Niedawno rozpływałem się nad wersją SC FR z tym silnikiem, która świetnie sprawdza się jako miejski hot-hatch. Czy w Leonie kombi te same 180 KM krzesane z silnika 1.8 TSI, tyle że w połączeniu ze skrzynią manualną, potrafi równie efektywnie katapultować kierowcę ze świateł? Sprawdźmy!
Żałuję, że nie miałem okazji pojeździć krótką wersją wyposażoną w skrzynię manualną. Dlaczego? Bo w kombi manual bardzo przypadł mi do gustu. DSG jest świetne, ale zdecydowanie lepiej sprawdza się w 150 konnym dieslu, niż 180 konnej benzynie, która uwielbia być kręcona do czerwonego pola i służy tak naprawdę do zabawy. Tak, Leon ST FR (FR od Formula Racing), mimo że w środku bez problemu przewiezie 4 osobową rodzinę, a do bagażnika zmieści wózek i wakacyjne toboły lub kilka worków ziemniaków, nadal przeznaczony jest dla kierowców, którzy lubią jeździć i wiedzą jak robić to w sposób dynamiczny.
Mimo, że wersja SC FR ma minimalnie lepsze osiągi i jest sporo krótsza, a co za tym idzie teoretycznie lepiej wyważona, w ST FR „kuper” nie przeszkadza. Przynajmniej nie w odczuwalny sposób. Samochód nadal prowadzi się bardzo pewnie przyklejając opony do asfaltu. Szczególnie po wciśnięciu przycisku MODE i wybraniu trybu SPORT porozumienie między ośrodkiem nerwowym odpowiedzialnym za ruchy rękoma, a układem kierowniczym i kołami jest niesamowicie stabilne. Każda próba wyprowadzenia samochodu z obranego wcześniej toru kończy się niepowodzeniem. Wiele w tym zasługi elektronicznej szpery – tu systemu XDS, który ogranicza buksowanie najmniej przyczepnego koła, przenosząc siłę napędu na te lepiej przyczepne.
Nawet pokonując bardzo ostry zakręt, zawieszenie informuje nas, że nadal jest w stanie go zacieśnić o kilka centymetrów. Wszystko to dzięki twardszym o 20 procent amortyzatorom, nieco krótszym sprężynom i świetnemu zbalansowaniu całości. Zawieszenie nie jest jednak ani za twarde ani za miękkie. Jest w sam raz. Spodobała mi się również praca układu kierowniczego, który do uzyskania skrajnych położeń potrzebuje zaledwie dwóch obrotów kierownicą – bardzo przydatne nie tylko na torze czy podczas szybkiego pokonywania ulic w miejskiej dżungli, ale też na parkingu, gdzie zwyczajnie nie trzeba kręcić i kręcić. Do tego tarcze hamulcowe mają większą średnicę, a układ hamulcowy bardzo szybko reaguje na każde muśnięcie pedału hamulca i potrafi prawie w miejscu zatrzymać rozpędzone auto. Ma być sportowo i jest sportowo!
Fenomenalnie trzymające fotele (skóra i alcantara sprawdza się jednak lepiej niż sama skóra – ciało się mniej ślizga) pozwalają na bezproblemowe manewrowanie kierownicą bez strachu o utrzymanie pewnej pozycji. Jednak tak samo, jak w opisywanym niedawno Leonie SC FR wnętrze nie różni się specjalnie od standardowych wersji. Kilka przeszyć, znaczek FR na kierownicy i koniec. Materiały są niezłej jakości, choć – mimo bardziej mi odpowiadającego designu w Leonie, o czym już zresztą pisałem – w Golfie i Octavii plastiki sprawiają lepsze wrażenie.
