Jeżeli spóźniłeś się na zakup bardzo limitowanego Lamborghini Veneno, może czas odwiedzić brytyjski salon McLarena. Jeden z 375 egzemplarzy tylko czeka, żebyś sprawdził czy rzeczywiście przyspiesza w 17 sekund do 300 km/h.
Nie przepadam za hybrydami, o czym często informuję w swoich tekstach, i mimo że nie trawię ludzi dwulicowych, sam staję się takim człowiekiem, gdy patrzę na McLarena P1. Wybaczam mu wszystko – to, że jest hybrydą, to że jest brytyjski i nawet to, że prawdopodobnie nigdy się nim nie przejadę. Spójrzcie tylko na niego. Agresywne przetłoczenia, przepiękna linia tylnych, prawie niezauważalnych świateł czy spojler, który przy 250 km/h zmienia kąt natarcia, po to żeby w kilka sekund nie zniszczyć tylnego zawieszenia. Piękno motoryzacji w najczystszej postaci!
Konstrukcja McLarena P1 bazuje na modelu MP4-12C. Samochód w całości zbudowany jest z lekkich i trwałych materiałów – aluminium i włókna węglowego. Pozwoliło to konstruktorom osiągnąć niebywale niską masę auta. Wyobraźcie sobie, że ten potwór waży tyle, co przeciętny kompakt – dokładnie 1300 kg. Przy mocy 915 KM i 980 Nm produkowanej przez 3,8-litrowe, podwójnie doładowane V8 i silnik elektryczny, daje to gwarancję przeciążeń jak w bolidzie F1.
Ta olbrzymia moc to nie wszystko. McLaren sprytnie wyposażył P-jedynkę w przycisk Boost. Co prawda, po jego naciśnięciu samochód momentalnie traci 150 KM, ale nie zostają one całkowicie odłączone. Czekają, przyczajone jak tygrys na moment, w którym będą mogły pozwolić temu bolidowi jeszcze szybciej wejść w zakręt, a kierowcy zapewnić brutalne wciśnięcie w fotel. Czy to nie brzmi fenomenalnie? Tak, ale uwaga – ten samochód przeraził samego Jeremiego Clarksona, który… stracił w nim głos (tak, też byłem zdziwiony, że cokolwiek może go powstrzymać od mówienia).
Osiągi P-jedynki ocierają się o granicę praw fizyki. 2,8 sekundy do pierwszej setki, 6,8 do 200 km/h i tylko 16,5 sekund od 0 do 300 km/h. Trzeba być pilotem myśliwca, żeby wsiąść do tego samochodu nawet kilka godzin po posiłku. P1 rozpędza się do 350 km/h, co nie czyni go najszybszym supersamochodem na świecie (w tej kategorii nadal bryluje Bugatti Veyron), ale w zupełności wystarczy, żeby poczuć się na niemieckiej autostradzie jak w innym wymiarze. Za zatrzymanie tego potwora odpowiadają niesamowicie skuteczne hamulce. Ze 100 km/h McLaren P1 staje po nieco ponad 30 metrach, z dwustu po 116!
Producent obiecuje średnie spalanie na poziomie zaledwie 8,3 l/100 km. Mimo, że jest to hybryda, śmiem wątpić w te wyliczenia. Zresztą kto by się tym przejmował. Tym bardziej, że auto obejrzą i tak nieliczni… w luksusowych garażach Bahrajnu. Powinien powstać jakiś ruch społeczny – P jedynki na drogi! Chętnie stanę się jego przewodniczącym.
Adam Gieras
fot: Netcarshow, McLaren