
Zawieszenie: [usr 7]
Komfort: [usr 7]
Wyposażenie: [usr 7]
Cena/jakość: [usr 6]
Ogółem: [usr 7.2 text=”false” img=”06_red.png”] (72/100)
A091751

Dane techniczne:

Długość/szerokość/wysokość [mm]: 3557/1645/1478
Pojemności silnika: 999 cm3
Moc: 75KM przy 6200 obr/min.
Maks. moment obr. (obr/min): 95 (3000)
Przyspieszenie (od 0 do 100km/h [s]): 13.2
Prędkość maksymalna [km/h]: 171
Zużycie paliwa – cykl miejski [l/100km]: 6.4 (test)
Zużycie paliwa – cykl pozamiejski [l/100km]: 5.8 (test)
Pojemność zbiornika paliwa [l]: 35

Cena: od ok 45 tys. zł

Exit mobile version