Czy warto brać udział w eventach motoryzacyjnych takich jak MINI POWER DAY? Oczywiście, że tak – zwłaszcza jeśli bawisz się obok członków fanklubów tej marki lub samych właścicieli MINI.
Event zorganizowany został na torze wyścigowym, tym najnowocześniejszym w Polsce, Silesia Ring. Już od samego wjazdu na miejsce spotkania pod torem widać było samych fascynatów Mini, począwszy od tych nowszych modeli po te najstarsze z lat 70-80 tych.
Zebrało się tutaj ponad sto osób, więc organizacja była na jak najwyższym poziomie. Aby żadne z nas podczas tego eventu się nie znudziło zostaliśmy podzieleni na grupy, odbyliśmy szybki briefing i prosto na tor wykonywać pierwsze zadania. Ćwiczeń było aż dwanaście, więc jest o czym pisać , ale żeby nie zanudzać, przybliżę wam tylko najciekawsze rzeczy, które moim zdaniem spodobają się każdemu kto jedzie na tor wyścigowy.
Slalom na torze
Była to moja ulubiona zabawa, ponieważ szybki slalom między pachołkami rozłożonymi na nitce toru podnosi adrenalinę. Całe szczęście do tej zabawy dostaliśmy małe MINI w wersjach 3-drzwiowych. 231KM, szpera z przodu i nieograniczone możliwości zabawy dają taka frajdę, że ciężko jest to opisać własnymi słowami. Ale nie tylko o zabawę tu chodzi, ponieważ ścigaliśmy się również z czasem, albowiem najlepszy czas był nagradzany. A mówiąc coś więcej o samochodzie, to wydaje mi się, że idealnymi słowami opisującymi ten model jest właśnie motto marki – „Gokartowa frajda z jazdy”.
Jazda grupowa po torze
Tutaj do dyspozycji dostaliśmy już wyczekiwane, nowe 306-konne Clubmany. Wysoka moc, napęd na 4 koła oraz automatyczna skrzynia biegów bardziej przypominają nam auta do przemieszczania się szybko od świateł do świateł aniżeli do „upalania go na torze”. Z drugiej strony dobrze wyważone auto z w miarę niskim środkiem ciężkości pozwala na naprawdę dużo zabawy. A osoba bardziej wprawiona w takiej jeździe może naprawdę pokazać dużo umiejętności. Pomimo wysokich osiągów jestem bardziej skłonny do opinii, że jest to idealny samochód do wożenia dzieci do szkoły, a dopiero w weekend, żeby trochę poszaleć po zachodzie Słońca za miastem.
Szybkie omijanie przeszkody
Przypominało mi to trochę test łosia, albowiem margines błędu jaki dali nam instruktorzy podczas tego zadania był naprawdę niewielki. Zadanie to wymagało naprawdę dużego skupienia i nie lada koncentracji. Musieliśmy bowiem ominąć pachołek przy 60 km/h, a przestrzeń po obu stronach była tak mała jakbyśmy się przemieszczali po wąskim parkingu pod centrum handlowym. Zadania nie ułatwiły nam Countrymany, które mają aktualnie również po 306 KM, ale są wyższe i cięższe od pozostałych aut. Byłem naprawdę pod wrażeniem jak taki samochód może być przewidywalny przy takim zadaniu i z jaką łatwością jesteśmy w stanie to zrobić. Systemy które obecnie są w Mini naprawdę spisują się bardzo dobrze.
Inne zadania
W tzw. międzyczasie do dyspozycji mieliśmy parę innych rozrywek jak szybki slalom między pachołkami do przodu oraz na biegu wstecznym (tzw. Próbę Stuarta) oraz quiz z wiadomości o historii Mini,a także wiele innych atrakcji.
Moim zdaniem takiego typu eventy są wspaniałą okazją na odskocznię od codzienności i możliwością na spróbowanie swoich umiejętności w kontrolowanych warunkach. Zdecydowanie polecam taką formę spędzania czasu wolnego i jeśli byłaby możliwość to wziąłbym udział w takiej zabawie jeszcze raz. Atmosfera ludzi, którzy są miłośnikami tego typu samochodów oraz możliwość zobaczenia ich projektów jest wręcz nie do opisania.
MINI POWER DAY naprawdę spisało się na medal. A i osobiście odniosłem mały sukces, ponieważ jedną z konkurencji (slalom) udało się wygrać.
Paweł Zaorski