Z zewnątrz jest nieco lepiej. Pakiet aerodynamiczny w wersji FR bardzo przypadł mi do gustu. Samochód nie narzuca się – no może z wyjątkiem ognisto czerwonego koloru – tylko delikatnie, ale stanowczo informuje: „uważaj, jestem szybki”. Podwójna końcówka wydechu, znaczki FR, sportowo wyprofilowany zderzak przedni oraz nieco zmodyfikowany tylny koneserom szybkości dadzą od razu znać, że na najbliższych światłach wyścig jest możliwy. Pewnie uznacie, że to dziecinne, ale ja odkąd mam prawo jazdy, a mam je od dość dawna i nie jestem już taki młody, uwielbiam wyścigi spod świateł. Leon ST FR nie ma się w tej kwestii czego wstydzić.
7,8 sekundy do pierwszej setki (SC FR robi to w 7,2) oraz prędkość maksymalna wynosząca 226 km/h to naprawdę imponujące wyniki. Nie wiem czy w kombi potrzeba czegoś jeszcze. Miłośnicy ucinania kilku setnych mogą zdecydować się na 220 konną Skodę Octavię RS, ale ja nie wiem czy jest sens. Seat jednak lepiej wygląda, a stadko 180 KM mechanicznych uwija się jak w ukropie, żeby kierowca był zadowolony. W dodatku dobrze brzmi. Dużo lepiej od 1.4-litrowych „bździnek”. Wszystko to przy niewielkim, jak na możliwości auta spalaniu. Jeżdżąc rozsądnie da się zejść do ok. 8 litrów w mieście. Nie ograniczając się jednak za bardzo, można zmieścić się w 2-3 litrach więcej, co nadal uważam za bardzo dobry wynik.
Wróćmy jeszcze na chwilę do skrzyni. Moim zdaniem nie warto do wersji FR dokupować DSG. Kilka oszczędzonych tysięcy można przeznaczyć na otwierany panoramiczny dach i pierwszy wspólny wypad Leonem do Chorwacji. Uwierzcie mi na słowo. 6-biegowy manual zachęca do szybkiej jazdy. Biegi wchodzą płynnie, z przyjemnym kliknięciem i lekko sportowym oporem podczas „wbijania”. Zdecydowanie wybrałbym wachlowanie drążkiem – szczególnie, że Leon z tym silnikiem jest bardzo elastyczny.
Czy chciałbym go mieć? Pewnie! Może nie bardziej od wersji 3-drzwiowej, która jest jednak zauważalnie szybsza i groźniej wygląda, ale za kilka lat, gdy rzadziej będę podróżował sam – a przed chwilą pisałem, że nie jestem już młody (sic!) – takie kombi mogłoby się bardzo przydać. Wieczorem, na mniej zatłoczonych ulicach miast można w nim się rewelacyjnie odstresować. Polecam jednak nieuczęszczane drogi – najlepiej z jak największą ilością serpentyn i podstępnych zakrętów. Ubaw gwarantowany. Tylko uwaga – to wciąga!
tekst: Adam Gieras
zdjęcia: Maciej Gis
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 8] |
Silnik: | [usr 9] |
Skrzynia: | [usr 10] |
Przyspieszenie: | [usr 9] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 6] |
Ogółem: | [usr 8.1 text=”false” img=”06_red.png”] (81/100) |
DANE TECHNICZNE:
Silnik benzynowy, turbo
Pojemność skokowa 1798 cm3
Układ cylindrów/zawory R4/16
Moc maksymalna 180 KM/5800
Maks. moment obrotowy 250 Nm/1500
Skrzynia biegów man./6-biegowa
Napęd przedni
Dług./szer./wys. 454/182/144 cm
Rozstaw osi 264 cm
Masa/ładowność 1335/535 kg
Poj. bagażnika (min./maks.) 587/1470 l
Poj. zbiornika paliwa 50 l (Pb 95)
Osiągi
Prędkość maksymalna 226 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 7,8 s
Zużycie paliwa w teście – średnie: ok. 8 l/100km
Cena: od 92 000 zł