Przed brytyjskimi inżynierami stanęło arcytrudne zadanie. Musieli stworzyć hipersamochód, który byłby lepszy od legendarnego P1. Nowy McLaren W1 ma zadatki, aby tego dokonać jako najmocniejszy drogowy model w historii McLarena.
Pomimo ponad dekady na karku P1 nadal pozostawał jednym z najpotężniejszych i najszybszych samochodów w całej historii motoryzacji. Nic więc dziwnego, że Brytyjczycy nie śpieszyli się z premierą jego następcy. Wszak musiał być to samochód, który nie tylko zdoła dorównać legendzie, ale być może również ją przewyższy. Czy nowy McLaren W1 zdołał wywiązać się z tego zadania?
Jedno jest pewne, inżynierowie dołożyli ku temu wszelkich starań. Tak też do jego wnętrza trafiła 4-litrowa, podwójnie turbodoładowana V8. Jednak poza mocą na poziomie 916 KM, potężny silnik posiada płaski wał korbowy i może się kręcić aż do 9200 obrotów na minutę. Oczywiście nie mogło zabraknąć dodatkowego silnika elektrycznego dostarczającego kolejne 342 KM mocy. Dzięki czemu pod pedałem kierowcy spoczywa 1258 KM mocy oraz 1340 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Tym samym McLaren W1 jest najpotężniejszym drogowym samochodem w historii marki. Oczywiście w parze z wielką mocą podąża 8-biegowy automat, który całą moc przekazuje wyłącznie na tylne koła. Tak, otrzymaliśmy ponad 1250 KM wyłącznie na tylną oś.
Takie połączenie pozwala brytyjskiemu hipersamochodowi wystrzelić od zera do setki w niesamowitym czasie 2,7 sekundy, czyli o 0,1 sekundy szybciej od P1. Jednak prawdziwe szaleństwo zaczyna się przy 200 km/h, które osiągniemy w zaledwie 5,8 sekundy. Dla porównania P1 potrzebował do tego okrągłą sekundę więcej. Oczywiście będzie to naprawdę krótki przystanek przed osiągnięciem prędkości maksymalnej wynoszącej 350 km/h. Jak przystało na hybrydę będziemy mogli liczyć na jazdę zeroemisyjną. Jednak jego akumulator o pojemności 1,38 kWh pozwala przejechać do 2,6 km na samym prądzie. Nie są to zdumiewające liczby, ale któż kupowałbym ponad 1250-konnego McLarena, aby jeździć nim na prądzie.
McLaren W1 to nie tylko większa moc
Nie tylko moc czyni W1 naprawdę wyjątkowym samochodem. Ogromne znaczenie ma również samo nadwozie pojazdu. McLaren zadbał, aby jego samochód wyglądał zjawiskowo. Wąskie reflektory, masywny zderzak z nisko osadzoną maską, muskularne błotniki, czy też dwie końcówki wydechu oraz przeogromny dyfuzor tworzą wybuchową mieszankę. A do tego jeszcze nie mogło zabraknąć otwieranych do góry drzwi.
Brytyjczycy zadbali również o odpowiednią aerodynamikę pojazdu. W1 spędził w tunelu aerodynamicznym aż 350 godzin i McLaren przetestował ponad 5000 poszczególnych punktów, aby upewnić się, że jest to najbardziej aerodynamiczny supersamochód, jaki firma kiedykolwiek zbudowała. Na pokład McLarena trafił aktywny splitter oraz spojler, które mogą w zależności od potrzeby zmniejszać lub zwiększać opór powietrza. Co więcej, podczas korzystania z trybu wyścigowego pojazd obniża się o 4 cm z przodu oraz 2 z tyłu, co w połączeniu z systemem Active Chassis Control III pozwala wygenerować 350 kg docisku z przodu oraz 650 kg z tyłu. Jednak co najważniejsze, pomimo potężnego układu napędowego oraz wszelkich dodatków W1 nie odstaje wagowo od swojego poprzednika i może pochwalić się masą zaledwie 1399 kg. Wszystko to sprawia, że otrzymujemy naprawdę wybuchowy samochód.
Wybuchowa niestety jest również jego cena. McLaren zbuduje zaledwie 399 egzemplarzy tego modelu, a cena pojedynczego egzemplarza startuje od kwoty blisko 8 milionów złotych. Co więcej, nawet jeśli jakimś cudem posiadasz takie fundusze, to mamy dla ciebie złą wiadomość. Wszystkie sztuki znalazły już swoich właścicieli.
Damian Kaletka
fot. McLaren
Komentarze 2